Nasza Loteria SR - pasek na kartach artykułów

Lech - Śląsk. Paixao już trenuje, Kelemen uszczęśliwiony przez Chloe

Jakub Guder
Tomasz Hołod
Marco Paixao jest już zdrowy i nie ma żadnych obaw, że nie zagra z Lechem Poznań (16.02, godz. 18) - to najważniejszy wniosek z wczorajszego treningu Śląska Wrocław. Nie oznacza to jednak, że trener Stanislav Levy nie ma bólu głowy.

Po pierwsze - nie zagrają Tomasz Hołota, Mariusz Pawelec i pauzujący za kartki Słoweniec Dalibor Stevanović, a można zakładać, że przynajmniej dwóch pierwszych miałoby pewne miejsce w podstawowej jedenastce. - Rok temu w ostatniej chwili odszedł Jodłowiec, latem Kowalczyk, Ćwielong i Sobota. Teraz sytuacja się powtarza. Nie jest to łatwe, bo ze składu na dłużej wypadają nam szybcy i agresywni Tomek Hołota i Mariusz Pawelec. Musimy sobie jednak dać z tym radę - mówi trener Stanislav Levy.

Po drugie, czeski szkoleniowiec przyznał, że chociaż jeszcze niedawno miał tylko jedną wątpliwość co do wyjściowego składu, to po sparingu z Hradec Kralove ma ich więcej. - Nie chcę powiedzieć, że ten sparing wszystko zmienił, ale na pewno po tym, co zobaczyłem w niedzielę, decyzję o wyjściowym składzie podejmiemy dopiero po ostatnim treningu - zaznacza Levy.

Gdy wczoraj obserwowaliśmy trening WKS-u, to wydaje nam się, że na Oporowskiej nie muszą póki co martwić się o atmosferę. Podczas zajęć było sporo śmiechu (ale i zaangażowanie), szczególnie gdy piłkarze grali w "dziada". Na środku boiska trzech wchodziło do koła, a pozostali - stojący na jego obwodzie - musieli wymienić między sobą piłkę, zawsze uderzając ją na jeden kontakt. Rekord to 20 podań. Gdy ktoś futbolówkę stracił, wchodził do koła.

To były właściwie jedyne w środę zajęcia z piłkami. Pozostałymi elementami były ćwiczenia w specjalnych uprzężach oraz sprinty między pachołkami, którym szczególną uwagę poświęcał Levy. Najpierw - gdy piłkarzy to zadanie wykonywali indywidualnie- głośno ich dopingował. Potem nakazał rywalizację w parach, która zresztą w samych zawodnikach wzbudziła sporo emocji. Zajęcia trwały ponad godzinę. Później przez kilka chwil na murawie stadionu przyOporowskiej zostali bracia Paixao, Sebino Plaku i Lubos Adamec, którzy ćwiczyli rzuty wolne.

Całe zajęcia indywidualnie trenował Stevanović. Słoweniec w ostatnich dniach narzekał na uraz pięty, ale widać było, że szybko dochodzi do siebie.

Nie było Mariana Kelemena, który rano... został ojcem. Chloe urodziła się o godz. 7.30 w Koszycach na Słowacji. Waży 3,57 kilograma i mierzy 50 centymetrów. Bramkarz WKS--u do żony pojechał we wtorek wieczorem, ale wczoraj po południu musiał już wracać.- Z uwagi na niedzielny mecz początkowo miałem być nieobecny przy porodzie. Jednak wczoraj wieczorem coś mnie złapało za serce. Stwierdziłem, że nigdy bym sobie nie wybaczył, gdyby w takim momencie zabrakło mnie przy żonie - opowiadał Kelemen. W poniedziałek natomiast syn urodził się Tadeuszowi Sosze. Czy Miłosz (3,3 kilograma, 53 centymetry) pójdzie w ślady ojca i wzmocni Śląsk? Czas pokaże.

Sam trening to nie był koniec zajęć na Oporowskiej dla wrocławian. Potem czekało ich szkolenie sędziowskie prowadzone przez ekstraklasowego arbitra Sebastiana Tarnowskiego. Ma to się stać standardem w naszej ekstraklasie, by zawodnicy przed każdą rundą dowiadywali się o zmianach w przepisach związanych z sędziowaniem. Wśród piłkarzy najwięcej emocji wzbudziła- chyba jak zawsze - kwestia spalonego.

A co słychać w Lechu? No cóż, w Poznaniu skończył się czas Macieja Murawskiego i Bartosza Ślusarskiego. Obaj popadli jakiś czas temu w konflikt z klubem i wczoraj już oficjalnie wystawiono ich na listę transferową.

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!
Wróć na gazetawroclawska.pl Gazeta Wrocławska