Nasza Loteria SR - pasek na kartach artykułów

Bezpieczny weekend. Czyli jak nie spotkać kibiców na peronie dworca i kupić całkiem świeżą kiełbasę

Grzegorz Chmielowski
Grzegorz Chmielowski
Grzegorz Chmielowski Paweł Relikowski
W niedzielę nasza policja będzie miała tour po Dolnym Śląsku. Zapłacimy, i to sporo, za zużytą benzynę i godziny nadliczbowe funkcjonariuszy z okazji derbowego meczu w Lubinie, gdzie Zagłębie zmierzy się ze Śląskiem Wrocław. Należę do tej grupy kibiców, którzy cieszą się z każdego gola strzelonego do każdej bramki, więc trudno mnie sformatować jako zdecydowanego fana Miedziowych czy Wojskowych (jak dawniej mówiono o Śląsku).

Przy okazji tego meczu bardziej interesuje mnie to, jak zorganizowany będzie przejazd kibiców do Lubina. Bo bywało różnie. Ostatnio miałem osobistą i wątpliwą raczej przyjemność obserwować na peronie legnickiego dworca pociąg jadący w stronę Stolicy Polskiej Miedzi, z którego raz po raz wypadały jakieś petardy, puszki po piwie oraz inne przedmioty wprost na peron. Pod nogi ludzi, którzy się tam znaleźli. Policja przyjęła wówczas taktykę strusia.

Obstawiła radiowozami dworzec, ale na peron wysłała tylko paru obserwatorów, schowanych za pawilony. Żeby nie drażnić kibiców, jak mi tłumaczono. W efekcie ludzie czekający na pociąg do Wrocławia musieli się schować razem z policjantami, żeby nie oberwać petardą. Nie byłoby tego wszystkiego, gdyby pociąg do Wrocławia podstawiono parę minut później, już po wyjeździe fanów piłki do Lubina, a pasażerów poproszono o niewchodzenie na peron. No ale, jakoś kolejarzom i policji nie przyszło to do głowy. Dobrze, że skończyło się na strachu. Mam nadzieję, że tej niedzieli nasi stróże porządku publicznego bardziej kompleksowo zadbają o bezpieczeństwo.

Skoro już o bezpieczeństwie, to słowo należy się inspekcji handlowej. Otóż, rozeszła się wieść, że w pięciu sklepach powiatu lubińskiego znaleziono stare jedzenie. Konkretnie: na półkach były przeterminowane fiksy do potraw, chrzan, musztarda, musli, cukierki, ciastka, budynie, chipsy, galaretki, jogurty, a także jajka, śmietana, serki twarogowe, herbata, barszcz czerwony, krajanka śledziowa, kiełbasa biała z szynki, szynka konserwowa, a nawet kiełbasa krakowska. Czyli zestaw towarów popularnych i kupowanych. Tyle że tego typu anonimowe komunikaty (gdzieś w jakimś NN sklepie...) niczego nie poprawiają. Wiele lat temu rozpoczął się bój konsumenckich organizacji i mediów o to, by inspektorzy handlowi podawali adresy i nazwy sklepów, w których znajdują przeterminowaną żywność. Czyli produkt niebezpieczny dla zdrowia, a może i życia. Ale inspekcja tłumaczy wciąż, że przepisy jej na to nie zezwalają. Walka z nierzetelnymi handlowcami kończy się więc mandatem. I trzeba mieć dużego pecha, bo sklepów dużo, a kontrolerów mało.

Bezpieczniej ma być za to na trasie z Kłodzka do Kudowy-Zdroju. W kwietniu ruszy tam modernizacja starego wiaduktu nad torami. Z tego powodu nie pojadą przez dwa miesiące pociągi do Kudowy, tylko trzeba będzie się w Dusznikach-Zdroju przesiąść do autobusu. Chwała kolei, że dba o bezpieczeństwo. Nie ma wątpliwości, że tory, rozjazdy oraz wiadukty powinny być w odpowiednim stanie technicznym. Pozostaję jednak w stanie lekkiego zdziwienia. Remont torów z Dusznik do Kudowy skończono w grudniu. Był sukces - uroczyście otwierano połączenie kolejowe. Choć już wtedy było wiadomo, że trzeba będzie je zaraz zamknąć. Kiedyś nazywało się to propaganda sukcesu.

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!
Wróć na gazetawroclawska.pl Gazeta Wrocławska