Nasza Loteria SR - pasek na kartach artykułów

Korupcja w Śląsku Wrocław?

Marcin Rybak
Janusz Wójcik przekonuje, że nie kupował ani meczów Śląska, ani żadnego innego klubu
Janusz Wójcik przekonuje, że nie kupował ani meczów Śląska, ani żadnego innego klubu Fot. Mikołaj Nowacki
Piłkarski sędzia: Z tego co wiem, w sezonie 2003/2004 Śląsk kupował większość meczów. Klubem kierowała wtedy spółka Grzegorza Schetyny. Nie ma dowodów, by on o tym wiedział.

W wielkim śledztwie dotyczącym korupcji w polskim futbolu badany jest wątek handlowania meczami Śląska Wrocław. Tak wynika z materiałów, do których dotarła "Polska-Gazeta Wrocławska".

W protokołach przesłuchań skorumpowanych sędziów są opowieści o meczach kupionych jesienią 2003 roku - gdy wrocławski zespół walczył o wejście do II ligi. Arbitrzy przyznali się do wzięcia pieniędzy za dwa mecze: z sierpnia 2003 z Chrobrym Głogów oraz z października 2003 z Lechią Zielona Góra.

Za pierwszy mecz pieniądze oraz dres, koszulkę i ręcznik adidasa przekazać miał ówczesny trener Grzegorz Kowalski razem z nieznanym "działaczem klubu". Drugie ze spotkań kosztowało 4 000 zł w gotówce. Ofertę złożyć miał trener Kowalski oraz trener bramkarzy Janusz Jedynak.

Pierwszy z nich był wczoraj cały dzień nieuchwytny. Janusz Jedynak nie chce komentować sprawy.
Niewykluczone, że to niejedyne mecze, które Śląsk próbował kupić w tamtym sezonie. Arbiter meczu Lecha Zielona Góra - Śląsk (4000 zł) powiedział na przesłuchaniu: "Z tego co wiem, to Śląsk Wrocław w sezonie 2003/2004 kupował większość meczów". Był to sezon, kiedy piłkarskim Śląskiem zarządzała koszykarska spółka Grzegorza Schetyny. Próbowano powtórzyć w futbolu sukces koszykarzy, rok za rokiem zdobywających mistrzostwo Polski i grających w europejskich pucharach.

Grzegorz Schetyna nie chce się wypowiadać. Odsyła do Piotra Waśniewskiego, dziś prezesa piłkarskiego Śląska, wtedy członka władz spółki koszykarskiej.

- Nic mi nie wiadomo, by takie rzeczy miały miejsce - mówi nam Piotr Waśniewski. - W 2003 roku przyszliśmy do futbolu z innego, koszykarskiego świata. Jeśli ktoś uważa, że w ciągu tygodnia czy dwóch zdążyliśmy poznać mechanizmy rządzące takimi sprawami, to ma bujną wyobraźnię. Inną sprawą jest, czy my - ludzie ze środowiska, w którym o wyniku zawsze decydowała sportowa rywalizacja - chcieliśmy te mechanizmy poznać.

Korupcyjna historia wrocławskiej piłki: za ile i od kogo dawniej kupowało się mecze

Dziesiątki tysięcy złotych za sprzyjanie Śląskowi w kolejnych ligowych meczach. Do tego układy z ważnymi działaczami Polskiego Związku Piłki Nożnej. Tak Śląsk Wrocław pomagał sobie w sportowej rywalizacji w latach 1999-2001.

Opowieści o tamtych czasach znaleźliśmy w prokuratorskich aktach, do których dotarliśmy.
W kupowanie meczów zamieszany miał być jeden z ówczesnych trenerów Śląska, Janusz Wójcik. Wcześniej trener reprezentacji, później poseł. Płacić i oferować mieli też inni szkoleniowcy i działacze. Pomagał "układ", a na jego czele m.in. ówczesny szef piłkarskich sędziów Tadeusz Diakonowicz. Dziś już poza piłką. Szefuje firmie handlującej krzesełkami na stadiony.

