Nasza Loteria SR - pasek na kartach artykułów

Chorzy na białaczkę: będziemy królikami doświadczalnymi

Agata Wojciechowska
- Będziemy królikami doświadczalnymi - alarmują pacjenci wrocławskiej Kliniki Hematologii, Nowotworów Krwi i Transplantacji Szpiku. Twierdzą, że od 1 lipca będą dostawać gorsze, bo niesprawdzone w badaniach klinicznych, leki. Szpital nie ma wyboru. Musi zastosować zamienniki. To odgórne zarządzenie. Pacjentom kazano podpisać oświadczenia, że godzą się na stosowanie leku, który nie jest zarejestrowany w Polsce.

Oryginalny lek Glivec na przewlekłą białaczkę szpikową dla jednego pacjenta kosztuje około 9424,80 zł miesięcznie. Można go kupić tylko w przyszpitalnej aptece przy Klinice Hematologii, Nowotworów Krwi i Transplantacji Szpiku, mieszczącej się przy ul. Pasteura 4. Pod jej opieką jest ponad 100 osób. Teraz chory nie płaci za Glivec ani złotówki, bo lek jest w pełni refundowany. Po 1 lipca 2014 przestanie tak być. Zgodnie z rozporządzeniem Ministra Zdrowia, będzie można zastąpić go tańszymi, w dodatku refundowanymi, zamiennikami. Pacjenci twierdzą, że nie zostały przeprowadzone odpowiednie badania kliniczne, a co za tym idzie, trudno przewidzieć jak leki te będą działać.

- Lek, który mamy brać od 1 lipca, nie posiada rejestracji, nie jest przebadany na I fazę (początkową) przewlekłą białaczki szpikowej i jest zalecony do stosowania dla dzieci i młodzieży do lat 18, a nie dla dorosłych - mówi wrocławianin Filip Kaźmierczak. - Nie chcemy, by z chorych ministerstwo zrobiło króliki doświadczalne.

Podobnie myślą inni pacjenci wrocławskiej kliniki. Rozmawialiśmy z kilkunastoma z nich i każdy miał podobne odczucia. Z obawą czekają na 1 lipca.
- Na przewlekłą białaczkę szpikową choruję od lipca 2007 roku - mówi Mariusz Kwaśnik ze Smolca, pacjent wrocławskiej kliniki. - 1 lipca zamiast leku, który brałem dotychczas, a więc Glivec, mam otrzymywać inny. Zanim jednak go dostanę, muszę podpisać formularz świadomej zgody na zastosowanie terapii lekiem poza wskazaniami rejestracyjnymi, a więc po prostu niezarejestrowanym w Polsce. Jak można od nas tego wymagać? Do tej pory dostawałem normalny lek i niczego nie musiałem podpisywać. To moje życie, a nie doświadczenie chemiczne - dodaje.

Co gdy tej zgody nie podpiszą? - Podobno nie dostanę wtedy leków, ale już wiem, że tego nie zrobię - opowiada Bartosz Andrzejewski, który od lutego tego roku bierze Glivec. - Gdy zacznę brać ten nowy, proponowany pseudozamiennik, jak go nazywam, równie dobrze mógłbym łykać tik-taki. Na samym początku leczenia lekarz mówił mi, że wystarczy, że dwa razy nie wezmę leku, a może mi się pogorszyć na tyle, że z I fazy przejdę do II, z której nie ma już powrotu na I. A teraz resort proponuje mi leczenie, które jest w fazie badań. Może więc zadziałać, może nie. To przecież zabawa naszym życiem.

Z jego argumentami zgadza się Krystyna Samczuk. - Cała ta sytuacja to dla mnie szok, a ministerstwo chce na nas zaoszczędzić - dodaje. - Nowy lek jest 10 razy tańszy. Pewnie dlatego, że nie jest do końca przebadany.

Wątpliwości mają także sami lekarze, którzy w rozmowach z chorymi nie chcą brać odpowiedzialności za terapię nowym lekiem. Obawiają się oni przede wszystkim prawnego ryzyka. Terapię eksperymentalną mogą stosować tylko, gdy była ona usprawiedliwiona bezpośrednim zagrożeniem życia i zdrowia, a więc w stanie wyższej konieczności. Samo podanie takiego leku odbyło się zgodnie z wiedzą medyczną, a w czasie leczenia zastosowano wymagalne reguły ostrożności.

Poza tym, zamienniki nie są dokładnymi kopiami leków oryginalnych. Nieoficjalnie lekarze przyznają, że zdarza się, iż chorzy inaczej na nie reagują. Nikt nie jest bowiem w stanie skopiować idealnie tego samego leku.

Konsultant wojewódzki ds hematologii prof. Kazimierz Kuliczkowski próbował uspokoić pacjentów kliniki. - Na spotkaniu zorganizowanym we wtorek wraz z lekarzami i nami, pacjentami, powiedział, że wszystko będzie dobrze i... poszedł - opisuje Filip Kaźmierczak.

Jeszcze w lutym Ministerstwo Zdrowia zapewniało, że zamienniki, będące na polskim rynku są zarejestrowane poprawnie i zawierają substancję czynną z Glivecu. "Mogą być nimi leczeni zarówno nowi pacjenci ze zdiagnozowaną przewleką białaczką szpikową [...], jak i chorzy, którzy są leczeni w ramach programów lekowych: "Leczenia przewlekłej białaczki szpikowej" - napisał w komunikacie Krzysztof Bąk, rzecznik prasowy Ministra Zdrowia.

- Na spotkaniach minister Bartosz Arłukowicz zapewniał, że będąc lekarzem oglądał ludzkie cierpienie i je zna - mówi ze łzami w oczach Krystyna Samczuk. - A teraz co nam robi? Niech nam ktoś wytłumaczy to wszystko, bo obawiamy się o swoje życie - rozkłada bezradnie ręce.

Samodzielny Publiczny Szpital Kliniczny Nr 1 we Wrocławiu, w ramach którego funkcjonuje klinika hematologii, prowadzi obecnie rozmowy z Ministerstwem Zdrowia i NFZ.

- Sprawa jest wyjaśniana przez szpital - mówi Piotr Nowicki, dyrektor placówki. - Po pierwszych pytaniach otrzymaliśmy odpowiedź zarówno z resortu, jak i funduszu, że od 1 lipca mamy przejść na leki generyczne. To nie jest pomysł szpitala.

Przetarg na dostarczenie leków zamiennych już został rozpisany. Zalecenie z ministerstwa przewidują, by stopniowo przechodzić na zamienniki, co oznacza, że pacjenci zdiagnozowani teraz otrzymają już lek nie oryginalny.

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!
Wróć na gazetawroclawska.pl Gazeta Wrocławska