Nasza Loteria SR - pasek na kartach artykułów

Kibice do piłkarzy Śląska: "Koniec chlania wódy na statkach pływających po Odrze"

Jakub Guder
Janusz Wójtowicz
Jak się okazuje mimo wygranej w Krakowie piłkarze Śląska Wrocław po meczu nie mieli lekko ze swoimi kibicami. Ci co prawda im podziękowali, ale też przeprowadzili "rozmowę wychowawczą" - jak sami to nazwali.

Po wygranym meczu w Krakowie z Cracovią piłkarze Śląska Wrocław jak zawsze podeszli do trybuny na której zasiadali ich fani. Razem z nimi poszedł trener Tadeusz Pawłowski. Wspólnie z zawodnikami dziękował za doping. To swego rodzaju precedens, bo nie robili tego ani Stanislav Levy, ani Orest Lenczyk, ani Ryszard Tarasiewicz.

Szkoleniowiec musiał jednak razem ze swoimi podopiecznymi wysłuchać "rozmowy wychowawczej". Całą sytuację opisuje oficjalny serwis kibiców Śląska Wrocław www.kibiceslaska.pl.

Jak czytamy "piłkarze usłyszeli wiele ostrych słów od kilku osób nt. sposobu prowadzenia się i tzw. grupy Mili. Dostali czytelny przekaz, że grupa Mili i jej negatywny wpływ na drużynę to przeszłość, to koniec i nie chcemy więcej o tym słyszeć. Koniec z 6 kg nadwagi, chlaniem wódy na statkach pływających po Odrze czy na melinie w Oleśnicy."

Z relacji wynika, że najwięcej oberwało się Marianowi Kelemenowi. Autor tekstu zaznacza, że Słowak wygrał Śląskowi mecz w Krakowie, a wcześniej wicemistrzostwo i mistrzostwo Polski, ale "wszyscy wiemy, że od jakiegoś czasu jest jednym z liderów zespołu odpowiedzialnym za fatalne wyniki i atmosferę. No i właśnie Kelemen, w związku z brakiem Mili i Kaźmierczaka stał się głównym ostrzeliwanym przez kibiców."

"Nikt nikomu nie ubliżał ani wulgarnie nie krzyczał" - czytamy dalej.
"Zostało to wytłumaczone bardzo konstruktywnie, że my jeździmy za drużyną setki kilometrów czy jest zimno czy gorąco, na każdym meczu zdzieramy gardła, płacimy za bilety, płacimy za mandaty i szykany władzy nie zawsze zgodnie z prawem i wymagamy od nich szacunku i zaangażowania na 100% bo pieniądze jakie zarabiają we Wrocławiu ich do tego zobowiązują. Marian dostał osobiście informację, że od teraz każdy z piłkarzy zostanie złapany gdziekolwiek na imprezie zostaną podjęte bardziej radykalne działanie."

Słowak podobno zdjął koszulkę i jako jedyny chciał iść do szatni, ale za namowami głównie Marco Paixao, wrócił do grupy.

"Piłkarze dostali jasny i czytelny przekaz, że koniec grupy Mili i balangowania, koniec z terrorem na młodych, że mają kupować starym alkohol, wszyscy mają tworzyć jedną drużynę i walczyć do upadłego bo to jest Śląsk i to jest Wrocław a nie Ostrawa, Lubin czy Żilina" - podsumowuje strona kibiceslaska.pl i zaznacza, że były kapitan WKS-u jest potrzebny zespołowi, jeśli tylko wróci do formy.

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!
Wróć na gazetawroclawska.pl Gazeta Wrocławska