Nasza Loteria SR - pasek na kartach artykułów

Śląsk wreszcie wygrał u siebie! Ale i tak zagra w grupie spadkowej [ZDJĘCIA]

Jakub Guder, fot. Paweł Relikowski
fot. Paweł Relikowski
Śląsk Wrocław wygrał z Lechią Gdańsk 1:0 po golu Marco Paixao. Było to pierwsze zwycięstwo wrocławian u siebie od 31 października. Mimo porażki zespół z Trójmiasta zagra w grupie mistrzowskiej, bo punkty pogubiły Jagiellonia i Cracovia.

Śląsk - Lechia na żywo [RELACJA, WYNIK]
Relacja online uruchomi się po kliknięciu na wynik. Wynik meczu uaktualniany będzie na bieżąco

Śląsk Wrocław – Lechia Gdańsk 1:0 (0:0)
Bramki: M. Paixao 54

Sędzia: Bartosz Frankowski
Widzów: 18046

Śląsk: Kelemen – Ostrowski (46. Dudu), Kokoszka, Grodzicki Ż Ż CZ, Zieliński – Hateley, Droppa (77. Calahorro), Mila, Patejuk (63. Pich), F. Paixao – M. Paixao.

Lechia: M. Bąk - Janicki, Madera, Kostrzewa (79. Pazio), Leković - Grzelczak, Pietrowski (90. K. Bąk), Vranjes, Frankowski (46. Dawidowicz Ż), Makuszewski – Tuszyński.

Pierwszy strzał meczu oddał w 5. min. Krzysztof Ostrowski, który nie niepokojony przez nikogo w środku pola najpierw przebiegł kilkanaście metrów, a potem... posłał piłkę dzieciom, siedzącym za bramką. Bywa. Lechia odpowiedziała uderzeniem – a właściwie próbą uderzenia – Przemysława Frankowskiego. Był zupełnie niepilnowany w polu karnym, ale tak ślamazarnie złożył się do dośrodkowania, że fatalnie skiksował. W międzyczasie Podbeskidzie strzeliło gola na wyjeździe Wiśle, co oznaczało, że po podziale punktów będzie ich mieć tyle samo co WKS. Kto by pomyślał jeszcze kilka tygodni temu...

Na Stadionie Wrocław mecz przebiegał bez fajerwerków. Przy piłce częściej utrzymywali się gospodarze, którzy już w pierwszym kwadransie mieli trzy rzuty rożne. Po jednym z nich ładnie do strzału nożycami złożył się Flavio, ale Mateusz Bąk świetnie obronił. Od tego momentu na murawie było coraz bardziej sennie. Dopiero po kolejnych 15 minutach doczekaliśmy się ofensywnej akcji gości, ale groźne dośrodkowanie Frankowskiego wybili obrońcy WKS-u. Jeśli mielibyśmy kogoś wyróżnić w zespole Tadeusza Pawłowskiego za pierwsze pół godziny gry, to byliby to Rafał Grodzicki i Paweł Zieliński. Ten pierwszy dobrze czytał grę i przerywał sporo podań, a „Zielu” po raz kolejny nie wyglądał na faceta, który jeszcze kilka miesięcy temu biegał po III-ligowych boiskach.

Przed przerwą WKS mógł stworzyć jeszcze groźną sytuację w 40 min., kiedy to z kontratakiem wyszli bracia Paixao, ale Marco zagrał egoistycznie, nie zauważając nawet Flavio. Zamiast podać zszedł do środka, ale jego uderzenie zostało zablokowane. To było wszystko jeśli chodzi o pierwszą połowę. Generalnie – nuda. Bardziej zadowolona na przerwę schodziła Lechia, ale tylko dlatego, że Piast wygrywał z Jagiellonią, co lechistów przybliżało do pierwszej ósemki.

Na drugą część spotkania obaj szkoleniowcy dokonali po jednej zmianie. Ricardo Moniz za Frankowskiego wprowadził Pawła Dawidowicza, a trener Pawłowski „Ostrego” wymienił za Dudu. Początek – obiecujący. Najpierw Makuszewski tuż nad bramką Mariana Kelemena. Chwilę potem do ładnej płaskiej wrzutki Zielińskiego nie doszedł wślizgiem Marco Paixao, a brakowało centymetrów, by wepchnął piłkę do siatki. Chwilę potem kapitan WKS-u dopiął jednak swego. Uderzył głową po dośrodkowaniu z rzutu rożnego Sebastiana Mili i było 1:0! W 64 min. powinno być 2:0, ale podania Roberta Picha (zastąpił Patejuka) nie wykorzystał Flavio. Jak on tego nie strzelił? Nie pytajcie, nie mamy pojęcia...

Przyjezdni z upływem minut trochę podkręcali tempo, ale... nieznacznie. Może usłyszeli, że Korona prowadzi z Cracovią, co dawało im grupę mistrzowską nawet w przypadku porażki we Wrocławiu. To wciąż jednak WKS częściej próbował uderzać na bramkę Bąka. Brylował w tym szczególnie Marco Paixao.

Lechia raz jeszcze poderwała się, gdy Jagiellonia zaczęła gonić wynik wynik w spotkaniu z Piastem. Wyrównała na 1:1 i brakowało jej tylko jednej bramki, by wskoczyć do ósemki. Zespół z Trójmiasta świetną okazje miał kilka minut przed końcem meczu po rzucie rożnym, ale po serii kiksów zawodników trenera Moniza, piłkę złapał Kelemen. Emocje podkręcił jeszcze pod koniec Grodzicki, który dostał drugą żółtą kartkę i wyleciał z boiska. Chwilę potem arbiter zakończył mecz.

Po tym zwycięstwie Śląsk przeskoczył w tabeli Piasta Gliwice, co oznacza, że cztery z siedmiu meczów w grupie spadkowej będzie grał u siebie.

Pozostałe wyniki 30. kolejki

Górnik Zabrze – Lech Poznań 0:3
Jagiellonia Białystok – Piast Gliwice 1:1
Korona Kielce – Cracovia 1:0
Pogoń Szczecin – Widzew Łódź 1:0
Wisła Kraków – Podbeskidzie Bielsko-Biała 0:1
Zagłębie Lubin – Legia Warszawa 1:3
Zawisza Bydgoszcz – Ruch Chorzów 0:3

Grupa mistrzowska

Legia Warszawa
Lech Poznań
Ruch Chorzów
Pogoń Szczecin
Wisła Kraków
Zawisza Bydgoszcz
Górnik Zabrze
Lechia Gdańsk

Grupa spadkowa

Cracovia
Jagiellonia Białystok
Korona Kielce
Piast Gliwice
Śląsk Wrocław
Podbeskidzie Bielsko-Biała
Zagłębie Lubin
Widzew Łódź

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!
Wróć na gazetawroclawska.pl Gazeta Wrocławska