Nasza Loteria SR - pasek na kartach artykułów

Nocny najazd ochroniarzy na firmę w Kątach Wrocławskich. Spór wspólników zaostrza się

Marcin Rybak
Screen z nagrania z monitoringu w firmie Araj
Screen z nagrania z monitoringu w firmie Araj monitoring
- Nie pomogli mi w żadnej instytucji państwa - mówi biznesmen z Kątów Wrocławskich, który uważa, że oszukał go wspólnik. Wziął więc sprawy w swoje ręce. Zatrudnił osiłków, którzy nad ranem opanowali sporny zakład. Tymczasem spółka popada w tarapaty.

ZOBACZ TEŻ: DUTKIEWICZ MÓWI DOŚĆ WYCINCE DRZEW W MIEŚCIE

Miejsce akcji: Kąty Wrocławskie, ulica Mireckiego 30. Siedziba firmy Araj, produkującej magazyny zbożowe. Polski lider branży. Czas akcji: poniedziałek, 24 lutego 2014, godzina 5 minut 4.

Grupa mężczyzn opanowała dyżurkę przy wjeździe do fabryki. Wszelki opór pilnującej zakładu czteroosobowej straży był bezcelowy. Jednemu z ochroniarzy, który próbował dzwonić po pomoc, bezceremonialnie wyrwano komórkę.

Po chwili brama została otwarta i na teren zakładu wkroczył Tomasz Resler. Właściciel 45 procent udziałów w firmie, do której należy fabryka. - Przysłowiowy włos nikomu nie spadł z głowy - mówi dziś pan Tomasz. - Wiem. To co zrobiłem, to był desperacki krok. Ale nie mogłem patrzeć na to, co działo się z firmą. Musiałem ratować majątek spółki. Budowałem ją 23 lata.

Ochroniarz z napadniętej załogi opowiada: - Miałem wtedy dyżur. Najpierw pod główną bramę zakładu podjechali samochodem. Ale inna grupa była już na terenie zakładu, bo przeskoczyli przez płot. Chciałem zadzwonić na stanowisko dowodzenia naszej firmy. Wtedy podszedł gość i wyrwał mi komórkę. Dla mnie to, co się stało, to był po prostu napad. Osoby ubrane jak ochroniarze, bez identyfikatorów z nazwą firmy. Jak to inaczej nazwać?

Tomasz Resler przekonuje, że żadnemu z ochroniarzy, których wypraszano z zakładu, nie wyrywano telefonu. - Nie wyrywano, czy nie był pan świadkiem takiego incydentu - dopytuję.
- Nie wyrywano - odpowiada kategorycznie Tomasz Resler.

Jednak nagranie z kamery, pokazujące wejście do zakładu, potwierdza wersję o wyrwanym telefonie.

Po co w ogóle ten zajazd? Tomasz Resler przekonuje, że nie miał innego wyjścia. Mówi, że jego wspólnik i posiadacz większości udziałów chciał go oszukać, a całą firmę pozbawić majątku. On nie miał kontroli nad spółką. Nie wpuszczano go na teren zakładu przez wiele miesięcy. Bezprawnie - jak mówi - w lipcu ubiegłego roku odwołano go z funkcji wiceprezesa.

- Zawiadomiłem policję i prokuraturę, ale postępowania zostały umorzone - opowiada Tomasz Resler. - Zaskarżyłem uchwały o odwołaniu mnie z funkcji wiceprezesa i inne pozbawiające mnie kontroli nad spółką. Toczą się procesy sądowe, ale bardzo wolno. Tymczasem zaczęły do mnie docierać niepokojące sygnały. Na przykład o przenoszeniu majątku firmy do innych podmiotów. Nie miałem innego wyjścia, bo nie otrzymałem pomocy od żadnej instytucji państwa. Ryzykowałem, że powygrywam wszystkie procesy i zastanę firmę bez majątku z długami.

Spór między wspólnikami - co na to prawnicy? - CZYTAJ NA NASTĘPNEJ STRONIE

Większościowy wspólnik i prezes spółki Araj Jacek Szostkowski nie rozmawiał z nami. Na nasze pytania do niego odpowiedziała warszawska kancelaria prawna - działająca w imieniu spółki Araj.

