18+

Treść tylko dla pełnoletnich

Kolejna strona może zawierać treści nieodpowiednie dla osób niepełnoletnich. Jeśli chcesz do niej dotrzeć, wybierz niżej odpowiedni przycisk!

Nasza Loteria SR - pasek na kartach artykułów

Wrocław: Piękne budynki, których już nie ma. Łza kręci się w oku [ZDJĘCIA]

Hanna Wieczorek
Tak wyglądało Śląskie Muzeum Sztuk Pięknych. Jedynym śladem, jaki po nim został, jest nazwa – plac Muzealny
Tak wyglądało Śląskie Muzeum Sztuk Pięknych. Jedynym śladem, jaki po nim został, jest nazwa – plac Muzealny Fot. dolny-slask.org.pl
Nie każdy budynek, który postawiono sto lat temu,to zabytek. Nie o każdy warto walczyć. Ale żal wielu z tych, które zniknęły.

Interesuje Cię historia Wrocławia i Dolnego Śląska? Więcej tekstów historycznych znajdziesz tutaj (kliknij)
Mało osób pamięta dzisiaj skandal związany z wyburzeniem rzeźni miejskiej przy ulicy Legnickiej. Była końcówka lat 90. ubiegłego wieku. Miasto obiegła wieść, że w miejscu zabytkowego obiektu ma stanąć centrum handlowe. Zaczęła się zacięta walka o uratowanie zabytku, jeśli nie całego, to przynajmniej jego najcenniejszych elementów (elewacji z płaskorzeźbami) i „wpasowanie” ich w nowy obiekt.

Wrocławska rada miejska powołała nawet komisję, która miała zająć się tą sprawą. Radni i eksperci umówili się na „wizję lokalną”. Nie zdążyli... – Byłem w tej komisji – wspomina wrocławski historyk sztuki dr hab. Rafał Eysymontt.– Mieliśmy spotkanie na Politechnice Wrocławskiej, kiedy ktoś przybiegł do nas z wiadomością: „Właśnie wyburzają rzeźnię”.

Rzeźnia miejska została wybudowana w latach 1892-1896. Zakład stanął na działce o powierzchni 50,81 hektara. Na początku XX wieku rzeźnia została uznana za jeden z najnowocześniejszych zakładów w Europie. Mocno zniszczona w czasie II wojny światowej, była odbudowywana etapami. Dzisiaj na jej miejscu stoi Magnolia Park

Zniszczenia nie tylko wojenne
Uwielbiamy się chwalić Wrocławiem. Pokazujemy gościom z wielkiego świata najcenniejsze zabytki i opowiadamy, jak bardzo nasze miasto ucierpiało w czasie II wojny światowej. przecież zagładzie uległo 70 procent zabudowy!
To wszystko prawda, ale prawdą jest także to, że po wojnie nie do końca szanowaliśmy to, co ocalało.
Kiedyś niebacznie zwierzyłam się znajomemu historykowi sztuki, że podoba mi się sposób, w jaki wyeksponowano zachowane resztki Pałacu Hatzfelddów przy ulicy Wita Stwosza. I miałam za swoje – nasłuchałam się opowieści, jak zniszczono wspaniałą budowlę, którą można było ocalić. A było o co walczyć.

Czytaj dalej na kolejnej stronie

Pałac był najwspanialszą rezydencją miejską dawnego Wrocławia. Został zbudowany na miejscu barokowej siedziby Hatzfeldów, zniszczonej podczas oblężenia miasta w roku 1760. Nowy projekt opracował francuski architekt Isidore Canevale. (...) Pałac był unikatowym przykładem, zrealizowanej poza Francją , architektury wczesnego francuskiego neoklasycyzmu. Został założony na planie nieregularnego czworoboku. (na podstawie „Leksykonu Architektury Wrocławia”)
Resztki pałacu zostały zaadaptowane na cele wystawiennicze w roku 1968 według projektu Edmunda Małachowicza. Jednak jedynymi oryginalnymi częściami są portyk balkonowy, westybul, kaplica oraz fragmenty schodów i obramień drzwiowych. Dzisiaj znajduje się tam Galeria Biura Wystaw Artystycznych.

