Nasza Loteria SR - pasek na kartach artykułów

Firma zdobyła lukratywny kontrakt, bo wykorzystała podpis laureata Oscara

Marcin Rybak
Dlaczego - szukając dyrektora artystycznego państwowej instytucji kultury, czyli wrocławskiego CeTa - urzędcnicy nie dotarli do tej właśnie instytucji, tylko do firmy z Górnego Śląska?
Dlaczego - szukając dyrektora artystycznego państwowej instytucji kultury, czyli wrocławskiego CeTa - urzędcnicy nie dotarli do tej właśnie instytucji, tylko do firmy z Górnego Śląska? fot. Tomasz Hołod
Laureat Oscara Zbigniew Rybczyński nie wiedział, że jego podpis pozwolił pewnej firmie uzyskać lukratywny kontrakt bez przetargu.

Narodowe Centrum Kultury, instytucja podległa ministrowi kultury, chciała zatrudnić laureata Oscara i reżysera Zbigniewa Rybczyńskiego do pomocy przy produkcji teledysku promującego film Andrzeja Wajdy o Lechu Wałęsie. Zatrudniła - w listopadzie 2012 roku - gliwicką firmę I3D, która na Rybczyńskiego się powołała - jako jego "jedyny i wyłączny przedstawiciel". Gdy po kilku miesiącach Zbigniew Rybczyński oficjalnie zaprzeczył, by owa firma reprezentowała go w NCK, sprawę wyciszono. Dopiero dziś kazał ją zbadać minister Bogdan Zdrojewski.

Główne pytanie: Dlaczego produkcji nie próbowano ulokować we Wrocławiu? Wszak w owym czasie Rybczyński był tu dyrektorem artystycznym Centrum Technologii Audiowizualnych.

Obydwie instytucje, i CeTa i NCK, podlegają temu samemu resortowi. Dzisiejszy dyrektor CeTa Robert Banasiak i ówczesny pełniący obowiązki dyrektora Marek Dąbrowski zapewniają, że CeTa była w stanie wykonać taki teledysk. Ale ani z dyrekcją CeTa, ani z Rybczyńskim nikt nie rozmawiał. Szukając dojścia do dyrektora artystycznego państwowej instytucji, jaka jest CeTa, Narodowe Centrum Kultury dotarło do... firmy z Górnego Śląska.

Jak to się stało? Rzecznik NCK Michał Laszczkowski: Chcieliśmy zatrudnić pana Rybczyńskiego. Pytaliśmy, kto go reprezentuje. W Muzeum Kinematografii w Łodzi, z którym współpracujemy, powiedziano nam, że jego wyłącznym przedstawicielem jest firma z Górnego Śląska. Prawo pozwala w takich sytuacjach zatrudnić wykonawcę zlecenia bez przetargu.

Firma z Gliwic przedstawiła dokument z podpisem Rybczyńskiego: oświadczenie, że mistrz wskazuje ją jako swojego reprezentanta w sprawie produkcji teledysku. Dodajmy, że do utworu wrocławskiego artysty Łukasza L.U.C-a Rostkowskiego.
Dyrektor Muzeum Kinematografii Mieczysław Kuźmicki nie kojarzy, by wskazywano komuś z NCK firmę z Gliwic jako związaną z Rybczyńskim. Laureat Oscara przyznaje, że mógł coś podpisać. Ale nie miał świadomości, że ten podpis da komuś zarobić 220 tys. zł, że ma związek ze zleceniem.

Swój udział w projekcie traktował jako kurtuazyjną, koleżeńską, niezobowiązująca pomoc. Po prostu kilka razy przyjechali do niego ludzie z Górnego Śląska i prosili o radę. A on rad udzielił. Nie wszystkie uwzględnili. Ostatecznej wersji teledysku już mu nie pokazali. Była umowa, niewielkie honorarium i to wszystko.

DALSZY CIĄG NA KOLEJNEJ STRONIE - KLIKNIJ
Po kilku miesiącach teledysk pokazywano na festiwalu w Batumi (Gruzja). W napisach końcowych były informacje o nim jako autorze grafik wykorzystanych w filmiku. NCK poinformowało media o artystach: L.U.C-u i Rybczyńskim, którzy "połączyli siły" i stworzyli teledysk. Reżyser zażądał sprostowania i zmiany napisów. Tak, by wskazać autorów projektu, bo pominięcie ich, a wyeksponowanie jego roli to lekceważenie talentu i twórczości młodych artystów. W październiku ubiegłego roku napisał do dyrektora NCK, że owa firma nigdy go nie reprezentowała.

Gliwicka spółka I3D też czuje się ofiarą całej historii. W 2012 r. zatrudniła Dawida Kmiecika - byłego pracownika CeTa, zwolnionego wiosną 2012 r. Był on we Wrocławiu jednym z najbliższych współpracowników Rybczyńskiego. To on powiedział nowym szefom o teledysku. Mówił - opowiadają dziś w I3D - że o projekcie wie dzięki swoim kontaktom w NCK. - Nie rozumiem wątpliwości. Zlecenie zdobyliśmy normalną drogą - mówi wiceprezes I3D Arkadiusz Patryas. - Nasz nowy pracownik Dawid Kmiecik powiedział, że NCK poszukuje wykonawcy do zrobienia animowanego teledysku. Negocjacje trwały kilka tygodni. Potrzebna była firma, która jest w stanie organizacyjnie, artystycznie i technicznie sprostać zadaniu. I to w krytycznie krótkim czasie.

- Na końcu negocjacji - dodaje wiceprezes - pojawiła się informacja, że warunkiem uzyskania zlecenia jest wykonanie teledysku pod artystyczną opieką Zbigniewa Rybczyńskiego. Oświadczenie z jego podpisem, że będzie artystycznym opiekunem projektu, dostarczyliśmy przed podpisaniem umowy. Nie wiem, dlaczego pan Rybczyński o nim nie pamiętał. Nie wiedziałem, że zostaliśmy zaproszeni do tego projektu z powodu wyłącznego reprezentowania Zbigniewa Rybczyńskiego przez nas.

Po zamieszaniu z napisami końcowymi i informacją prasową Rybczyński napisał list do Dawida Kmiecika z prośbą o wyjaśnienia. Nie otrzymał odpowiedzi. Na nasze pytania Dawid Kmiecik też nie odpowiedział. W I3D już nie pracuje. A my będziemy jeszcze musieli wrócić do jego działalności w CeTa.

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!
Wróć na gazetawroclawska.pl Gazeta Wrocławska