Nasza Loteria SR - pasek na kartach artykułów

Sebastian Mila zakończył karierę piłkarską, bo brakowało czasu na naukę. Został sędzią

Artur Szkudlarek
Sebastian Mila to nie tylko kapitan Śląska, ale i... sędzia piłkarski. Ten drugi Sebastian Mila mieszka we Wrocławiu, grał ostatnio w Energetyku Siechnice, a teraz studiuje, sędziuje jest wiernym fanem Śląska i swojego imiennika - kapitana wrocławskiej drużyny.

Pierwszy raz na stadion Śląska przyprowadził go tata. Miał wtedy 9 lat, a wrocławianie właśnie wrócili do piłkarskiej ekstraklasy. – Pamiętam, że był to mecz z Wisłą Kraków. Wtedy była to topowa drużyna w Polsce – wspomina Sebastian. Później jednak, ze względu na młody wiek, wizyty na stadionie były sporadyczne. – Dopiero kilka lat później zacząłem regularnie odwiedzać obiekty przy ul. Oporowskiej – dodaje.

WYŚLIJ NAM SWOJE ZDJĘCIE I DOŁĄCZ DO "RODZINY ŚLĄSKA"! KLIKNIJ i przeczytaj więcej!

Nie zawsze jest to możliwe, bowiem Sebastian Mila wcześniej sam grał w piłkę, a ostatnio zajął się sędziowaniem. – Zaczynałem treningi w Ślęzie Wrocław, a ostatnio grałem w Energetyku Siechnice. Z czasem coraz trudniej było mi jednak łączyć naukę z treningami. Żeby zupełnie nie tracić kontaktu z futbolem, postanowiłem spróbować swoich sił jako sędzia piłkarski – wyjaśnia student turystyki i rekreacji.

To oznacza jednak, że niedziele młody arbiter ma zajęte. – To oczywiście komplikuje nieco sytuację, ale kiedy tylko mogę, staram się odwiedzać stadion przy al. Śląskiej. Sebastian jest pod wrażeniem nowego obiektu. Zwłaszcza atmosfery na trybunach. Docenia także warunki do oglądania spotkań i widoczność z trybun. – Moim ulubionym miejscem jest trybuna D. Teraz nasz stadion to już klasa światowa. Choć trzeba przyznać, że stary stadion miał swój unikalnych klimat - mówi.

ZOBACZ GALERIĘ KIBICÓW ŚLĄSKA

Sebastian spotkał się już kilka razy ze swoim znanym imiennikiem. – Pierwsze nasze spotkanie odbyło się po jednym z treningów. Poszedłem po autograf i poprosiłem o dedykację. Sebastian Mila mocno się zdziwił, gdy usłyszał, że dedykacja ma być dla... Sebastiana Mili. Później widzieliśmy się jeszcze kilka razy. Jak mam ku temu okazję, lubię chodzić na treningi zespołu – opowiada kibic. Przy okazji pokazuje koszulkę, którą dostał właśnie od kapitana Śląska na jednej z prezentacji drużyny przed sezonem. Oczywiście z nazwiskiem Mila na plecach. Oprócz tego Sebastian kolekcjonuje karty z piłkarzami WKS-u. Od lat wkleja je do specjalnego albumu.

– Pewnie ze względu na fakt, że sam grałem na pozycji napastnika, właśnie na snajperów zwracam największą uwagę. Największe wrażenie zrobił na mnie Marco Paixao, który jest najlepszym napastnikiem, jakiego Śląska miał w ostatnich latach. Ze starszych graczy cenię bardzo Tadeusza Pawłowskiego – dodaje.

Sebastian ma nadzieję, że klub lepiej będzie promował mecze Śląska, aby na stadion przychodziło więcej kibiców. – To chyba w tej chwili największa bolączka, że jest na nim trochę pustawo. Głupio to wygląda na takim obiekcie. Gdy trybuny są pełne, to atmosfera jest wspaniała - dodaje.

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!
Wróć na gazetawroclawska.pl Gazeta Wrocławska