Nasza Loteria SR - pasek na kartach artykułów

Szpital przy Wiśniowej: Pacjenci w wymiocinach i w sali ze zmarłym. Winnych nie ma

Agata Wojciechowska
Leokadia Marciniak: Ja tej sprawy nie odpuszczę
Leokadia Marciniak: Ja tej sprawy nie odpuszczę Janusz Wójtowicz
Miesiąc temu napisaliśmy w "Gazecie Wrocławskiej" o "opiece" na oddziale wewnętrznym szpitala im. Marciniaka przy al. Wiśniowej. Według relacji Czytelniczki Leokadii Marciniak, chorzy leżeli godzinami w wymiocinach i moczu, odwiedzający musieli zmieniać pampersy pacjentom, chorzy przez kilkadziesiąt minut leżeli w jednej sali ze zmarłym. Po naszym artykule w szpitalu ruszyły kontrole, ale nic nie wykazały. Dlaczego? Kontrolowali sami siebie...

O SZPITALU MARCINIAKA PISALIŚMY W TEKŚCIE: Szpital na Wiśniowej - tutaj pacjent musi radzić sobie sam

Pani Leokadia sama przeżyła niejedno spięcie z pracującymi w szpitalu przy al. Wiśniowej pielęgniarkami, gdyż jej sparaliżowany mąż był pacjentem na tym oddziale. Złożyła skargę do Ministerstwa Zdrowia, urzędu marszałkowskiego i Dolnośląskiej Izby Pielęgniarek i Położnych. Co wykazały kontrole? Winnych nie ma. Posypały się urzędowe zalecenia.

Urząd marszałkowski przyjął za dobrą monetę tłumaczenie dyrekcji szpitala i kadry zarządzającej. - Został zwiększony nadzór nad organizacją pracy w oddziale - wyjaśniał Jarosław Maroszek, dyrektor Departamentu Polityki Zdrowotnej urzędu.- Doprowadzona będzie ciepła woda do sali, w której jej nie było - dodał.

Czytaj też: Nowy szpital na Stabłowicach w tym roku przyjmie pacjentów. Montują sprzęt (ZDJĘCIA)

Urząd chce, by na oddziale wewnętrznym pielęgniarkom pomagali wolontariusze i stażyści pielęgniarstwa. Zostaną także przeprowadzone szkolenia z zakresu odpowiedzialności zawodowej pielęgniarek oraz o zapobieganiu wypaleniu zawodowemu. Czy to pomoże, skoro żaden z urzędników nie pofatygował się na oddział? W liście do L. Marciniak tłumaczą, że odpowiedzialność za leczenie ponosi dyrekcja szpitala, a urząd marszałkowski sprawuje "jedynie nadzór".

Pani Leokadia zeznawała wczoraj jako świadek przed Rzecznikiem Odpowiedzialności Zawodowej przy Dolnośląskiej Izbie Pielęgniarek. - Dwie panie były przerażone, gdy pokazałam im zdjęcia mojego męża ze szpitala - relacjonuje. Decyzji tu jeszcze nie ma.

Leokadia Marciniak mówi, że sprawy nie odpuści. Nie wyklucza złożenia pozwu do sądu. Zwłaszcza że np. Ministerstwo Zdrowia uznało, iż jej skargi nie może rozpatrywać. - Mówią mi wszyscy, że to jedno słowo przeciwko dziesięciu pielęgniarkom, ale się nie poddam - zapowiada pani Marciniak.

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!

Materiał oryginalny: Szpital przy Wiśniowej: Pacjenci w wymiocinach i w sali ze zmarłym. Winnych nie ma - Gazeta Wrocławska

Wróć na gazetawroclawska.pl Gazeta Wrocławska