Pinnock, absolutna gwiazda wśród klawesynistów, do 2003 roku współpracujący z The English Concert, zdobywca Gramophon Award za nagranie "Koncertów brandenburskich" (fani mogą wybierać pomiędzy płytami z 1981 i 2006 roku) Jana Sebastiana Bacha, ujął słuchaczy nie tylko wykonaniem kompozycji Couperina czy de la Guerre'a, ale też ujmującą skromnością. Cztery razy wracał do niewielkiej sali Muzeum Pana Tadeusza, by bisować, i za każdym razem uśmiechał się jakby z niedowierzaniem, a aplauz był jak najbardziej uzasadniony.
Wieczór jednak należał do kantora z Lipska, jego "Die Kunst der Fuge" i Akademie für Alte Musik Berlin, która pod kierunkiem Stephena Maia przedstawiła autorską interpretację kanonicznego dzieła Bacha. Aranżacja berlińskich muzyków wykorzystuje szesnaście instrumentów smyczkowych, cztery dęte, klawesyn i organy - w oryginalnej partyturze sam Bach nie dał żadnej wskazówki, na jakich instrumentach "Die Kunst der Fuge" wykonywać należy.
Berlińczycy przekonywali publiczność skupieniem i precyzją, niemalże kontemplacyjnym przekazem. W kuluarach dało się słyszeć głosy, że ich interpretacja jest zbyt sucha, niemalże matematyczna, że za mało w niej emocji, a za dużo dążenia do doskonałości. Jednak idę o zakład, że mówili to ci, którzy w ostatnim niedokończonym dziele Bacha zakochali się dzięki kanadyjskiemu pianiście Glennowi Gouldowi, który lubował się w grywaniu dzieł Niemca.
Dołącz do nas na Facebooku!
Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!
Kontakt z redakcją
Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?