Nasza Loteria SR - pasek na kartach artykułów

Wrocław: Panika na Kozanowie. Ludzie boją się Trynkiewicza

Bartosz Józefiak
Kozanów z lotu ptaka
Kozanów z lotu ptaka fot. Paweł Relikowski/GazetaWroclawska.pl
Mariusz Trynkiewicz, po 25 latach odsiadki za zabójstwo czterech chłopców, zamieszkał w policyjnym kompleksie na Kozanowie we Wrocławiu - ogłosiły tabloidy. Na osiedlu wybuchła panika. - Sam mam dzieci. Nie zgadzam się, by ktoś taki mieszkał w naszym sąsiedztwie - grzmi miejski radny Maciej Zegan. Szczególne środki ostrożności wprowadzono też w osiedlowym przedszkolu. Rodzice małych dzieci są przerażeni. Na policję dzwonią zaniepokojeni nauczyciele.

Mariusz Trynkiewicz mieszka rzekomo w policyjnym kompleksie przy ul. Połbina. Ale od wtorku jest człowiekiem wolnym - gdy zechce, może w każdej chwili opuścić policyjne mieszkanie. Funkcjonariusze nie będą mieli podstaw, by go zatrzymać.

- Uruchomię swoje wszystkie kontakty, by dowiedzieć się, czy to prawda że ten człowiek mieszka na Kozanowie - denerwuje się Maciej Zegan radny miejski z klubu Rafała Dutkiewicza, a jednocześnie osiedlowy radny z Kozanowa. - Jeśli okaże się to prawda, to już teraz zapewniam, że będę stanowczo protestował. Sam mam dzieci. Nie zgadzam się, by ktoś taki mieszkał w naszym sąsiedztwie - grzmi.

NIE PRZEGAP: Mariusz Trynkiewicz we Wrocławiu? Czytaj więcej

Czy Trynkiewicz naprawdę zamieszkał we Wrocławiu? Nie ma takiej pewności, ale jest to możliwe. Dziennikarze przekonują, że identyczny policyjny konwój, jak ten w którym groźny przestępca opuszczał więzienie w Rzeszowie, dotarł w nocy z wtorku na środę do Wrocławia. Nie wiadomo jednak, czy w jednym z samochodów rzeczywiście był Trynkiewicz.
Spekuluje się jednak, że ma mieszkać w policyjnych koszarach dla swego bezpieczeństwa. Opuści je, gdy zmieni tożsamość. Od wtorku jest jednak człowiekiem wolnym - gdy zechce, może w każdej chwili opuścić policyjne mieszkanie. Funkcjonariusze nie będą mieli podstaw, by go zatrzymać.

O tym, że Trynkiewicz mieszka we Wrocławiu plotkuje się też w komisariatach. A co policja mówi oficjalnie? Paweł Petrykowski, rzecznik dolnośląskiej komendy wojewódzkiej, zaprzecza. Ale nie wprost. Mówi, że Trynkiewicza na Dolnym Śląsku nie ma, jednak szybko zastrzega, że wynika to "z informacji jakie posiada".

Takie zapewnienia mieszkańców Kozanowa nie przekonują. Na osiedlu od wczoraj nie rozmawia się o niczym innym. To jedyny temat rozmów przed szkołami i przedszkolami. - Całe osiedle o tym huczy – mówi Marzena Pyszka, mieszkanka Kozanowa. – Wydaje mi się, że to prawda. Zbyt wiele osób o tym mówi. W życiu by mi do głowy nie przyszło, że ten człowiek tutaj wyląduje. Ludzie się boją, taka wiadomość wpływa na psychikę. Zwłaszcza jeśli mają małe dzieci, tak jak ja. Pilnuję synka cały czas, ale wiele dzieci biega tu samopas.

Czytaj dalej na kolejnej stronie (kliknij)

- Klienci mówią tylko o tym. Wiele osób opowiada, że się boi – usłyszeliśmy w sklepie spożywczym przy ul. Dokerskiej.
Magdalena Adamczewska z Kozanowa mówi, że dzwoni teraz do swojego syna co 20 minut. - Sprawdzam co chwilę, co robi. O Trynkiewiczu rozmawiali też z uczniami starszych klas nauczyciele z podstawówki – mówi wrocławianka. – Tłumaczyli, by dzieci nie rozmawiały z obcymi.

Dyrektor szkoły podstawowej Maria Kostołowska mówi jednak, że takie rozmowy na razie nie były przeprowadzane. - To są tylko medialne doniesienia. Ale na wszelki wypadek szkolny pedagog zadzwoni na komisariat policji przy Połbina, by upewnić się, że to plotki. Jeśli informacja by się potwierdziła, wtedy porozmawiamy z uczniami i informację uprzedzającą zamieścimy na stronie internetowej – mówi.

Dyrektor przedszkola nr 150 Wesołe Nutki Krystyna Marczyńska już dzwoniła na komisariat policji przy Połbina. - Policjant zapewniał mnie, że takiej osoby u nas nie ma. Ale i tak pouczyłam moich pracowników, by zwracali szczególną uwagę na dzieci – mówi.

Rodzice opowiadają, że dziś wejście do przedszkola przypominało zdobywanie twierdzy. Drzwi są cały dzień szczelnie zamknięte i nikt niepowołany nie wejdzie do środka.

Oburzenia nie kryje Agnieszka Południak. - Usłyszałam o tym dzisiaj w szkole. To straszne, że nikt z nami o tym nie rozmawiał! Powinna być jasna informacja, gdzie ten człowiek się znajduje. Mam ośmioletniego syna, do tej pory popołudniami bawił siępo osiedlu, ale teraz z tym koniec. Jeśli to okaże się prawda, ludzie na Kozanowie na pewno będą protestować. Przecież tu jest pełno dzieci.

Ksiądz Maciej Grochota z parafii św. Jadwigi na Kozanowie apeluje o spokój. - Na razie to tylko plotka. Musimy zaufać państwu polskiemu, które na pewno zajmie się tą sytuacją. Nie wolno go wyręczać. Ten mężczyzna stał się celebrytą w złym znaczeniu tego słowa. Nie planuję mówić o tym na kazaniu, żeby nie eskalować tego konfliktu - mówi kapłan.

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!
Wróć na gazetawroclawska.pl Gazeta Wrocławska