Prawnicy zaprzeczają, by Jacek Szostkowski oraz nowy wiceprezes - który zastąpił Tomasza Reslera - działali na szkodę firmy. Przekonują za to, że tak właśnie zachowywał się ostatnio Tomasz Resler. Choćby zniechęcając klientów do podpisywania umów.

W opinii prawników, uchwały odwołujące Tomasza Reslera są ważne i podjęte zgodnie z prawem. Pan Tomasz został zwolniony z obowiązku świadczenia pracy jako wiceprezes. Dlatego nie było powodu, by wpuszczać go do fabryki w Kątach. Swoje prawa wspólnika mógł realizować w oparciu o przepisy Kodeksu spółek handlowych.

Jak komentują zajście z 24 lutego? Ich zdaniem to bezprawne, siłowe wejście Tomasza Reslera i kilkudziesięciu innych osób na teren zakładu. Jacek Szostkowski i nowy wiceprezes nie są wpuszczani do fabryki, z terenu firmy wynoszono firmowe tajemnice i blokowano niektórym osobom dostęp do poczty elektronicznej.

Co dalej? Tomasz Resler uważa się za prawowitego wiceprezesa. I zaprzecza, by nie wpuszczał Szostkowskiego. - W każdej chwili może wejść - mówi.

Ten konflikt, niezależnie od tego, kto ma rację i jakie dziś ma intencje, może doprowadzić do finansowych kłopotów firmy.

Zarówno Resler, jak i prawnicy drugiej strony sporu potwierdzają, że kłopoty już się zaczęły. - Choć Jacek Szostkowski - deklarują prawnicy - robi co się da, by unormować sytuację i jak długo to czyni, tak długo pracownicy i kontrahenci powinni spać spokojnie.

Sprawę zajazdu z 24 lutego bada tymczasem policja z Kątów Wrocławskich.

Spółka Araj istnieje w Kątach Wrocławskich od 1989 roku. Zatrudnia 300 osób. Firma sprzedawała swoje produkty do różnych krajów świata. - Litwa, Łotwa, Estonia, Niemcy, Austria, Indie - wymienia Tomasz Resler.

W rekordowym, 2008 roku, spółka miała 164 mln złotych obrotów. Konflikty między wspólnikami zaczęły się w roku 2011.

Kto najechał nad ranem na siedzibę firmy? - CZYTAJ NA NASTĘPNEJ STRONIE
Zajazd w Kątach Wrocławskich ma jeszcze dwóch bohaterów: dwie znane wrocławskie agencje ochrony.

Firma Prolex ochraniała zakład na zlecenie zarządu kierowanego przez Jacka Szostkowskiego. To pracowników Prolexu wyrzucili ochroniarze zatrudnieni przez Tomasza Reslera. - Jako wiceprezes mam prawo zatrudniać pracowników, zatrudniłem więc dla zakładu inną ochronę - mówi Resler.

Ludzie Prolexu w ochroniarzach pana Tomasza rozpoznali pracowników wrocławskiej agencji ochrony Asco. - Nasza firma nie ma z tym nic wspólnego. To nie byli nasi pracownicy. Nic więcej nie mam do powiedzenia - odpowiada pełnomocnik firmy Asco Małgorzata Krupa.

Mówi prezes i właściciel Prolexu, Marek Rządkowski: - Byłem u prezesa Asco Waldemara Siemińskiego. Dałem mu wykaz uczestników akcji, którzy przyszli z panem Reslerem opanować zakład. Siemiński przyznał, że to są jego pracownicy, tylko akurat przebywający na urlopach. Złożyłem w tej sprawie doniesienie do prokuratury i do Komendy Wojewódzkiej Policji, która nadzoruje agencje ochrony.

emisja bez ograniczeń wiekowych
Wideo

Jak działają oszuści - fałszywe SMS "od najbliższych"

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!

Polecane oferty

Materiały promocyjne partnera

Materiał oryginalny: Nocny najazd ochroniarzy na firmę w Kątach Wrocławskich. Spór wspólników zaostrza się - Gazeta Wrocławska

Wróć na gazetawroclawska.pl Gazeta Wrocławska