Piotr W. w 1999 sędziował mecze II ligi. Chciał dostać prawo prowadzenia spotkań ekstraklasy. Od Diakonowicza usłyszeć miał, że jak nie będzie pomagał Śląskowi, to z jego sędziowskiego awansu nic nie wyjdzie.
Ówczesny trener piłkarzy Jan Caliński zapewnia, że zawsze był uczciwy i w żadnych układach nie uczestniczył. Dlatego jego kariera trenerska była - jak mówi - "rwana". Domyślał się jednak, że niektórzy działacze próbują "szukać pomocy". - Wszyscy szukali - mówi dziś.

Tadeusz Diakonowicz zaprzecza. - Nigdy Śląskowi nie pomagałem. Ani żadnemu innemu klubowi. Z czystym sumieniem mogę dziś zaoferować krzesełka na budowany we Wrocławiu stadion.
Sędzia Mirosław K. wspominał na przesłuchaniu: "Pierwszy kontakt miał miejsce 26 sierpnia 2000 r. z panem Fajbusiewiczem i Marianem Putyrą na meczu GKS Katowice - Śląsk Wrocław (...)

Wymienieni przeze mnie panowie przed meczem obiecali (...) 20 000 złotych za zwycięstwo i 10 000 za remis". Był remis i "wymienieni" zapłacili 10 000. Na trasie między Katowicami a Gliwicami.
Fajbusiewicz jest za granicą. Nie udało się nam do niego dotrzeć. Marian Putyra: "Nie kojarzę, nic mi na ten temat nie wiadomo". Janusz Cymanek z ówczesnych władz klubu: "Jestem zaskoczony i zdziwiony, nie mam nic do powiedzenia".

Sędziowie Mirosław K. i Zbigniew M. wymieniali na przesłuchaniach kupione mecze:
Śląsk - Górnik Zabrze, lipiec 2000, działacze Śląska mieli zapłacić 10 000 złotych.
Śląsk - Ruch Chorzów. Wrzesień 2000. Kwota łapówki nieznana, choć sędzia Mirosław K. jest pewien, że mecz był ustawiony.

Śląsk - Zagłębie Lubin, październik 2000 - sędziowie mieli dostać 20 000 złotych.
Śląsk - Odra Wodzisław marzec 2001. Sędzia miał wziąć 20 000 złotych.
Śląsk - Amica Wronki, kwiecień 2001. Sędzia Michał N. skarżył się swojemu koledze Mirosławowi K., że trener Janusz Wójcik obiecał 20 000 złotych, ale pieniędzy nie dał. Mówił, że zapłacił Diakonowi-czowi. Diakonowicz: "Bzdury".

Śląsk - Legia Warszawa, maj 2001. Janusz Wójcik pokazał sędziom wyciągnięte do góry pięć palców. Ci zrozumieli, że daje 50 000 złotych. Mirosław K. nie dowierzał, zadzwonił do Fajbusiewicza. Ten miał powiedzieć, że to bujda, bo w Śląsku nie ma pieniędzy.

- To nie ja ustawiałem mecze dla Śląska, tylko inni ludzie z tego klubu - przekonuje dziś Wójcik. - Nie mieli do mnie zaufania, pod koniec sezonu, kiedy odbywały się decydujące mecze, zostałem zwolniony.

W październiku 2008 roku Janusz Wójcik usłyszał w prokuraturze korupcyjne zarzuty. Nie dotyczą Śląska, bo w 2000 i 2001 roku korupcja w sporcie nie była karana. Wójcik nie przyznaje się do winy.

Śledztwo trwa
Wątek korupcji w Śląsku prokuratura bada co najmniej od 2008 roku.
Wtedy to po raz pierwszy w dokumentach śledztwa, które widzieliśmy, pojawia się informacja, że Śląsk to jeden z klubów, który jest prześwietlany przez śledczych.

