Na piątkową rozprawę przed wrocławskim Sądem Okręgowym wpuszczano tylko tych, którzy mieli wydane przez sąd wejściówki. Przed salą dokładna rewizja i sprawdzanie każdego wykrywaczem metali. Przez cały czas dyżurowała funkcjonariuszka z policyjnym psem. W sali rozpraw oskarżonych pilnował oddział antyterrorystów.
Proces 22 mężczyzn, którzy tworzyć mieli - jak chce oskarżenie - groźny wrocławski gang, miał się zacząć już przed tygodniem. Ale sprawę trzeba było odroczyć, bo jeden z oskarżonych dzień wcześniej wyznaczył nowego obrońcę.
Dziś dwaj kolejni oskarżeni - z tego samego powodu - chcieli kolejny raz przełożyć rozprawę. Nie udało się. Sędzia Ewa Kałucka wnioski o odroczenie rozprawy odrzuciła i nakazała prokuratorowi odczytanie aktu oskarżenia. - Nie pozwolę na przewlekłość tego postępowania - powiedziała.
Kilkanaście minut po godzinie 9 prokurator Tomasz Błoński rozpoczął odczytywanie aktu oskarżenia. Zajęło mu to godzinę. Jeśli wierzyć ustaleniom jego śledztwa, aż siedemnastu mężczyzn - którzy siedzieli po przeciwnej stronie sali sądowej - to członkowie jednego gangu.
Na jego czele stali - uważa prokuratura - dwaj główni oskarżeni: Adrian S. ps "Adek" i Rafał W. ps. "Wolny". Historia - opowiadana w akcie oskarżenia - zaczyna się kilkanaście miesięcy przed gorącym dla półświatka sierpniem 2012 r.
Wtedy Żandarmeria Wojskowa założyła podsłuch oficerowi wojska. Podejrzewała go o handel anabolikami i sterydami. To nielegalne. Zabrania tego prawo farmaceutyczne.
Podsłuchy ujawniły, że do tych transakcji dochodziło z mężczyznami trenującymi sporty walki. "Adek" i "Wolny" byli liderami tej grupy. Złamanie prawa farmaceutycznego to jeden ze stawianych im w akcie oskarżenia zarzutów.
W sierpniu 2012 roku przy ul. Koziej na Maślicach pobity został mężczyzna. Zdaniem prokuratury jednym z czterech napastników miał być Piotr S. "Suchy". Dziś trzeci z ważnych oskarżonych. Pobity był kolegą "Adka". Sam Adrian S. też miał być tam, gdzie doszło do bójki. Ale uciekł. Dzień później doszło do jednego z dwóch spektakularnych wydarzeń, które będą przedmiotem tej sprawy. Przy ulicy Świeradowskiej, w biały dzień padły strzały. Jeden z ludzi "Adka" został ranny w stopę.
Prokuratura twierdzi, że miała to być próba zemsty na "Suchym". Za akcję na Koziej. Nie udało się. "Suchy" był sprytniejszy. Przyjechał na Świeradowską - gdzie szukali go ludzie "Adka" - i zaczął do nich strzelać. Nie on jeden, ale kto jeszcze, tego śledczy nie ustalili. Po kilku dniach na ulicy Drukarskiej doszło do bójki na noże, maczety i drewniane pałki. Wśród uczestników zdarzenia prokurator wymienił m.in. ludzi związanych z "grupą "Adka". To zdarzenie nie miało związku z dwoma poprzednimi. Po prostu dwaj panowie z półświatka umówili się "na solo", żeby wyjaśnić sobie wzajemne pretensje. Każdy przyszedł z kolegami i emocje wymknęły się spod kontroli. Ciężko ranny został człowiek "Adka" - "Wolny". Życie uratowała mu szybka pomoc.
Śledztwo nie dało odpowiedzi na pytanie o powody awantur pomiędzy "Suchym" a ludźmi "Adka". Mówiło się, że spór dotyczył problemów z uregulowaniem rachunku za wynajem sali weselnej. Ale czy to prawda - tego nie wiadomo.
Dołącz do nas na Facebooku!
Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!
Kontakt z redakcją
Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?