Trzy lata temu na rogatkach Wrocławia (przy pięciu głównych drogach wjazdowych) stanęły znaki zakazujące wjazdu do miasta tirom cięższym niż 18 ton. Znaki obowiązują w konkretnych godzinach: od 6 do 9, od 13 do 19 oraz od 22 do 4. Jakim cudem kierowca tira pojawił się w połowie ulicy Grabiszyńskiej?
PARALIŻ KOMUNIKACYJNY WE WROCŁAWIU - GRABISZYŃSKA ZABLOKOWANA - CZYTAJ WIĘCEJ
Okazuje się, że miał prawo tamtędy jechać. - Zakazy o wjeżdżaniu do centrum ciężkich samochodów ciężarowych powyżej 18 ton w dalszym ciągu obowiązują - tłumaczy Katarzyna Kapsrzak z magistratu. - Każda firma, która chce wprowadzić taki samochód do miasta musi starać się o specjalne pozwolenia. Są one wydawane nie tylko firmom ale również indywidualnie, także tak naprawdę, może się o nie starać każdy. Jednak ulica Grabiszyńska to swego rodzaju "korytarz" i w świetle przepisów samochód ciężarowy mógł bez zezwolenia tamtędy jechać - wyjaśnia urzędniczka.
Katarzyna Kasprzak dodaje jednak, że wiadukt ma w tym miejscu 4 metry wysokości i pół metra w zapasie, także jeżeli byłby to samochód spełniający wymogi Unii Europejskiej, to nie miał prawa zahaczyć, chyba ze był jakoś specjalnie załadowany. Jednak miasto nie ma informacji o takim samochodzie (a każdy taki samochód ze szczególnym ładunkiem, musi być zarejestrowany, a służby muszą być poinformowane, że wjeżdża on do miasta).
Przypomnijmy, że policja wciąż szuka kierowcy i firmy, do której należał samochód, który zniszczył trakcję na Grabiszyńskiej i spowodował paraliż komunikacyjny tej części miasta.
Dołącz do nas na Facebooku!
Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!
Kontakt z redakcją
Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?