To, że Machaj i Calahorro zostaną we Wrocławiu było właściwie przesądzone. Były piłkarz Lechii (przyszedł na zasadzie wolnego transferu) pojawił się na Oporowskiej na testy medyczne z zaznaczeniem, że jeśli będą pozytywne, to umowę podpisze. Calahorro był testowany na boisku od poniedziałku, ale dochodziły głosy, że jest blisko przekonania do siebie sztab szkoleniowy.
Olbrzymim zaskoczeniem jest zaangażowanie Picha. Cały transfer udało się klubowi do końca zachować w tajemnicy, a - jak informuje prezes Paweł Żelem - pracowano nad nim od miesiąca, bo Słowak miał jeszcze pół roku ważnego kontraktu z Żiliną.
- Ostatecznie udało nam się dojść do porozumienia ze Słowakami na korzystnych dla Śląska warunkach. To uniwersalny gracz, który może zagrać na skrzydle, jak i stanowić alternatywę dla Marco Paixao w ataku - mówi Żelem.
Trzeba przyznać, że statystyki Pich ma przyzwoite. Ze swoją poprzednią drużyną wywalczył mistrzostwo i wicemistrzostwo kraju oraz Puchar Słowacji. W obecnym sezonie w 18 ligowych meczach strzelił siedem bramek i zanotował trzy asysty, a w sześciu spotkaniach kwalifikacyjnych do Ligi Europejskiej zaliczył po trzy gole i asysty. W poprzednim sezonie zanotował w ekstraklasie słowackiej w 33 meczach 10 goli i 5 asyst. Dwukrotnie zagrał też z MŠK Žilina w kwalifikacjach do Ligi Mistrzów. Łącznie w 139 występach w słowackiej lidze zdobył 38 bramek i zanotował 14 asyst.
Pich może grać na obu skrzydłach, ale także w ataku.
- To będzie bardzo duże wzmocnienie naszego klubu. Robert od dwóch lat jest w dziesiątce najlepszych piłkarzy ligi słowackiej, ma też spore doświadczenie na arenie europejskiej. Daje nam spore możliwości gry w ofensywie - mówi Stanislav Levy.
Dołącz do nas na Facebooku!
Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!
Kontakt z redakcją
Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?