Nasza Loteria SR - pasek na kartach artykułów

Wrocław utonie w śmieciach? Miasto oszczędza na strażnikach

Marcin Walków
Podrzucający śmieci są coraz sprytniejsi. Ale ekopatrol ma swoje metody, by ich znaleźć i ukarać
Podrzucający śmieci są coraz sprytniejsi. Ale ekopatrol ma swoje metody, by ich znaleźć i ukarać fot. Paweł Relikowski
W 2014 roku miasto miało zatrudnić 22 nowych strażników miejskich, których zadaniem miała być kontrola dzikich wysypisk śmieci i sprawdzanie, czy wrocławianie deklarujący segregację śmieci rzeczywiście to robią. Ale urzędnicy słowa nie dotrzymali. W tegorocznym budżecie straż miejska ma w tak zwanym ekopatrolu tylko 8 etatów. A w terenie pracuje tylko sześciu strażników. Czy brak rąk do pracy sprawi, że Wrocław utonie w śmieciach? Jest takie ryzyko.

Od „rewolucji śmieciowej” w lipcu 2013 roku strażnicy miejscy we Wrocławiu z ekopatrolu kontrolują m.in. czy mieszkańcy segregują odpady i czy nie wyrzucają śmieci na nielegalne wysypiska.

Do dyspozycji mają dwa nieoznakowane samochody i aparaty fotograficzne. – Jedziemy na miejsce, które jest zgłoszone jako nielegalne wysypisko. Robimy zdjęcia. Dziś to najważniejszy dokument dla sądu – mówi st. strażnik Agnieszka Sarnik.
Potem szukają sprawcy. – Zakładamy gumowe rękawiczki i... grzebiemy w śmieciach – dodaje Sarnik.
Szukają przede wszystkim zaadresowanych kopert, rachunków czy zeszytów szkolnych. – Bardzo często pomagają one ustalić, do kogo należały śmieci – mówi funkcjonariuszka.

Ewa Drzazga, kierownik Referatu Ochrony Środowiska w Straży Miejskiej (ekopatrolu), opowiada, jak tłumaczą się sprawcy.
– Mówią, że nie potrzebują kontenera na śmieci, bo ich nie produkują. Dodają, że wszystko skutecznie segregują, a niektórzy nawet, że je... zjadają – mówi Drzazga.
Patrol prowadzi też nocne akcje w piątki. – Sprawdzamy w okolicach Rynku, czy restauratorzy nie podrzucają swoich odpadów do ogólnodostępnych kontenerów albo nie zostawiają worków w innych miejscach – tłumaczy szefowa Ekopatrolu.

Na śmieciach jednak zadania patrolu się nie kończą. – Kontrolujemy ciężarówki, wyjeżdżające z budów, czy nie zanieczyszczają błotem ulic, a zimą, czy chodniki są odśnieżone – wyjaśnia Ewa Drzazga.

Patrolują też pola irygacyjne na Świniarach. Szambowozy wylewają tu nielegalnie ścieki. – Wiele czasu spędziliśmy w pobliskich krzakach, czekając w ukryciu na sprawców – dodaje szefowa ekopatrolu.

Ale ścieki wylewają też sami mieszkańcy. – Sprawdzamy rachunki, ale i rowy melioracyjne przy posesjach, czy nie wystają z nich rury, którymi odprowadzane są ścieki – tłumaczy Drzazga.

Strażnicy kontrolują koczowisko Romów przy Kamieńskiego. Sprawdzają, czy w piecach palą odpadami. Zresztą robią tak nie tylko Romowie. – W piecach wrocławian znajdowaliśmy już piłki do siatkówki, w warsztatach zaś filtry i czyściwa do maszyn. To niebezpieczne odpady – dodaje Drzazga.

Strażnicy z ekopatrolu współpracują z policją i prowadzą prelekcje w szkołach. – Wiedza niektórych dzieci o ekologii jest bardzo duża. To nas cieszy – mówi Ewa Drzazga.

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!

Materiał oryginalny: Wrocław utonie w śmieciach? Miasto oszczędza na strażnikach - Gazeta Wrocławska

Wróć na gazetawroclawska.pl Gazeta Wrocławska