Nasza Loteria SR - pasek na kartach artykułów

Tam, gdzie podobno jada prezydent

Jakub Guder
lule kebeb z cebulą
lule kebeb z cebulą Jakub Guder
Wrocławianie są dziwni. Miasto od kilku godzin stoi w korkach, dotarcie spod Dolnośląskiej Szkoły Wyższej na pl. Świebodzki zajmuje godzinę. I co? I nic - i tak wszyscy głosują na Rafała Dutkiewicza. Ja tego zwyczajnie nie rozumiem... Nie pojmuję! Nie przeczę jednak, że prezydent Wrocławia - który notabene kończył tę samą szkołę średnią co ja - czasem dokonuje słusznych wyborów.

Plotka zasłyszana w mieście głosi bowiem, że naczelny wódz stolicy Dolnego Śląska bywa w Armine - ormiańskiej knajpie na ul. Bogusławskiego. A wiadomo - w każdej plotce jest ziarno prawdy.

Już kiedyś wspominałem, że meksykańskie restauracje we Wrocławiu obok Meksyku nawet nie stały. No bo kto widział blondwłose Meksykanki, które podają piwo? Armine to inne bajka. Prawdziwie wschodnia. Jej właścicielką jest Galina Assatrian. Restauracja miała być inwestycją pieniędzy zarobionych przez firmę pani Galiny i jej nieżyjącego już męża. Nazwę otrzymała na cześć córki Armine Assatrian, którą - jak mniemam - spotkałem nie raz składając zamówienie. Podobnie jak jej matkę.

Na obiad wpadłem w sobotnie popołudnie. Knajpa jest niewielka. Trzy stolika zajęte, na kolejnych trzech tabliczki z napisem "rezerwacja". Ludzie walą drzwiami i oknami, a jak wiadomo tłum to siła i prawie zawsze ma rację. A jak zobaczyłem wystrój, to przekonałem się, że moc tego miejsca w jedzeniu właśnie tkwić musi. Bo nie w klimacie. Drzwi metalowe i odrapane z "rozryraną" (że pozwolę sobie użyć onomatopei) klamką. W środku pseudokaukazkie fototapety i obrazki. Z głośników lecą wesołe nuty po rosyjsku i ormiańsku w równym stopniu przyprawione klimatem wschodu co charakterem disco. Do tego w menu ceny powypisywane są długopisem. Jakoś tak szaro-buro. Gdyby nie ten grill! Oto bowiem szaszłyki - najważniejszy atut Armine - przyrządzane są na oczach klientów za żaroodporną szybą. Przedni pomysł!

Wybieram zatem: barszcz zielony (zupa z pietruszką, jajkiem, szczypiorkiem, ziemniakami - 6.50 zł), lule kebeb (mielone mięso z grilla doprawione ormiańskimi przyprawami - 15 zł) i lampkę czerwonego, półwytrawnego, gruzińskiego wina (8 zł).

Po chwili dostaje trunek. Nad smakiem rozwodzić się nie będę, bo i kompetentny się nie czuję. Wolę jednak wina nieco schłodzone, a nie o temperaturze pokojowej. No i kieliszek nie był polerowany, tylko suszył się sam, bo zostały ślady po kroplach wody na zewnętrznych ściankach. Po 10 min. staje przede mną zupę. Jest gęsta i zawiesista. Konkretna. Nie jestem fanem pietruszki w tak dużych ilościach, ale to rzecz gustu. Strawa jednak gorąca jest jak lubię, pikantna, a poszczególne smaki wyczuwalne. Po kolejnych 10 min. moim oczom ukazuje się danie główne. Porcja mięsa jest niewielka, ale za to imponuje stosik delikatnie marynowanej cebuli pokrojonej w olbrzymie okręgi, podanej na liściu sałaty. Próbuję - olśnienie. Mielone faktycznie świetnie doprawione, soczyste, ale jednocześnie kapitalnie upieczone. Pyszności! Do cebuli podchodzę z dystansem, ale też smakuje. Mięso polewam sosem, który podawany jest w osobnym dzbaneczku. Jest rzadki i zimny. W smaku wyczuwa się pomidory (bardziej) i paprykę (mniej).

Ludzie walą drzwiami i oknami, a jak wiadomo tłum to siła i prawie zawsze ma rację.

Zdecydowanie ostry, ale nie do przesady jak te mazie do popularnych kebabów. Wszystko razem tworzy wyrazistą w smaku kompozycję. Przypominam sobie kurczaka z pieczarkami w sosie pomidorowym i jakieś mięso z bakłażanami, które jadłem tu wcześniej. Wszystko tworzy spójną i wydaje się prawdziwie ormiańską koncepcję. Tylko dwie kromki ciemnego chleba do całości nie pasowały. Cóż - idealnie nigdy nie jest.

Wychodzę. Samochody nadal stoją w korkach. No cóż. Może te wysokie wyborcze słupki sondażowe to za kulinarny gust?

Armine

ul. Bogusławskiego 83
tel. 71 367 15 31
kom. 601 849 752
fax 0-71 792 31
Lokal czynny:
pn-sb: 13.00 - 1.00
ndz: 15.00 - 22.00

www.armine.com.pl

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!

Materiał oryginalny: Tam, gdzie podobno jada prezydent - Gazeta Wrocławska

Wróć na gazetawroclawska.pl Gazeta Wrocławska