Ostatni ślad, że ten wątek wciąż interesuje prokuraturę, pochodzi z marca 2010. Śląsk to jeden z 14 wymienionych wtedy klubów.

Wiceszef Prokuratury Apelacyjnej Jerzy Kasiura nie chce komentować tych informacji. Plany śledczych to tajemnica.

Kilka tygodni temu do sądu trafił gigantyczny akt oskarżenia dotyczący gangu ustawiającego mecze. Wątek Śląska wciąż jest badany.
***
Fragmenty protokołów przesłuchań piłkarskich sędziów dotyczące Śląska Wrocław

Sędzia Mirosław S. (...) Następny mecz to mecz z dnia 25 października 2003 pomiędzy Lechią Zielona Góra a Śląskiem Wrocław zakończony wynikiem 3 do 4 dla Śląska. Tutaj padła propozycja ze strony gości. Dzwonił do mnie Grzegorz Kowalski, trener Śląska. Dzwonił dwa dni przed meczem. Dzwonił na moją komórkę.

(...) W trakcie tej rozmowy powiedział, że jest 4 tysiące złotych za zwycięstwo. O remisie nie mówił nic. Zgodziłem się na to. Nic nie mówił o obserwatorze. Z tego co pamiętam od razu umówiliśmy się, że przed meczem otrzymam pieniądze. Miały mi być przekazane w barze w Polkowicach, gdzie mieliśmy się spotkać po drodze. Ja za późno wyjechałem na ten mecz i wiedziałem, że się spóźnię. Zadzwoniłem do Kowalskiego lub kierownika drużyny Śląska i powiedziałem o tym. Odpowiedziano mi, że w związku z tym oni jadą i poczeka na mnie Janusz Jedynak. Nie wiem kim był on w klubie Śląsk. Dojechałem na miejsce do Polkowic i Jedynak zabrał się z nami do Zielonej Góry. Pieniądze przekazał mi w Polkowicach.

(...) Potem przed meczem poinformowałem ich [asystentów - M.R.], że sędziujemy pod Śląsk. Zgodzili się (...). Odnośnie obserwatora meczu (...) to rozmawiałem z nim przed meczem koło budynku klubu i powiedziałem mu o propozycji ze strony Śląska i że się podzielę pieniędzmi z nim tj otrzyma 1,5 tys zł a asystenci po 250 zł. On się zgodził.
(...)
W dniu 23 sierpnia 2003 odbył się mecz III ligi Chrobry Głogów - Śląsk Wrocław. Mecz zakończył się zwycięstwem Śląska 2 do 0. Sędzią tego meczu był Tomasz W. a asystentem Mirek K. K. miał dobre układy z ówczesnym trenerem Śląska Grzegorzem Kowalskim. Mówił mi, że za ten mecz dostali od Śląska kwotę 3000 złotych. Nie wiem kto dawał te pieniądze

(...) Wiem, że K. miał dobre układy z Kowalskim i, że to Kowalski załatwiał mecze, bo później jak sędziowałem na Śląsku Wrocław to K. pytał mnie czy wszystko dobrze z Grzesiem Kowalskim, czy dostałem od niego kasę. Z tego co wiem to Śląsk Wrocław w sezonie 2003/2004 też kupował większość meczów.

