Nasza Loteria SR - pasek na kartach artykułów

Starosta - podróżnik z Dolnego Śląska. Jeździ po regionie i rozlicza delegacje za parę złotych

Sylwia Królikowska
Józef Piksa, starosta powiatu wałbrzyskiego, objął tę funkcję po tym, jak Wałbrzych odzyskał prawa grodzkie
Józef Piksa, starosta powiatu wałbrzyskiego, objął tę funkcję po tym, jak Wałbrzych odzyskał prawa grodzkie fot. Dariusz Gdesz
Delegacje za niewiele ponad 8 zł, 10 zł czy 13 zł, wypisywane do Szczawna-Zdroju, Jedliny, Teatru Dramatycznego czy filharmonii. Komisja rewizyjna w Starostwie Powiatowym w Wałbrzychu wzięła pod lupę ponad 90 delegacji Józefa Piksy, starosty powiatu wałbrzyskiego. Przez cały ubiegły rok uzbierało się ich na ponad 5 tys. zł. - Powiat ma prawie nowy samochód renault laguna, a starosta jeździ prywatnym samochodem. To niezrozumiałe - mówi Marek Tarnacki, radny PiS i szef komisji rewizyjnej.

Przeciwnicy starosty wypisane delegacje tłumaczą pazernością. Zwolennicy - dokładnością. A opozycja ochrzciła już Józefa Piksę najbardziej dietetycznym starostą w Wałbrzychu. Mateusz Mykytyszyn, asystent starosty, mówi, że sprawę będą komentować po zakończeniu prac komisji.

Komisja rewizyjna natomiast z taką samą dokładnością, jak starosta rozliczał delegacje, sprawdza jedną po drugiej. Z wyliczeń radnego Tarnackiego wynika m.in., że odległości wpisywane w delegacjach zostały zawyżone o 250 km. O wyjaśnienie sprawy poprosił Józefa Piksę. A starosta, swoim zwyczajem, dokładnie wyjaśnia każdy kilometr: bo musiał nieco zboczyć, żeby zobaczyć drogę powiatową czy m.in. wpaść do domu coś zjeść. A nawet jak któregoś dnia pojechał na dożynki do Starych Bogaczowic i na miejscu okazało się, że zostały odwołane, to i tak nie marnował czasu i zajechał do pobliskiej wsi z "gospodarską wizytą".
Zgodnie z przepisami, delegacje mogą być wypisywane na wyjazdy poza miejscowość, w której znajduje się siedziba pracodawcy (starostwo jest w Wałbrzychu). Agata Kostyk-Lewandowska, rzeczniczka Okręgowej Inspekcji Pracy we Wrocławiu tłumaczy, że jeśli są to jazdy lokalne (w miejscu, gdzie jest siedziba pracodawcy), pracownik powinien mieć tzw. ryczałt. Starosta ryczałtu nie ma.

Jak więc wypisuje delegacje do centrum Aqua-Zdrój w Wałbrzychu czy np. zamku Książ? W delegacjach pisze, że wyjeżdża do tych miejsc z Walimia (tam mieszka), tłumacząc, że jechał w godzinach popołudniowych (np. na godz. 17 czy 18). Ale już na spotkanie w sprawie dróg w Walimiu, na godz. 8.30, wyjeżdża z Wałbrzycha.

Dlaczego nie korzysta z auta służbowego? Asystent starosty tłumaczy, że z oszczędności. Dodaje, że starostwo nie zatrudnia kierowcy. A samochód służbowy jest wykorzystywany przez pracowników poszczególnych wydziałów, m.in. ochrony środowiska, geodezji itd.

To i tak nie jest łatwe, bo tylko dwóch pracowników starostwa ma uprawnienia, upoważniające do korzystania z samochodu służbowego. Korzysta z niego wicestarosta Andrzej Lipiński, który wypisał w tamtym roku 12 delegacji. - Auto przecież nie zostało kupione po to, by stało w garażu - mówi.

Delegacji nie wypisuje Roman Szełemej, prezydent Wałbrzycha, który również korzysta z samochodu służbowego. Nie jest również tajemnicą, że w godzinach popołudniowych sprawdza np., jak idą inwestycje w mieście. Jeździ swoim samochodem, za swoje.

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!

Materiał oryginalny: Starosta - podróżnik z Dolnego Śląska. Jeździ po regionie i rozlicza delegacje za parę złotych - Gazeta Wrocławska

Wróć na gazetawroclawska.pl Gazeta Wrocławska