Jak wygląda sytuacja w Waszej okolicy? Wysyłajcie zdjęcia na [email protected]
U naszych niemieckich sąsiadów nie widać jednak poruszenia, nie widać służb miejskich, nie widać strażaków. Niemcy postawili płotki, odgrodzili zagrożone zalaniem ulice i czekają, co zrobi rzeka. A wody w Nysie ciągle przybywa. Komunikaty meteorologiczne też nie są pomyślne. Będzie padać.
Z wielkim niepokojem spoglądają w stronę rzeki restauratorzy, którzy mają swoje lokale na Przedmieściu Nyskim. Dopiero co przecież uruchomili działalność po poprzedniej powodzi. - Wtedy, w sierpniu, ponieśliśmy straty w wysokości prawie 100 tys. zł - mówi Arkadiusz Swacha, właściciel pizzerii Espresso. - Drugie takie zalanie to byłby już chyba nokaut - dodaje. Zmartwieni są także państwo Zubrzyccy, właściciele restauracji Przy Jakubie.
W gumowcach, w kurtkach przeciwdeszczowych restauratorzy sypią do worków piasek i obkładają swoje lokale. Pomagają im ich pracownicy i młodzież ze zgorzeleckich szkół. Są tez strażacy ze Zgorzelca i ochotnicy z kilku okolicznych miejscowości. Jest straż miejska. Wzdłuż ulicy Daszyńskiego, równolegle do Nysy rozciągnięty został olbrzymi rękaw napełniony wodą. Jedna taka zapora wystarczy za kilkaset worków...
Wody nie udało się niestety zatrzymać przy wyjeździe ze Zgorzelca. Zalana jest część ulicy Henrykowskiej. Droga jest zamknięta. Przez Jędrzychowice i Żarkę nad Nysą ze Zgorzelca do Pieńska dojechać nie można. Podtopione są gospodarstwa w Jędrzychowicach. Ale to nie Nysa. To lokalny potok. Podobnie jak w Żarkach Średnich, gdzie z brzegów wystąpił Potok Zarecki. Podtopionych jest kilkanaście gospodarstw, nieprzejezdna jest droga gminna przez wieś, połowa mieszkańców nie ma prądu, bo woda zalała skrzynki rozdzielcze. A deszcz cały czas pada.
Dołącz do nas na Facebooku!
Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!
Kontakt z redakcją
Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?