Sędzia Mirosław K.:
Drugi mecz ustawiony przez Mariusza S. to Lechia Zielona Góra - Śląsk Wrocław też w III lidze. To był ten sezon, w którym Śląsk walczył z Sosnowcem o wejście do II ligi. Mecz zakończył się wynikiem 3 do 4 a Śląsk otrzymał karnego w 95 minucie. (...) Miał wtedy dostać 3000 złotych. Musiał się podzielić z obserwatorem, nie wiem kto nim był, nie wiem kto wręczał pieniądze ze strony Śląska.
(...)
Zacznę swoje wyjaśnienia od ustawianych spotkań piłkarskich przez Śląsk Wrocław. (...) Pierwszy kontakt miał miejsce w dniu 26 sierpnia 2000 roku z panem Zbigniewem F.[działacz Śląska Wrocław w owym czasie- M.R.] i Marianem P. na meczu GKS Katowice - Śląsk Wrocław. Sędzią głównym tego meczu był Zbigniew M. Mecz zakończył się remisem 1 do 1. Byłem sędzią asystentem w tym meczu. Wymienieni przeze mnie panowie przed meczem obiecali Zbigniewowi M. 20 000 złotych za zwycięstwo i 10 000 złotych za remis. O tym powiedział mi M. przed meczem. Po meczu
(...) byliśmy umówieni na spotkanie na trasie miedzy Katowicami a Gliwicami. Tam oni dali nam 10 000 złotych ale pieniądze te dali nam w niemieckich markach. To była równowartość 10 000 złotych. Nie pamiętam czy przy tym był drugi asystent, nie pamiętam czy był wtajemniczony w temat. (...) Z tej kwoty dał mi równowartość 2000 złotych. Na tym spotkaniu Zbigniew F. zapytał mnie czy jeśli będzie potrzebował pomocy u sędziów to czy może liczyć na moje kontakty z sędziami. Powiedziałem, że się zgadzam.

(...). W późniejszym czasie, gdy się już bliżej skumplowałem ze Zbigniewem F. prawdopodobnie od niego dowiedziałem się, że mecz z dnia 27 września 2000 roku miedzy Śląskiem Wrocław i Ruchem Chorzów też był ustawiony. Mecz ten sędziował Antoni F. Bliższych szczegółów nie pamiętam. Wiem jedynie, że został ten mecz ustawiony z sędzią F. Następnym meczem (...) to był mecz z dnia 28 października 2000 roku miedzy Śląskiem Wrocław i Zagłębiem Lubin. Mecz ten sędziował Zbigniew M. a ja byłem asystentem. Mecz zakończył się zwycięstwem Śląska.

(...) Przed meczem Zbigniew F. powiedział (...) że oferuje za zwycięstwo w tym meczu 20 000 złotych. Nie pamiętam czy był przy tym drugi asystent. Przyjęliśmy propozycję. Po meczu Zbigniew F. dał Zbigniewowi M. tę kwotę na obiekcie. Z tej kwoty sędzia dał mi 4000 złotych. Po tej rundzie skończyły się rządy Zbigniewa F. na wiosnę do klubu przyszedł Janusz Wójcik. Wiem z rozmów (...), że na wiosnę w meczu Odra Wodzisław - Śląsk Wrocław z dnia 31 marca 2001, który to mecz sędziował Grzegorz K. mecz ten był także ustawiony z sędzią. Przed tym meczem skontaktował się ze mną Zbigniew F. i poprosił mnie żebym porozmawiał z Grzegorzem K. aby pomógł w tym meczu Śląskowi za kasę. Grzegorz K. powiedział mi, że ze mną w układy nie wchodzi bo już ktoś inny do niego w sprawie pomocy Śląskowi dociera.

(...) Powiedział mi, że dostał za ten remis prawdopodobnie od Wójcika 20 000 złotych. Powiedział, że musiał z tej kwoty odpalić Diakonowiczowi, Krzysztofowi P. i Wójcikowi ich dolę.

(...). Następny mecz, o którym wiem, że był ustawiony z sędzią, to był mecz z dnia 28 kwietnia 2001 miedzy Amicą Wronki a Śląskiem Wrocław. Ten mecz sędziował Michał N. . Śląsk Wygrał 1 do 0 przed meczem Janusz Wójcik obiecał 20 000 złotych za zwycięstwo Śląska. O tym meczu opowiedział mi sam sędzia, z którym ja także nieraz sędziowałem. Z tej opowieści wynikało, że Janusz Wójcik nie wywiązał się z obietnicy i oszukał nie przekazując pieniędzy.

