Nasza Loteria SR - pasek na kartach artykułów

Płonąca wieża św. Elżbiety (ZDJĘCIA)

Tomasz Targański
Turystów przyciąga wieża kościoła
Turystów przyciąga wieża kościoła Fot. Janusz Wójtowicz
Z mierzącej obecnie 91 metrów wieży, górującej nad Rynkiem, można zobaczyć szczyt Śnieżki. Imponująca swą potęgą bazylika to jeden z najstarszych kościołów we Wrocławiu. Jak pisze Piotr Oszczankowski, przewodnik po bazylice: "Wedle tradycji, już w XII wieku w miejscu dzisiejszej świątyni stał drewniany kościółek św. Wawrzyńca".

Uroczysta konsekracja odbyła się 19 listopada 1257 r. Wtedy biskup Tomasz I z rodu Sawiczów, przybył na miejsce i skropił ściany budynku wodą święconą. Następnie za pomocą wody gregoriańskiej uświęcił wnętrze, błagając Ducha Świętego o opiekę. Na końcu dokonał właściwej konsekracji murów poprzez namaszczenie świętym olejem ołtarza. Tym sposobem, 753 lata temu, św. Elżbietę węgierską ustanowiono patronką bazyliki.

W 1525 r., kiedy we Wrocławiu nadszedł czas reformacji, bazylika została przekazana protestantom. To posunięcie oburzyło katolików, którzy zapowiedzieli włodarzom grodu nieuchronną karę niebios. Wojciech Chądzyński w swej książce "Wrocław, jakiego nie znacie" pisze: "Przepowiednia spełniła się 24 lutego 1529 r., kiedy nad Wrocław nadciągnęła niezwykle silna wichura. Pod jej naporem zwalił się ołowiany hełm wieży, która mierzyła wówczas 110 m wysokości. Potężna konstrukcja runęła na Rynek, nie wyrządzając nikomu krzywdy".

Na pamiątkę tego cudu zlecono wykonanie płaskorzeźby przedstawiającej aniołów powoli opuszczających na ziemię strącony hełm. Zlecenie w 1534 r. otrzymał miejscowy rzeźbiarz Andreas Walther. Zamówienie miało dobitnie podkreślić, że wbrew temu, co mówią katolicy, nad świątynią czuwa opatrzność i reprezentujący Boga aniołowie. Dzieło Walthera nadal zdobi wschodnią ścianę wieży.

Bazylika jest również źródłem niestworzonych historii. Na początku XIX w. wieżę świątyni zdobiła spiżowa płaskorzeźba upamiętniająca legendę o duchu nieuczciwej przekupki z Rynku, która pośród nocy mierzyła płótno wśród grobów. Do dziś zachowała się opowieść o tej kobiecie, która handlowała płótnem i oszukiwała swoich klientów. Zmarła w dostatku i po-chowano ją przy kościele św. Elżbiety. Pewnej nocy zobaczył ją strażnik. Przeraził się i, uciekając, chwycił kawałek materiału. To spowodowało, że handlarka przestała nawiedzać okolice. Od tamtej pory duch handlarki zniknął, a strażnik uszył z materiału płaszcz.

Dzisiejszy kościół garnizonowy nadal kryje w sobie wiele tajemnic. Jedną z nich jest kaplica bogatego rodu Schmedchinów. To niewielkie pomieszczenie znajduje się na wyższym poziomie w północno-zachodniej części kościoła. Parę lat temu, podczas prac renowacyjnych, odkryto pochodzące z początku XVI w. freski. Zdecydował przypadek. Wrocławski historyk sztuki, dr Jan Żelbromski, zauważył, że tynk w kaplicy jest pofalowany. Wykonano nacięcie i okazało się, że pod grubą warstwą tynku znajdują się stare malowidła. Wspaniałe freski były ukryte przez 500 lat.

Dlaczego? - Kiedy w 1525 roku kościół przestał być świątynią katolicką, nowi protestanccy właściciele zamalowali te piękne malowidła. Kaplica przeszła już renowację i dawna duma rodu Schmedchinów zostanie niedługo udostępniona zwiedzającym - mówi Irena Jermakowicz-Cieżkowicz, koordynator prac konserwatorskich w bazylice. Miejscem, które należy zobaczyć, jest niewątpliwie ściana upamiętniająca kombatantów i żołnierzy zasłużonych dla ojczyzny. Znajduje się ona wewnątrz świątyni, w północnej części kościoła. Jest tam tablica upamiętniająca Aleksandra Krzyżanowskiego ps. Wilk, który dowodził zgrupowaniem Armii Krajowej na Wileńszczyźnie podczas II wojny światowej.

Na placu przed kościołem znajduje się pomnik upamiętniający Dietricha Bonhoeffera. Ten urodzony we Wrocławiu ewangelicki duchowny przeciwstawiał się ideologii nazistowskiej i pomagał w ucieczce prześladowanym Żydom. Aresztowało go gestapo. Adolf Hitler nie zapomniał o nim nawet w obliczu katastrofy Niemiec: na jego osobisty rozkaz 9 kwietnia 1945 roku Bonhoeffer zginął na szubienicy w obozie we Flossenburgu. Upamiętniono go akurat tutaj, ponieważ w czasie prześladowań kościół św. Elżbiety udzielił mu schronienia przed gestapo.

Szczególnie w drugiej połowie XX wieku nad bazyliką zawisło swego rodzaju fatum. Wrocławianie na długo zapamiętają tragiczną dla wieży noc 4 czerwca 1960 r. Nad miasto nadeszła wówczas burza z piorunami. Jeden z nich dosięgnął hełmu wieży, która stanęła w płomieniach. Niestety, fatum dało o sobie znać dziesięć lat później. We wrześniu 1975 r. strawił ją kolejny pożar. Na tym jednak nie koniec. Następny - i jak na razie ostatni - przyszedł 10 czerwca 1976 r.

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!
Wróć na gazetawroclawska.pl Gazeta Wrocławska