- Po trzech latach starań udało nam się do Legnicy sprowadzić zespół z Kurdystanu, a po powrocie do swojego kraju postanowili zrobić u siebie podobny festiwal - przyznaje szef "Kyczery" Jerzy Starzyński. - Polakom do tej pory, poza operacjami wojskowymi, nie udało się niczego zdziałać w Iraku i pewnie nasza misja jest pierwszą skuteczną próbą nawiązania współpracy.
Razem z kurdyjską grupą folklorystyczną "Sulaimaniyah Folk Art Group" do Legnicy przyjechało kilku przedstawicieli lokalnego rządu, którzy dokładnie rejestrowali przebieg festiwalu. Po powrocie do swojego kraju postanowili zorganizować własną imprezę. Oczywiście zaprosili Kyczerę. Zanim 23-osobowa grupa z Legnicy dostała zgodę na podróż do północnego Iraku, polska ambasada w tym kraju dokładnie zbadała stan bezpieczeństwa.
W Kurdystanie po wojnie pustynnej nie stanęła noga amerykańskiego żołnierza. Kurdowie utrzymują własną armię, ale jest to obecnie najbezpieczniejszy region w całym Iraku. Ostatni zamach miał tu miejsce w latach 90. XX wieku.
- Polska ambasada uznała, że nasz wyjazd będzie bardzo dobrym symptomem zmian w Iraku - dodaje Starzyński.
Dla większego bezpieczeństwa tancerze z Kyczery mają ominąć w swojej podróży Bagdad. Wyczarterowany przez rząd Kurdystanu samolot ze Szwecji przywiezie polską grupę razem ze szwedzkimi artystami prosto do Sulaymaniyah - miasta studenckiego, w którym odbędzie się festiwal.
W Kurdystanie, oprócz grup z Polski i Szwecji, wystąpią również artyści z Meksyku, Egiptu, Syrii, a także Jordańczycy i grupy folklorystyczne z Afryki.
Formuła festiwalu jest podobna do legnickiego "Świata pod Kyczerą", w którym biorą udział zespoły z kilku kontynentów.
Dołącz do nas na Facebooku!
Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!
Kontakt z redakcją
Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?
