18+

Treść tylko dla pełnoletnich

Kolejna strona może zawierać treści nieodpowiednie dla osób niepełnoletnich. Jeśli chcesz do niej dotrzeć, wybierz niżej odpowiedni przycisk!

Nasza Loteria SR - pasek na kartach artykułów

Jarosław Gowin: Myślę, że w 2015 roku na listach PO pojawi się Roman Giertych [ROZMOWA]

rozm. Ryszarda Wojciechowska
Jarosław Gowin
Jarosław Gowin Przemek Świderski
- Donald Tusk jest mistrzem wyczuwania nastrojów społecznych i umie je chytrze wykorzystać - mówi były minister sprawiedliwości, Jarosław Gowin w rozmowie z Ryszardą Wojciechowską.

Warto było? Myślę o odejściu z PO.
Zdecydowanie tak. Co prawda tak ciężko pracuję, że w ciągu ostatniego półrocza schudłem 10 kilogramów, ale za to moje sumienie jest czyste. A to rzadki komfort w życiu polityka.

Był Pan ministrem. I tego też nie żal?
Jeden z moich znajomych, który był ministrem trzykrotnie, opowiadał mi, że po każdej dymisji wpadał w depresję. I przestrzegał, że mnie to też czeka. A ja po wyjściu z gmachu Ministerstwa Sprawiedliwości otrzepałem tylko ręce i zabrałem się do roboty. Jestem dumny z tego, że byłem ministrem, i z tego, co osiągnąłem. Oczywiście jest trochę przykro, że nie mogę kontynuować wielu moich projektów, ale na szczęście kontynuuje je mój następca Marek Biernacki. Polityk, którego niezwykle wysoko cenię.

Czy takie podejście, że uda się założyć własną, silną partię, nie bierze się z pychy?
To nie była pycha. Uprawianie polityki zawsze oceniałem w kategoriach służby Polakom. I dalej im chcę służyć. Z tą myślą zakładałem projekt, któremu dziś na imię Polska Razem. Oczywiście miałem świadomość, że było już wiele prób zakładania partii. A udała się tylko jedna, Januszowi Palikotowi. Ale on nie tylko dysponował dużymi pieniędzmi, lecz miał także bardzo silne wsparcie medialne, którego jak słusznie sądziłem - będę pozbawiony.

Dlaczego?

Bo media wolą ugrupowania liberalne niż konserwatywne. Wolą happeningi od poważnej debaty publicznej, no i - co stwierdzam ze smutkiem - lubią polityczne sensacyjki i podgrzewanie sporów. Obserwowałem ten stopniowy spadek zainteresowania moją inicjatywą. Jeszcze w styczniu byłem jednym z trzech najczęściej zapraszanych do telewizji polityków. A w lutym i marcu takie zaproszenia mogę policzyć na palcach dwóch rąk. Co wcale nie znaczy, że się skarżę.

Może Pan jest zbyt gładki dla telewizji.
To, co pani nazywa gładkością, jest wyrazem szacunku dla wyborców. Przekonaniem, że zasługują na poważne traktowanie. Na odwoływanie się w polityce do racjonalnych argumentów, a nie do emocji. Zawsze tak działałem i to się u mnie nie zmieni.
W polityce, jak w przyrodzie, nic nie ginie. Pan się z PO pożegnał, a Michał Kamiński się z nią przywitał.
Nie byłem zaskoczony jego przyjściem. Od dawna wiedziałem, że w głowie Donalda Tuska istnieje plan, aby mnie i moje środowisko w Platformie zastąpić środowiskiem Romana Giertycha. Michał Kamiński to tylko forpoczta. Myślę, że już w 2015 roku na listach Platformy pojawi się sam Roman Giertych.

Ktoś jeszcze za nim pociągnie?
W kolejce są inni, mniej znani byli posłowie Ligi Polskich Rodzin, jak Wojciech Wierzejski, który już dzisiaj jest szefem kampanii Michała Kamińskiego. Jestem przekonany, że ich celem jest zbudowanie w Platformie grupy skupionej wokół ministra Sikorskiego.

