Sąd był łaskawy. W pierwszej instancji nakazał zapłacenie grzywny. W drugiej warunkowo umorzył postępowanie. Warunkowe umorzenie to sytuacja, w której osoba uznana została za winną przestępstwa, ale sąd zdecydował, że nie zostanie ukarana.
Pani sędzia stanęła też przed Sądem Dyscyplinarnym dla sędziów. Działa on - w pierwszej instancji - przy wrocławskim Sądzie Apelacyjnym. Wyrok dyscyplinarny zapadł w ostatnich tygodniach.
Kara? Przeniesienie z Wrocławia do jednego z sądów rejonowych, podległych Sądowi Okręgowemu w Świdnicy. Wyrok dyscyplinarny jest nieprawomocny.
- Będzie pan składał apelację?
- Muszę się zapoznać z pisemnym uzasadnieniem wyroku - mówi sędzia Alojzy Zawadzki, zastępca Rzecznika Dyscyplinarnego we wrocławskim Sądzie Okręgowym.
Zobacz też: Aż 10 dolnośląskich "Trynkiewiczów" wychodzi z więzień. Policja już się szykuje
Sędzia Zawadzki nie ukrywa, że domagał się najsurowszej kary dyscyplinarnej, zwanej w ustawie złożeniem z urzędu. Czyli po prostu zwolnieniem sędziego z pracy. Obrona pani sędzi chciała łagodniejszej kary - jedynie nagany. - To skandal. Całe środowisko jest oburzone - mówi anonimowo osoba związana z wrocławskim wymiarem sprawiedliwości.
- Moim zdaniem wyrok jest wystarczająco surowy - komentuje z kolei obrońca pani sędzi, znany wrocławski adwokat profesor Jacek Giezek. I dodaje, że obydwa sądy - karny i dyscyplinarny - szczegółowo zbadały całą sprawę. - Sędzia to nie maszyna. Sędzia to też człowiek - dodaje mecenas prof. Giezek.
Cała historia wygląda tak, jakby sędzia zaplątała się w fałszerstwa, które wynikały z faktu, że nie zdążyła na czas z wydaniem wyroku. A chodziło o tzw. wyrok łączny.
Grzegorz W. skazany w latach 2005-2009 na 11 różnych kar za oszustwa, zwrócił się do sądu o wydanie wyroku łącznego. Prawo dopuszcza taką sytuację, w której różne wyroki łączy się w jeden.
Czytaj też: Skandal we wrocławskiej prokuraturze, ale winnych brak
Pod koniec listopada 2009 roku pani sędzia wysłuchała w tej sprawie oskarżyciela i skazanego. Odroczyła ogłoszenie owego wyroku łącznego o tydzień. Miała go wydać 2 grudnia, ale nie zrobiła tego, choć sporządziła protokół z ogłoszenia wyroku.
Kilka dni później przygotowała kolejny fałszywy protokół. Wynikało z niego, że 2 grudnia wyrok nie został ogłoszony, a tylko rozprawę odroczono do 30 grudnia. Obydwa fałszywe protokoły pani sędzia włożyła do akt sprawy. Rzecz wyszła na jaw, gdy skazany zadzwonił zapytać o wyrok w swojej sprawie. Pani sędzia próbowała namówić protokolantkę, by usunęła fałszywy protokół z ogłoszenia wyroku i zostawiła tylko ten z informacją o odroczeniu rozprawy. Ale protokolantka odmówiła.
Kilka tygodni później - próbując ratować się przed kłopotami - sędzia sfałszowała kolejny dokument. Znowu był to protokół z rozprawy. Wynikało z niego, że zaszła pomyłka i 2 grudnia wyroku nie odczytano.
Ostatecznie wyrok zapadł 10 lutego 2010 roku. Grzegorz W. został skazany na 3 lata więzienia.
Dołącz do nas na Facebooku!
Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!
Kontakt z redakcją
Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?