Nasza Loteria SR - pasek na kartach artykułów

Dlaczego karetki przyjeżdżają po 20 minutach?

Agata Wojciechowska
fot. Jarosław Jakubczak
Dlaczego pogotowie ratunkowe przyjeżdża zawsze po około 20 minutach? - pyta nasz czytelnik Paweł Paluszak.

- W kwietniu zmarł mój tato pogotowie dzielnie walczyło, ale przyjechali po 20 minutach. Kilka dni temu o godz. 3 mama miała w nocy atak serca. Przy pustych ulicach karetka przyjechała po... 20 min - opowiada pan Paweł. - Mieszkamy w centrum obok katedry. Chyba nocą można dojechać szybciej. A może warto wprowadzić dyżury lekarzy na motocyklach?

Odpowiedzi szukała Agata Wojciechowska.

Sprawdziliśmy trasę. Z ul. Ziębickiej, gdzie mieści się Pogotowie Ratunkowe, na pl. Katedralny w niedzielne popołudnie z zachowaniem wszystkich przepisów jechaliśmy dokładnie 20 minut. Czy pogotowie ratunkowe jadące "na sygnale" nie powinno w nocy pustymi ulicami jechać szybciej? Oczywiście, że powinno.

Jednak w tym czasie pogotowie ratunkowe mogło mieć także inne wezwania. W takim przypadku nawet jeśli konieczne jest wysłanie karetki na sygnale, by ratować życie, musimy czekać, aż zakończy ona poprzednie wezwanie. Wtedy automatycznie wydłuża się czas dojazdu.

W rejonie obsługiwanym przez wrocławskie pogotowie (obejmuje Wrocław i pobliski miejscowości) pracuje 40 ambulansów.
- Kierowcy karetki mają jak najszybciej dotrzeć na miejsce - wyjaśnia Grażyna Paszkiet z wrocławskiego pogotowia. - Zgodnie ze standardami, w mieście zespół ratownictwa medycznego powinien dojechać na miejsce w czasie którego średnia nie przekracza 8 minut. Każdy kierowca karetki przechodzi szkolenie z topografii miasta. Zanim otrzyma dyżur, musi mieć "wyjeżdżoną" określoną liczbę godzin w mieście. Ćwicząc znajomość wrocławskich ulic, prowadzi pojazd transportu medycznego.

Decyzję, czy wysłać karetkę "na sygnale" czy "pierwszą wolną", podejmuje dyspozytor po zebraniu wywiadu od zgłaszającego. Wszystko więc zależy od stanu chorego. Od momentu otrzymania zgłoszenia do wyjazdu karetki potrzeba mniej więcej dwóch minut. To czas, w którym zbiera się zespół i wyjeżdża.

Co do "karetek" na motorach? Pomysł wydaje się ciekawy. Niestety, zgodnie z ustawą o ratownictwie medycznym, NFZ nie rozlicza kosztów dojazdu ratowników na jednośladach. Stworzenie takiego patrolu wymagałoby zmian w przepisach.

Dawniej w ratownictwie obowiązywał termin "złota godzina". Określenie to wprowadził chirurg wojskowy dr R. Adams Cowley stwierdzając podczas jednego z wykładów w 1961 roku: "istnieje złota godzina pomiędzy życiem a śmiercią. Jeśli zostałeś ciężko ranny, masz mniej niż 60 minut by przeżyć (bez specjalistycznej pomocy). Być może nie umrzesz od razu, może 3 dni lub dwa tygodnie później, lecz dokonał się pewien proces, którego nie da się odwrócić (naprawić)". Teraz jednak obowiązuje tzw. "platynowe 10 minut". Dlatego tak ważne jest, by każdy z nas znał podstawy pierwszej pomocy. Nawet jeśli karetka dojedzie w ciągu 8 minut od zgłoszenia, ratownikom pozostaną dwie minuty.

Co należy mówić podczas wezwania pogotowia, by usprawnić dojazd karetki?
Po pierwsze należy podać swoje imię i nazwisko i numer telefonu, pod którym obecny będzie zgłaszający. Później podajmy dokładny adres z charakterystycznymi punktami topograficznymi (np. "przy przystanku tramwajowym przy ogrodzie botanicznym proszę skręcić w lewo"). Następnie krótki opis sytuacji (np. "98 - letnia kobieta, chora na nadciśnienie tętnicze odczuwa ból w lewym ramieniu"). Dlaczego najpierw podajemy adres? By dyspozytor mógł wysłać ambulans, jeśli coś przerwie nam połączenie.

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!

Materiał oryginalny: Dlaczego karetki przyjeżdżają po 20 minutach? - Gazeta Wrocławska

Wróć na gazetawroclawska.pl Gazeta Wrocławska