Michał Kamiński to wartość dodana dla PO?
Jego obecność na liście PO odstraszy wielu wyborców, bo on uchodzi za wyjątkowego koniunkturalistę w polskiej polityce. Ale myślę, że Donald Tusk sięgnął po niego z powodu jego tak zwanych talentów spindoktorskich. A to znaczy, że walka wyborcza między PO i PiS będzie bardzo ostra i bezpardonowa. Nikt lepiej od Kamińskiego nie zna słabych stron Jarosława Kaczyńskiego i nikt lepiej od niego nie potrafi celniej w nie uderzać. I głównie na tym będzie się skupiać jego rola.

Pana partii przydałby się taki spin doktor.
Taki jak Michał Kamiński z pewnością nie. My już mamy świetnego spin doktora. Polityka cieszącego się lepszą reputacją. To Adam Bielan.

Ale on z wami jest, a jakby go nie było. Media ciągle przypominają o tym, jak bardzo chciał wrócić do PiS. Tylko że prezes nie wybacza.
Adam Bielan jest nie tylko na naszej liście wyborczej, ale to jeden z moich głównych doradców. Od września ubiegłego roku, kiedy odszedłem z Platformy, postanowiliśmy, że będziemy razem budowali partię. Pogłoski o tym, jakoby chciał wrócić do PiS, są wyssane z palca.

Zbudował Pan polityczną markę, która jest jednak słabo rozpoznawalna.
Polska Razem jest rzeczywiście na razie słabo rozpoznawalna. Według badań, tylko jedna czwarta Polaków zdaje sobie sprawę z istnienia naszej partii. Ale bardzo nam, w cudzysłowie, zaszkodziła, sprawa Ukrainy. W tym czasie kiedy mieliśmy popularyzować program naszej partii, ten temat całkowicie pochłonął uwagę. Ale nawet przy tej stosunkowo niewielkiej rozpoznawalności w wielu sondażach plasujemy się na identycznych pozycjach z tymi, którzy swoje partyjne szyldy mają mocno rozpoznawalne, bo funkcjonują na scenie politycznej od wielu lat. A to znaczy, że jeżeli w kampanii wyborczej zwiększymy rozpoznawalność, to wynik wyborczy powinien być lepszy.

Ukraina może zaszkodziła Polsce Razem, ale premierowi Donaldowi Tuskowi na pewno pomogła.
Donald Tusk jest prawdziwym dzieckiem szczęścia. W każdym kraju taki kryzys międzynarodowy, połączony z poczuciem zagrożenia ze strony obcego mocarstwa, w naturalny sposób ogniskuje poparcie społeczne wokół ekipy rządzącej. A Donald Tusk, mówię to z prawdziwym uznaniem, jest mistrzem wyczuwania nastrojów społecznych i umie je chytrze wykorzystać. Stąd wyraźny wzrost notowań Platformy, mimo tylu błędów, zaniechań, afer, jak chociażby tu na Pomorzu afera Amber Gold, i rozczarowań, które zgotowała Polakom. Ale do 25 maja jest jeszcze sporo czasu, aby Polacy nabrali dystansu i przeanalizowali raz jeszcze styl rządzenia Donalda Tuska i Platformy.

Na razie o Polsce Razem głośno jest tylko wtedy, kiedy ktoś z partii odchodzi albo się na nią obraża. Przemysława Wiplera Pan nie żałuje?
Nie żałuję i nie chcę już wracać do tego, dlaczego nasze drogi się rozeszły. Dziś to już historia. Struktury Polski Razem mają się naprawdę świetnie.

Jak Pan odebrał słowa Janusza Palikota skierowane do członków własnej partii, że protest matek niepełnosprawnych dzieci to była szansa na zrobienie kariery w kampanii do Parlamentu Europejskiego?
Nie znam polityka bardziej cynicznego niż Janusz Palikot.

