Nasza Loteria SR - pasek na kartach artykułów

Afera taśmowa. Sąd koleżeński zdecydował: nagany karą dla działaczy PO

Malwina Gadawa
Poseł Michał Jaros czeka na decyzję sądu partyjnego/zdjęcie ilustracyjne
Poseł Michał Jaros czeka na decyzję sądu partyjnego/zdjęcie ilustracyjne fot. Tomasz Hołod
Bohaterowie afery taśmowej w Platformie Obywatelskiej na Dolnym Śląsku doczekali się decyzji krajowego sądu partyjnego w swojej sprawie. Posłowie - Norbert Wojnarowski i Michał Jaros - a także inni działacze: radny z Legnicy Paweł Frost, radny z Polkowic Tomasz Borkowski i Edward Klimka, działacz PO z Lubina, zostaną ukarani naganą.

Sąd koleżeński rozpoczął posiedzenie dzisiaj o godz. 14. Zawieszeni do tej pory działacze Platformy Obywatelskiej to: posłowie - Norbert Wojnarowski i Michał Jaros - a także inni działacze: radny z Legnicy Paweł Frost, radny z Polkowic Tomasz Borkowski i Edward Klimka, działacz PO z Lubina.

O dalszej przyszłości tych działaczy w Platformie Obywatelskiej miał zadecydować partyjny sąd koleżeński. Mógł ich nie ukarać, ponownie zawiesić, ukarać upomnieniem, naganą lub wyrzucić z partii.

Wiadomo już, że Norbert Wojnarowski, Michał Jaros, Paweł Frost, Tomasz Borkowski i Edward Klimka otrzymają po naganie i zostaną odwieszeni. - Przyjmuję do wiadomości dzisiejszą decyzję sądu koleżeńskiego. Ta sprawa to dla mnie ważny moment, z którego wyciągnąłem wnioski na przyszłość. W trakcie posiedzenia przedstawiłem pełny kontekst mojej rozmowy z panem Pawłem Frostem, która trwała niemal dwie godziny. Obradująca wcześniej Komisja Etyki Poselskiej po analizie materiałów nie dopatrzyła się złamania jakichkolwiek norm prawnych lub etycznych z mojej strony. Niemniej rozumiem, że koledzy z PO mieli prawo nie podzielać w pełni poglądu Komisji Etyki, a wcześniej prokuratury - komentuje wyrok poseł Michał Jaros.

Politycy PO związani ze Grzegorzem Schetyną uważają, że ukaranie działaczy naganą, to zamiatanie problemu pod dywan, a nie jego rozwiązanie.

Przypomnijmy, że afera wybuchła tuż po październikowym zjeździe PO w Karpaczu, na którym wybrano nowe władze partii na Dolnym Śląsku. Jacek Protasiewicz niespodziewanie wygrał wtedy z Grzegorzem Schetyną i zajął jego miejsce na fotelu szefa dolnośląskiej PO. Dwa dni po zjeździe do mediów wypłynęło nagranie, na którym słychać, jak Wojnarowski namawia Klimkę, by ten na zjeździe głosował na Protasiewicza. Poseł miał mu obiecywać załatwienie pracy w KGHM. Klimek przekazał taśmę partyjnym kolegom, zwolennikom Schetyny, a ci rozesłali ją do mediów.

Czytaj więcej o sprawie Praca za głos na Jacka Protasiewicza

Później ujawniono drugą taśmę. Rozmowę z Jarosem i Borkowskim nagrał Frost. Słychać na niej, jak Borkowski namawia go do poparcia Protasiewicza. Niejednoznacznie obiecuje mu załatwienie pracy. Jaros natomiast mówi, że mógłby pomóc Frostowi ściągnąć rodzinę z Ukrainy.

Zobacz koniecznie: Zdradził Schetynę dla Protasiewicza i dostał pracę w starostwie?

Po wybuchu afery mówiło się nawet o tym, że wybory władz PO powinny zostać powtórzone. Zarząd partii uznał jednak, że nie ma takiej potrzeby.

- Długo czekałem na ten dzień. Ze spokojem podchodzą do całej sytuacji. Będę w końcu miał okazje przedstawić cały kontekst dwugodzinnej rozmowy, a nie tylko jej mały fragment. Nie chcę szerzej komentować sprawy, przed orzeczeniem kolegów, ale na pewno każdą decyzję przyjmę z pokorą - mówił poseł Michał Jaros, który tłumaczył się jako pierwszy.

Co sądzicie o takiej karze do działaczy PO? Czy jest wystarczająca? Czekamy na Wasze komentarze

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!

Materiał oryginalny: Afera taśmowa. Sąd koleżeński zdecydował: nagany karą dla działaczy PO - Gazeta Wrocławska

Wróć na gazetawroclawska.pl Gazeta Wrocławska