Nasza Loteria SR - pasek na kartach artykułów

200 tysięcy na nowe życie

Mariusz Junik
Krystyna Porowska zrezygnowała z pracy, aby opiekować się córką Roksaną
Krystyna Porowska zrezygnowała z pracy, aby opiekować się córką Roksaną Mariusz Junik
Dziewczynka z Lubawki wygrała proces. Gmina zapłaci za jej leczenie po wypadku.

11-letnia Roksana Porowska z Lubawki dostała 200 tys. zł odszkodowania i 800 zł comiesięcznej renty za zaniedbania urzędniczej administracji. Pracownicy zakładu gospodarki mieszkaniowej nie uprzątnęli lodowych brył i sopli gromadzących się na dachu miejskiej kamienicy. Lód spadł i poważnie ranił dziewczynkę. Wyrok w tej bulwersującej sprawie zapadł 30 lipca.
- Przelaliśmy pieniądze zaraz po otrzymaniu sądowego wyroku - zapewnia Tomasz Kulon, burmistrz Lubawki.

Do tragedii doszło w styczniu 2004 roku. Na wracającą ze szkoły do domu 7-letnią wówczas Roksanę spadła z dachu kamienicy, w której mieszka, ogromna lodowa bryła. Lekarze cudem uratowali jej życie.
- Córka przez 4 miesiące leżała w szpitalu. Przez rok nie mogła chodzić, a przez kolejne dwa lata przechodziła rehabilitację - wspomina ze łzami w oczach Krystyna Porowska, która w tym czasie miała na utrzymaniu dziesięcioro dzieci za 1000 złotych miesięcznie. Wspomina ten okres jako najtrudniejszy w życiu.
- Strasznie się wtedy zadłużyłam. Udało nam się przetrwać chyba tylko nadludzkim wysiłkiem, bo nikt mi nie pomagał. Gmina nie zainteresowała się dzieckiem - dodaje mama dziewczynki.

Krystyna Porowska przyznaje, że jedyną pomocą ze strony urzędników było umożliwienie Roksanie indywidualnego nauczania. Od czterech lat dziewczynka ma lekcje w domu. Po wypadku ma niedowład lewej części ciała. Ręką wcale nie może ruszać, a nogą tylko trochę. Cierpi na padaczkę pourazową, a neurolog i ortopeda stwierdzili u niej 100-procentowe uszczerbki na zdrowiu.
Być może nie byłoby tych kłopotów, gdyby gmina zaraz po wypadku poszła na ugodę. Samorząd jednak się nie zgodził, tłumacząc, że dach budynku był sprzątany na dwa dni przed tragedią, a proces trwał prawie trzy lata.
- We wspólnocie mieszkaniowej tej kamienicy mamy tylko 38 procent udziału. Prokuratura umorzyła sprawę, więc nie czuliśmy się winni - argumentuje burmistrz Kulon.

Ustawa nakazująca administratorom obiektów ubezpieczać się od odpowiedzialności cywilnej funkcjonuje dopiero od 2006 roku. Nie zmienia to jednak faktu, że do wypadków nadal dochodzi z powodu ludzkich zaniedbań. To z powodu takich zaniedbań lewa noga Roksany jest o 2 centymetry krótsza od prawej.
- Od wypadku wolniej rośnie, a lewą ręką wcale nie mogę ruszać - wyjaśnia dziewczynka, która jakby na przekór temu, co się stało cztery lata temu, jest uśmiechniętą nastolatką.
- Chcieliśmy przeprowadzić operację plastyczną, bo Roksana po wypadku ma poważne blizny na głowie - mówi Krystyna Porowska.
Będzie to możliwe dopiero teraz, gdy rodzina dostała odszkodowanie.

Stało się regułą, że gminy pozwane w procesach cywilnych o odszkodowanie nie chcą płacić po wyroku i wnoszą apelację.
- Zdarza się nawet, że później konto musi zajmować komornik - mówi mec. Bartosz Łuć, specjalizujący się w sprawach odszkodowawczych. Tak było w przypadku 5-letniego Pawełka Kozioła z Olszyny, którego kilka lat temu przygniótł słup ogradzający boisko szkolne. Chłopcu musiano amputować nogę. Proces sądowy o odszkodowanie ciągnął się dwa lata. Gmina przegrała, jednak pieniądze i tak musiał ściągać komornik. Dziecko cały czas wymaga leczenia i rehabilitacji.

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!
Wróć na gazetawroclawska.pl Gazeta Wrocławska