Szczęśliwie minął kolejny, trzeci dzień pielgrzymowania.
To, jak mówią doświadczeni pielgrzymi, dzień przełomowy. Pojawiają się bolesne pęcherze na nogach i zwątpienie, ale to też etap tak zwanej głupawki. Wygłupiając się, odreagowujemy zmęczenie i napięcie towarzyszące podróży.
Od rana do popołudnia przeszliśmy aż 24 kilometry z Oleśnicy do Wilkowa. Przez dużą część trasy szliśmy asfaltem, ale były również momenty, kiedy wędrowaliśmy wśród pól i łąk. Wtedy z przodu zachęcał nas do kolejnych kroków piękny horyzont. Pogoda od rana była idealna do drogi. Wiał lekki wiatr i świeciło słońce. Potem spadł deszcz, jakby dla orzeźwienia. Nikt się tym specjalnie nie zmartwił, ludzie byli mokrzy, ale szczęśliwi. Humory nas się jeszcze trzymają. Nie było żadnych wypadków ani zgrzytów. Zaledwie kilka osób czuło się słabo, ale udało im się zregenerować siły i wyruszyli w drogę.
Niestraszne były też pęchęrze na nogach. Trzeba było zakleić rany i ruszać dalej. Z Oleśnicy w podróży towarzyszył nam prezydent Wrocławia Rafał Dutkiewicz. Przeszedł cały pierwszy etap. Wyjątkowe tego dnia było to, że towarzyszył nam Najświętszy Sakrament. Modląc się, przez całą drogę niosły go po kolei różne grupy.
O godz. 16.30 pierwsi pielgrzymi dotarli do Wilkowa. Ludzie przyjęli nas bardzo życzliwie. W zasadzie to już na nas czekały rodziny gotowe przyjąć nas na kąpiel i ciepły posiłek. O godz. 19 zjedliśmy razem wspólną kolację. Dzień zakończył się modlitwą. Rano wstajemy o godz. 4.30.
Relacje z pielgrzymki codziennie na łamach "Polski-Gazety Wrocławskiej".
Dołącz do nas na Facebooku!
Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!
Kontakt z redakcją
Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?
