Nasza Loteria SR - pasek na kartach artykułów

Dalej wycierajcie sobie bródkę na fejsie, czyli słówko o powszechnym zidioceniu narodu

Wojciech Koerber
fot. Paweł Relikowski
I po igrzyskach. Koleżanka uwierzyła, że olimpijski ogień ugasi Bródka nasz złoty, w końcu strażak. A tu inny napisało życie scenariusz. Mówcie, co chcecie, piękna impreza w pięknym miejscu. W pełnym słońcu. I nikt nie strzelał, poza biathlonistami.

Polski sport narodowy? Panczeny. A Natalia Czerwonka z Lubina pierwszym dolnośląskim sportowcem (sportsmenką) z medalem zimowych igrzysk. Nasze łyżwiarstwo szybkie, bez krytego toru w kraju, na drugim miejscu w olimpijskiej tabeli medalowej, wyżej tylko Holendrzy. A gdzie Niemcy, dokąd jeździmy trenować? Gdzie Norwegowie, Amerykanie, Włosi, Francuzi, że wymienię organizatorów wcześniejszych igrzysk? Bo z biedy trzeba chcieć się wyrwać. A gdy wszystko na tacy, to powszednieje.

No dobra, kilka krytych lodowisk by się w kraju przydało. Choć nijak nie rozwiąże to problemu powszechnego zidiocenia narodu. Przeglądam facebooka, trwa tam w najlepsze nowa gra społecznościowa, tak się te nowe zjawiska określa. Mianowicie nagrywasz filmik, na którym za jednym zamachem przechylasz pół litra browaru. Filmik umieszczasz i opatrujesz komentarzem, nominując trzy inne osoby. Mają one skopiować wyczyn, a najlepiej przebić czy też przepić. Tzn. browar lejesz do połowy szklanicy i uzupełniasz łychą dla przykładu.

Zauważyłem też, że swoją klasę najlepiej jest potwierdzić na koniec beknięciem, daje to więcej lajków. No i panny również się bawią. Patrzysz na ten alkołańcuszek i przestajesz wierzyć w młodego człowieka. Choć, pocieszę, w wielu przypadkach to problemy przejściowe. Jak z wandalami na stadionach. Część jednak wyrośnie, lecz w tym czasie następców podwórko wychowa. Zatem nie znikną nigdy. Koło zamachowe.

No więc zadziwiające jest to parcie miernot na sławę bez jakichkolwiek hamulców. Czego prowodyrem i sprzymierzeńcem ewidentnie stał się internet. Tylekroć zachodzę w głowę, ile razy czytam o współczesnych próbach dostania się do Księgi Guinnessa. Koledzy radiowcy się skrzywią, lecz gdy słyszę - przykład pierwszy z brzegu - a więc gdy słyszę o niesamowitej próbie przeprowadzenia najdłuższej audycji w historii, ze dwie-trzy doby trwającej, to nie widzę w tym sensu ani najmniejszego, ani żadnego. Bo cóż to za bohaterstwo, nieumytym pierdzieć w stołek i mówić o niczym? Inna winna być cena sławy. Otóż możną ją zdobyć jedną tylko drogą - pokazując swą unikalność, swój geniusz wynikający z nieprzeciętnego talentu, ale i ciężkiej wieloletniej pracy, znaczonej masą wyrzeczeń. Bo 20 procent to talent, a 80 - talent do pracy.

OK, i media nie są bez winy. Wybrałem się wczoraj z red. Czekańskim do Jeleniej Góry na otwarcie Zimowych (Wiosennych?) Igrzysk Polonijnych. Swego czasu Bartek umieścił w naszej gazecie newsa: "Trener Tajchert został zwolniony z Iskry Ostrów, bo nie przyszedł do pracy pijany". Ktoś to wyłapał, wysłał do programu Manna i Materny, śmiała się cała Polska. Lecz, pamiętajcie, wtedy zwyczajnie zawiodła adjustacja. Choć chętnych do stołka po Tajchercie musiała być masa.

Kończę już, by poniedziałku Wam nie psuć za bardzo. Kick-bokser Marek Piotrowski miał życiowe motto: "Módl się tak, jakby wszystko zależało od Boga i pracuj tak, jakby wszystko zależało od Ciebie". Bródka poszedł tą drogą. I dziś jest sławny. A wy, dzieciaki, dalej wycierajcie sobie bródkę na fejsie. I twórzcie własną legendę wśród równych sobie.

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!
Wróć na gazetawroclawska.pl Gazeta Wrocławska