Pałac Hatzfeldów to niejedyny obiekt, który został beztrosko wyburzony po wojnie. Muzealnicy do dzisiaj wzdychają, opowiadając o pięknym gmachu Śląskiego Muzeum Sztuk Pięknych. W tym właśnie muzeum wystawiano między innymi wspaniałe zabytki znalezione w „bogatych grobach” w Zakrzowie w XIX wieku. Budynek, uszkodzony w czasie oblężenia Festung Breslau, został rozebrany dopiero w latach 60. XX wieku. Na jego miejscu stanęła „tysiąclatka”. Do dzisiaj mieści się tam SP nr 67.

Muzeum zbudowane w latach 1875-1880 na działce przekazanej nieodpłatnie na ten cel przez miasto. Późnoklasycystyczny gmach wzniesiono na planie prostokąta. Wewnątrz do centralnie usytuowanej, wystającej ponad bryłę budynku i przykrytej szklaną kopułą klatki schodowej przylegały dwa dziedzińce, wokół których rozmieszczone zostały pomieszczenia ekspozycyjne.

Podobny los spotkał Halę Targową II przy ulicy Zielińskiego/Kolejowej – siostrę zachowanej Hali Targowej I przy ul. Piaskowej.
W ostatnich dniach II wojny światowej, podczas bombardowania, zniszczone zostały dwa przęsła stropu nad piwnicą oraz znaczna część dachu. Niekonserwowana przez prawie trzydzieści lat konstrukcja ulegała stopniowej degradacji, jednak zachowała stabilność. W roku 1967 w ruinach zniszczonej hali nakręcono kilka scen do filmu „Morderca zostawia ślad”. Wiosną 1973 roku hala została wyburzona przez jednostkę wojsk inżynieryjnych. W jej miejscu urządzono m.in. boisko Zespołu Szkół Elektronicznych.

Czytaj dalej na kolejnej stronie

Jednak największym skandalem związanym z powojennymi wyburzeniami było wysadzenie w powietrze młynów świętej Klary na Wyspach Słodowej (młyn I) i Bielarskiej (młyn II). Oba obiekty powstały w średniowieczu (I przed rokiem 1268, a II – przed 1304). Oba zostały uszkodzone w czasie działań wojennych. Planowano ich odnowienie i przekształcenie w siedzibę Muzeum Etnograficznego. Ostatecznie z planów nic nie wyszło – zostały wysadzone w powietrze w roku 1975. Pozostały po nich je-dynie fundamenty i obmurowania nabrzeży. Jak wspominał Edmud Małachowicz, po młynach na rzeź miał iść znany wszystkim wrocławianom zespół pobernardyński, w którym obecnie mieści się Muzeum Architektury.

To nie głupota, to polityka lub gospodarka
Rafał Eysymontt wzdycha, że decyzje o wyburzeniu różnych budynków w PRL-u dyktowała polityka i „przewodnia siła narodu”, czyli PZPR. Dzisiaj często stoi za nimi gospodarka, bo ponadnarodowe grupy kapitałowe potrafią postawić na swoim i zdobyć upatrzone miejsce. Tak jak to było w przypadku rzeźni miejskiej czy też cukrowni Klecina, z której pozostały nędzne resztki. I w jednym, i w drugim przypadku grunty były potrzebne pod centra handlowe.
Po cukrowni Klecina praktycznie nie ma śladu, niewiele zostało z cukrowni Wrocław (na Sołtysowicach), wysadzony w powietrze został fragment elewatorów w młynie Sułkowice. W miejscu szachulcowego budynku przy alei Kromera stanął sklep meblowy, a tam gdzie stały kamienice przy ul. Pułaskiego (od strony ul. Traugutta), parkują samochody.

Można długo wymieniać budynki, które poległy w nierównej walce z polityką lub pieniędzmi. Oczywiście nie każdy trzeba zachować dla potomnych. Jednak zanim wyśle się saperów, by go wyburzyli, warto porozmawiać z historykami sztuki i zapytać ich o zdanie.

w tekście wykorzystałam fragmenty „Leksykonu Architektury Wrocławia

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!

Materiał oryginalny: Wrocław: Piękne budynki, których już nie ma. Łza kręci się w oku [ZDJĘCIA] - Gazeta Wrocławska

Wróć na gazetawroclawska.pl Gazeta Wrocławska