Następny mecz (...) to był mecz z dnia 12 maja 2001 między Śląskiem Wrocław i Legią Warszawa. Mecz ten sędziował Zbigniew M. Ja byłem asystentem. Przed meczem w szatni, w której był też Janusz Wójcik, pokazał on nam pięć palców w górze, dając nam do zrozumienia, że za ten mecz jest dla nas 50 000 złotych za zwycięstwo. O tym fakcie poinformowaliśmy obserwatora.

(...) Zaakceptował układ i powiedział żeby drukować z głową bez wygłupów. Chciałem się upewnić czy rzeczywiście Wójcik proponuje taką kwotę i zadzwoniłem do Zbigniewa F. Powiedział mi, że w kasie nie ma pieniędzy i, że Wójcik chce nas oszukać. Mecz zakończył się remisem i nie dostaliśmy żadnych pieniędzy.

Z rozmów ze Zbigniewem F. wiem, że on płacił sędziom z własnych pieniędzy. (...) Dlatego też wziął z klubu dwie karty zawodnicze i później tych zawodników sprzedał do Wisły Płock. Pieniądze za sprzedaż tych zawodników w kwocie około 400 000 zł wpłynęły na konto Zbigniewa F. a nie klubu. Jednym z tych zawodników był Nazaruk, drugiego nie pamiętam. (...) Sędziowałem także taki mecz z dnia 23 sierpnia 2003 miedzy Chrobrym Głogów a Śląskiem Wrocław. Bylem tam sędzia asystentem a sędzią głównym był Tomasz W. Przed meczem telefonicznie skontaktował się ze mną trener Śląska Wrocław Grzegorz Kowalski. Powiedział, że oferuje 3000 złotych za zwycięstwo Śląska w tym meczu. Zgodziłem się im pomóc. Przed meczem powiedziałem Tomkowi, że jest propozycja ze strony Śląska, ze jest kwota 3000 za zwycięstwo. (...) Przystał na tę propozycję. Uzgodniliśmy, że nie będziemy nic robić na chama.

(...). Po meczu umówiliśmy się z Kowalskim i jeszcze jakimś przedstawicielem Śląska w hotelu Novotel za Dworcem Głównym we Wrocławiu. Tam Kowalski i ten drugi przedstawiciel Śląska dali nam 3000 złotych. Podzieliliśmy się po 1500 złotych. Oprócz tego dostaliśmy prezenty to znaczy dres, koszulkę i ręcznik adidasa. (...)

Sędzia Piotr W: W 1999 roku walczyłem o awans z II do I ligi. Prezesem Kolegium Sędziów PZPN był pan Tadeusz Diakonowicz. Zasugerował on wtedy, że jeżeli chcę awansować do I ligi, to nie powinienem robić krzywdy zespołowi Śląska Wrocław. Zostałem wtedy wyznaczony do sędziowania meczu Ceramika Opoczno - Śląsk Wrocław. Była pierwsza kolejka rundy wiosennej.

Na tym meczu był Diakonowicz, Zbigniew Boniek i jako obserwator pan Alojzy Jarguz. Przed meczem na stadionie podszedł do mnie Diakonowicz i własnie to mi powiedział, że aby awansować, nie mogę skrzywdzić Śląska. To chodziło o to, aby sędziować pod Śląsk Wrocław. Takie sędziowanie polega na tym, tak jak to się nazywa w naszym Środowisku, aby poprzez swoje decyzje dawać na przykład 5 procent przewagi danemu zespołowi. Mecz zakończył się wynikiem 1 do 1. Za ten mecz dostałem ocenę od Jarguza 8,0. Była to ocena, która nie dawała mi szans na awans. Diakonowicz nie był zadowolony z wyniku, dlatego dostałem taką ocenę. Żeby awansować musiałem mieć średnią z ocen około 8,3.