Ale to nie jest tak, że wszyscy politycy tak myślą, tylko wyrywa się to głośno Palikotowi?
Nikt z Polski Razem nie próbował żerować na dramacie tych rodzin. Są granice, których politykowi przekraczać nie wolno. Granie ludzkim nieszczęściem jest zwyczajnie obrzydliwe i niegodziwe.

Jak będzie wyglądać kampania do Europarlamentu w przypadku Pana partii? Gdzie są dziury, gdzie łaty, a gdzie jest dobrze?

Nie mamy dofinansowania z budżetu, więc kampania, siłą rzeczy, będzie skromniejsza niż u partyjnych gigantów. Duży nacisk położymy na internet - to ogromna rzesza młodych odbiorców, niestety, w Polsce pozostających, mimo dobrego wykształcenia, bez pracy - na radio, w mniejszym stopniu telewizję i na bezpośredni kontakt. W każdej swojej kampanii osobiście rozdawałem ludziom ulotki z moim programem i tak będzie i tym razem.

Kiedy ostatnio Pan tak wędrował po Sopocie z ulotkami, koledzy z innych partii nazywali Pana akwizytorem.

A ja uważam, że takie działanie wynika z szacunku dla wyborców. Stanąć twarzą w twarz, wysłuchać tego, co mają do powiedzenia. Czasami słowa są miłe, a czasami gorzkie. Ale wysłuchać trzeba i warto.

Ciekawa jestem, czy ma Pan do siebie dystans. Właśnie ukazała się reklama Polski Razem z Pana udziałem. I internauci drwią z Pana uzębienia. Jeden z polityków złośliwie skomentował, że Jarosław Gowin zniszczył sobie zęby na gryzieniu Tuska.
Jeszcze w szkole podstawowej usunięto mi zdrowy ząb, ponieważ miałem zbyt wąską szczękę. Przywykłem do tej sytuacji. I wcale się tego nie wstydzę. Polityka to nie jest konkurs piękności. Nie zamierzam farbować sobie włosów czy w inny sposób się upiększać.

A jak na Pomorzu będzie wyglądać kampania do PE?

Liderem naszej listy jest osoba bardzo politycznie doświadczona, znany lekarz i społecznik, była posłanka pani Daniela Chrapkiewicz.

Jeszcze do niedawna człowiek PiS.
To prawda. A na drugim miejscu jest radny wojewódzki Piotr Zwara.

Kiedyś, jak pisały media, człowiek Jacka Kurskiego. Chciał Pan skubać Platformie, a na razie udaje się co nieco wyskubać PiS.
Na Pomorzu nasza lista jest bardziej konserwatywna niż liberalna. Ale wspomnę jeszcze o przedsiębiorcach znajdujących się na liście. To ludzie, którzy się utożsamiają z naszym programem gospodarczym, z obniżaniem podatków, ograniczeniem sprawozdawczości, kontroli nasyłanych na przedsiębiorców itd. Program został przez przedsiębiorców bardzo dobrze oceniony, ale ja najbardziej sobie cenię poparcie Romana Kluski, człowieka legendy.

Pan zakłada wyborczą porażkę?

A uważa pani, że Donald Tusk jej nie zakłada? Oczywiście, że biorę ją pod uwagę. Ale jestem spokojny o wynik. Ciężko pracujemy i przekroczenie progu wyborczego nie będzie problemem. Gdyby się jednak nie udało, to jest to dopiero pierwszy krok. Nasza partia istnieje od niedawna. A ja w polityce jestem długodystansowcem.

Treści, za które warto zapłacić! REPORTAŻE, WYWIADY, CIEKAWOSTKI

Zobacz nasze Magazyny: REJSY, HISTORIA, NA WEEKEND

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!

Materiał oryginalny: Jarosław Gowin: Myślę, że w 2015 roku na listach PO pojawi się Roman Giertych [ROZMOWA] - Dziennik Bałtycki

Wróć na gazetawroclawska.pl Gazeta Wrocławska