Nasza Loteria SR - pasek na kartach artykułów

Parkingi przed hipermarketami to zgroza. Ludzie w amoku jak wściekłe amstaffy

Redakcja
- Kiedy muszę jechać do galerii, której parking znajduje się na zewnątrz, z chęcią zamieniłbym go na 20-letniego zdezelowanego Poloneza, zbudowanego ze stali czołgowej. Przynajmniej nie obchodziłyby mnie zachowania niektórych zmotoryzowanych, którzy już w amoku zakupowym przed sklepem, zachowują się jak spuszczone ze smyczy wściekłe amstaffy - napisał do nas czytelnik Michał.

Sam wjazd na parking to już katorga. Dlaczego? Ilekroć podjeżdżam pod Koronę, Młyn czy Magnolię zawsze jakiś cwaniaczek zaparkuje na drodze dojazdowej. Zawsze! A za nim inni. Może działa tu mechanizm, że "skoro jeden mógł w idiotyczny sposób ułatwić sobie życie, to dlaczego nie ja?" Dzięki temu do sklepu mają dziesięć kroków mniej niż parkujący normalnie, ale co tam - byli sprytniejsi niż wszyscy.
Galeria zapewne z tym nic nie zrobi, bo przecież nie będzie odholowywać samochodów, których klienci zostawiają u nich pieniądze. A samochody zaparkowane, zajmują jeden pas ruchu i tym samym zamiast normalnego dojazdu, robi się droga jednokierunkowa, z której na zmianę korzystają osoby wyjeżdżające, jak i wjeżdżające na parking. Poziom mojego zdenerwowania osiąga wówczas maksimum, ale potem jest jeszcze dobrze.
Krążąc po parkingach widzę, jak niektórzy zajmują miejsca dla osób niepełnosprawnych, jak i dla rodzin z dziećmi. Nie będę tego komentował, bo już dużo o tym powiedziano i napisano. Skwituję to tylko zdaniem - jeśli zdrowa osoba zajmuje miejsce przygotowane dla niepełnosprawnych, to zapewne na poważne problemy psychiczne ze sobą.
Zawsze gdy szukam miejsca do parkowania staram się myśleć o właścicielach aut, które zaparkowały obok wolnego miejsca, tak więc:
1. Nie wciskam się na styk, tak by później inni mieli problemy z wejściem do auta. Nie mam ochoty przez głupotę innych jako kierowca przeciskać się przez siedzenie dla pasażera
2. Otwierając drzwi nie robię tego na oślep, tak by poobijać sąsiadujące auta. A już nie mogę z rodziców, którzy przyjeżdżają z dziećmi i parkują od mojego auta 10 centymetrów. Wyjmując potomka mają w poważaniu, że na mojej karoserii zostawiają ślady od drzwi.
3. Staram się zaparkować prosto, bo zajmując półtora miejsca parkingowego, niepotrzebnie zajmuję miejsce
Każde zwrócenie uwagi powoduje agresję. Najczęściej słyszę: "a co mi Pan zrobi", a już szczytem było od młodej matki usłyszeć, że "g.... mnie obchodzi karoseria pana auta, gdy moje dziecko płacze". Gratuluję doskonałego wychowania.
Teraz coraz rzadziej jeżdżę do galerii. Czasami jednak nie mam wyjścia. Jestem coraz bliżej decyzji, żeby na tę okazję kupić sobie zdezelowanego 20 -letniego Poloneza. Dlaczego? Będę mógł wtedy bez żadnych oporów przestrzegać przepisów prawa drogowego i nie żałować karoserii ze stali czołgowej na cwaniaczków drogowych. I na dodatek zarejestrują go we Wrocławiu, aby dumnie nosił rejestrację DW.

Jakie macie zdanie na ten temat? Zgadzacie się z panem Michałem? A może uważacie, że jest zupełnie inaczej? Zapraszamy do dyskusji!

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!

Materiał oryginalny: Parkingi przed hipermarketami to zgroza. Ludzie w amoku jak wściekłe amstaffy - Gazeta Wrocławska

Wróć na gazetawroclawska.pl Gazeta Wrocławska