Później zostałem wyznaczony do sędziowania meczu na szczycie Górnik Łęczna - Śląsk Wrocław. Był to mecz na szczycie, ponieważ w tym czasie Śląsk, Łęczna, GKS walczyły o awans. Ten mecz wygrała Łęczna 1 do 0 i miała 9 punktów przewagi nad Śląskiem. Później jednak układ tak zakombinował, że Łęczna nie weszła, a wszedł do I ligi Śląsk i GKS Katowice. Na tym meczu obserwatorem był Michał Listkiewicz. Dostałem wysoką notę, notę marzeń, 9,0.

Później zadzwonił do mnie obsadowy z PZPN, którym był wtedy Krzysztof P. i poinformował mnie, że będę sędziował mecz Śląska Wrocław, ale nie pamiętam już z kim. Po godzinie zadzwonił pan Diakonowicz i odwołał mnie z tego meczu. Domyślam się dlaczego tak się stało, ale dowodów nie mam. Nie byłem dla niego sędzią dyspozycyjnym.

Kolejny mecz to mecz Dyskobolia Grodzisk Wielkopolski - Odra Wodzisław w dniu 9 maja 2001 roku. Nie pamiętam dokładnie nazwisk kto do mnie dzwonił przed meczem, ale tam były propozycje ze strony dwóch drużyn. Ponadto miałem ponownie propozycjęod Diakonowicza, który powiedział ponownie, że jest pula pieniędzy dla mnie, z czego on bierze VAT, jeśli gospodarze zdobędą trzy punkty. Pieniądze te miały być ze Śląska Wrocław, gdyż z układu tabeli wynikało, że Śląskowi zależy na zwycięstwie Dyskobolii.

Sędzia Zbigniew M: Kolejny mecz to Śląsk Wrocław - Zagłębie Lubin rozegrany w dniu 28 października 2000 roku. Mecz zakończył się wynikiem 2:1 dla Śląska. Przed meczem Mirek K.powiedział mi, że pan Zbigniew F. proponuje kwotę 20 000 złotych za pomoc w wygraniu tego meczu przez Śląsk. Przyjęliśmy tę propozycję, ja ze Zbigniewem F., z tego co pamiętam, przed meczem nie rozmawiałem, pilotował to Mirek K. Po meczu Zbigniew F. wręczył pieniądze bądź mi bądź Mirkowi, podzieliliśmy się z tego co pamiętam tak, że 5000 dostał z tego Mirek. Drugi liniowy nie był wtajemniczony w ten układ.

Pamiętam też mecz GKS Katowice - Śląsk Wrocław w dniu 26 sierpnia 2000 roku. Sędziowałem ten mecz z Mirkiem K. Padła propozycja (...) pomocy w zwycięstwie Śląska. Obiecał kwotę chyba 10 000 marek. Nie pamiętam, czy złożył ją mi czy Mirkowi K. na pewno oboje o tej propozycji wiedzieliśmy i ją przyjęliśmy. Drugiego liniowego nie wtajemniczaliśmy. Mecz zakończył się wynikiem 1:1. Po meczu pan Zbigniew F. przekazał nam wspólnie z Kamińskim 5000 marek przy centrum handlowym M-1 pod Katowicami. My jechaliśmy z Mirkiem jednym samochodem. Zbigniew F. już tam na nas czekał. (...)

Kolejny mecz to Śląsk Wrocław - Górnik Zabrze w dniu 22 lipca 2000 roku. Była to pierwsza kolejka I ligi. Rozmowa i propozycja była przez Mirka K. (...) Proponował, z tego co pamiętam, kwotę 10 000 złotych za pomoc w zwycięstwie Śląska. (...) Zgodziliśmy się na pomoc. Śląsk wygrał 1-0. Pieniądze przekazał nam Zbigniew F. po meczu, nie pamiętam już czy mi czy Mirkowi K. Podzieliliśmy się pieniędzmi, Mirek K. jeżeli dobrze pamiętam, otrzymał 3 000 złotych.

Marcin Rybak, Paweł Kucharski

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!
Wróć na gazetawroclawska.pl Gazeta Wrocławska