Nasza Loteria SR - pasek na kartach artykułów

Niebieska Karta to fikcja? W przypadku mundurowych - często tak

Agata Wojciechowska
Paweł Relikowski
Założenie Niebieskiej Karty powinno chronić ofiary przemocy. Przykład dwóch wrocławianek pokazuje, że często jest to fikcja. Zwłaszcza gdy oprawca jest związany ze służbami mundurowymi, a inni funkcjonariusze zamiast chronić poszkodowane kobiety, trzymają stronę agresorów.

Mężowie je bili. Są przed lub w trakcie rozwodu, ale z powodu braku pieniędzy muszą jeszcze mieszkać ze swoimi oprawcami. Panie mają założone Niebieskie Karty, ale na ich przykładzie widać, że system nie działa tak jak powinien.

- Najgorzej oceniam pracę dzielnicowego - mówi Teresa Wygrzyńska. - Daje on rady mojemu mężowi, jak uprzykrzyć mi życie.

Jakie? Pokazując rany po pobiciu (złamana ręka i nos), usłyszała, czy może zrobiła to sobie sama. Dzielnicowy z komisariatu Stare Miasto nie zareagował, kiedy mąż mówił do pani Teresy: "Jak cię nakryję z kochankiem, to dojdzie do tragedii". Założyła zamek w drzwiach swojego pokoju i usłyszała rozmowę funkcjonariusza z mężem, który mówił: "Pan weźmie z kopa te drzwi, jeśli ma tam jakieś swoje rzeczy". Anna Nowak została zaś oskarżona o włamanie do mieszkania, w którym może mieszkać. Sprawy Niebieskich Kart prowadził komisariat Rakowiec.

Te dwie panie mają jedną wspólną cechę: ich mężowie są związani ze służbami mundurowymi. - Przeprowadzono badania, zgodnie z którymi osoby pracujące w służbach są bardziej skłonne do przenoszenia hierarchii na rodzinę - mówi dr Dorota Dyjakon z Dolnośląskiej Szkoły Wyższej we Wrocławiu. - W ich pracy nie ma miejsca na dyskusję i zdarza się, że zaczynają tak traktować rodzinę.

Pedagog, która zajmowała się zagadnieniami przemocy w rodzinie, w tym rozmawiała ze sprawcami, przyznaje, że policja zaczyna traktować poważniej niż jeszcze kilka lat temu przypadki przemocy w rodzinach ich funkcjonariuszy. Powołane są specjalne oddziały wewnętrzne, które mają się zająć tym problemem.

Wciąż jednak pokutuje przekonanie, że gdy żona przyjdzie na komisariat, nikt jej nie uwierzy. Często z ust sprawcy przemocy pada zdanie: "Śmiało, zgłoś się do mojego komendanta" lub "I tak się dowiem, co im opowiadałaś". To element prania mózgu, przeprowadzonego stopniowo przez agresora. Wrocławscy prawnicy potwierdzają: jeśli już kobieta zdecyduje się na wyznanie, że jest ofiarą przemocy, często spotyka się z bezczynnością służb. Na założeniu Niebieskiej Karty się kończy.

- Policjant powinien podjąć niezbędne czynności zapewniające ochronę życia, zdrowia i mienia osób dotkniętych przemocą w rodzinie, włącznie z zastosowaniem środków przymusu - wyjaśnia Edyta Zunis, radca prawny z wrocławskiej kancelarii Koksztys. W praktyce część kobiet jest zdana tylko na siebie.

Dane zostały zmienione na prośbę Czytelniczek.

Stowarzyszenie na rzecz Przeciwdziałania Przemocy w Rodzinie prowadzi telefon Niebieska Linia.
Rozpaczliwe wołania o pomoc ze strony zarówno dorosłych, jak i dzieci odbierają psychologowie, pedagodzy, eksperci ds. przemocy w rodzinie czy prawnicy.

O pomoc można poprosić od poniedziałku do soboty w godzinach 8-22 i w niedzielę i święta w godzinach 8-16 pod numerem telefonu 801-120-002.

Dyżury prawne są prowadzone w poniedziałki i wtorki od godz. 17 do 21 pod numerem telefonu 22-666-28-50 i w środę w godzinach 18-22 pod numerem telefonu 801-120-002.

Do Ogólnopolskiego Pogotowia dla Ofiar Przemocy w Rodzinie Niebieska Linia można także pisać mejle: [email protected].

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!

Materiał oryginalny: Niebieska Karta to fikcja? W przypadku mundurowych - często tak - Gazeta Wrocławska

Wróć na gazetawroclawska.pl Gazeta Wrocławska