- Rower może zrobić krzywdę pasażerom autobusu. Kto będzie winny w razie wypadku? Oczywście ja! - mówi Tadeusz Terlecki, do niedawna kierowca autobusów we Wrocławiu.
Miejskie Przedsiębiorstwo Komunikacyjne zwolniło go za to, że dwa razy nie zgodził się przewieźć rowerów. Kierowca poszedł do sądu walczyć o swoje prawa. Przegrał już w dwóch instancjach, ale teraz sprawę skierował do Sądu Najwyższego w Warszawie.
Regulamin wrocławskiego przewoźnika pozwala podróżować jednośladom w autobusach, ale pod warunkiem, że nie utrudniają one przejścia i nie stwarzają zagrożenia dla pasażerów. - Kierujący może odmówić przewozu roweru, ale tylko w uzasadnionym przypadku - mówi rzecznik MPK Agnieszka Korzeniowska.
W sądzie były pracodawca dowodził, że przy kursach Tadeusza Terleckiego o zagrożeniu nie było mowy, bo autobusy jechały prawie puste.
Ale kierowca przekonuje, że rowery i tak mogą być niebezpieczne - np. przy ostrym hamowaniu. - W pojazdach MPK nie ma uchwytów na rowery, jakie montuje się np. w pociągach - twierdzi.
Tadeusz Terlecki podjął decyzję, dbając o bezpieczeństwo pasażerów. Poza tym zasady panujące w MPK nie są ważniejsze niż prawo o ruchu drogowym. A tam jest wyraźnie napisane, że nie można umieszczać w pojeździe wystających spiczastych części - takich jak np. kierownica roweru - mówi mecenas Sebastian Samol reprezentujący kierowcę przed Sądem Najwyższym.
Co o tym myślą wrocławianie? - Mnie też kiedyś zepsuł się rower w trakcie jazdy. Gdybym nie mogła go zabrać do autobusu, nie wiem jak bym wróciła do domu - mówi Karolina Knap. - Ale rowery często są brudne, do tego zajmują miejsce dla pasażerów. Lepiej, żeby ich nie było w autobusach i tramwajach - ripostuje Adam Patkowski.
Dołącz do nas na Facebooku!
Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!
Kontakt z redakcją
Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?