Nasza Loteria SR - pasek na kartach artykułów

Wrocław: Wstyd za Arkady

Marcin Torz
Na szczęście wandale nie dosięgają sprejem do sufitu, który wygląda jeszcze dobrze
Na szczęście wandale nie dosięgają sprejem do sufitu, który wygląda jeszcze dobrze Fot. Tomasz Hołod
Arkady przy ulicy Świdnickiej wyglądają strasznie. Brudne ściany są pobazgrane sprejem, wszędzie walają się śmieci, żebracy zaczepiają przechodniów, a do tego chodniki są nieustannie zabrudzone przez gołębie. - Najgorsze jest jednak to, że załatwiają się tutaj także ludzie - mówi Jolanta Janeczek, szefowa sklepu z porcelaną.

Inni najemcy też się skarżą. - Przecież to kultowe miejsce - mówi Przemysław Parzybok, menedżer księgarni, która w tym miejscu działa już 50 lat. - Dziennie przechodzą tędy tłumy ludzi: z dworca na Rynek czy pomiędzy galeriami handlowymi. Spacerują tutaj miłośnicy pobliskiej opery czy teatru muzycznego. Nie może być tak, że wygląd Arkad zamiast przyciągać, to ich odstrasza.

Przemysław Parzybok opowiada, że najgorzej jest po godz. 18. - Wtedy pojawia się tutaj pełno pijaków. Brudzą, odstraszają klientów - mówi. Sławomir Chełchowski, rzecznik prasowy straży miejskiej, przyznaje, że w weekend mają po kilka interwencji w tym miejscu.

Strażnicy wyłapują też plakaciarzy, którzy upodobali sobie Arkady i oblepiają je informacjami o koncertach. Plakaty przez sprzątaczy są regularnie zdrapywane, ale na ich miejscu od razu pojawiają się nowe. I tak w kółko.

- Arkady potrzebują renowacji - przyznaje Piotr Fokczyński, miejski architekt. Jednak nie należą do miasta i dlatego magistrat nie może zapłacić za prace: zabrania mu tego prawo. - Nie przewidujemy teraz żadnego remontu - ucina Kazimiera Oksińska z zarządu Wro-Domu, który administruje Arkadami. Właścicielem są wspólnoty mieszkaniowe.

Ale Beata Urbanowicz, miejska plastyk, ma już w kalendarzu zapisaną na ten miesiąc wizytę u zarządcy Arkad. Jak na razie jej rozmowy z administratorami niemiejskich budynków przynoszą skutek. Właściciel odrapanej kamienicy na skrzyżowaniu ul. Kazimierza Wielkiego i Krupniczej dał się właśnie przekonać do remontu. - Arkady to reprezentacyjne miejsce Wrocławia. Powinniśmy dojść do porozumienia - uważa Urbanowicz.

Dawniej było tu elegancko
Arkady to część Kościuszkowskiej Dzielnicy Mieszkaniowej, perełki architektury socrealistycznej we Wrocławiu. KDM powstała pod koniec lat 50. ubiegłego wieku. Była to wtedy największa inwestycja mieszkaniowa w zrujnowanym podczas wojny mieście. KDM powstała na gruzach przedwojennych budynków.

Na pl. Kościuszki ocalały tylko dwa stare gmachy: hotel Savoy i placówka banku BZ WBK. Budynki zbudowano z cegły i częściowo z prefabrykatów, co w tamtych czasach było rozwiązaniem pionierskim. Inżynierowie budowali kamienice Kościuszkowskiej Dzielnicy Mieszkaniowej na 4 tysiące ludzi. W samych Arkadach w czasie peerelu znajdowało się wiele sklepów, gdzie można było dostać lepszy niż gdzie indziej towar. Były tam przede wszystkim sklepy spożywcze.

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!

Materiał oryginalny: Wrocław: Wstyd za Arkady - Gazeta Wrocławska

Wróć na gazetawroclawska.pl Gazeta Wrocławska