- To cud, że nikt nie zginął - mówią mieszkańcy Ogorzelca, niewielkiej górskiej wsi w powiecie kamiennogórskim. W czwartek na ich miejscowość spadł grad kamieni z pobliskiej kopalni kruszywa.
Przyczyną była detonacja skał w wyrobisku. Głazy, choć nie powinny, przeleciały kilkaset metrów, przebijały dachy domów, wybijały okna, niszczyły ściany budynków i samochody. W sumie ucierpiało 7 domów i 14 aut.
- Gdyby były wakacje, mogłyby zginąć dzieci. Na tym podwórku zawsze bawi się kilkoro. Na szczęście zaczęła się już szkoła - mówi Jadwiga Skowrońska, jedna z mieszkanek domu w sąsiedztwie kopalni. Sama uniknęła śmierci, gdy wyszła z psem na spacer.
- Usłyszałam huk i dziwny szum. Nie wiedziałam, co się dzieje, więc cofnęłam się do klatki schodowej. Gdybym wyszła na zewnątrz, nie byłoby szansy ucieczki - tłumaczy.
Spadających kamieni było tak wiele, że dachy domów po bombardowaniu przypominają durszlaki.
- Dopiero co położony dach w całości nadaje się do wymiany, kopalnia zniszczyła też nową elewację. Nie wiem, ile będzie kosztowała naprawa, ale na remont wydałem 50 tys. zł - mówi Maciej Furtak.
Jego sąsiadowi kamienie uszkodziły trzy zaparkowane pod domem auta. Powybijały szyby, podziurawiły blachę karoserii. Zniszczyły też dach budynku. Rafał Wójcik doliczył się w nim 34 otworów.
-Kamienie leciały z siłą armatniego pocisku. Jeden wpadł przez okno do kuchni, uderzył w drzwi łazienki i wylądował w umywalce - opowiada Rafał Wójcik.
Mieszkańcy Ogorzelca od dawna narzekali na sąsiedztwo kopalni kruszywa. Ziemia często się trzęsła, przeszkadzał im też hałas, bo strzelania są prowadzone zwykle dwa razy w tygodniu. Ponadto w suche dni znad kopalni unoszą się drobinki pyłu, który pokrywa domostwa. Kłopotliwe są też wielkie ciężarówki wyjeżdżające z kruszywem.
Zdarzało się już, że na podwórka spadały pojedyncze kamienie. Jednak nigdy wcześniej ludzie nie przeżyli bombardowania na taką skalę.
- Uważam, że ta kopalnia powinna zostać zamknięta, bo zagraża naszemu życiu. Nikt nie jest w stanie zagwarantować, że to się nie powtórzy - mówi Maciej Furtak.
Przyczyny ostatniego zdarzenia bada Okręgowy Urząd Górniczy. Postępowanie wkrótce zacznie też kamiennogórska Prokuratura Rejonowa.
- Sprawdzimy, czy nie ma przesłanek, by uznać, że doszło do zagrożenia życia mieszkańców - mówi prokurator Małgorzata Kopczyńska.
Według specjalistów mogą być trzy przyczyny niekontrolowanego wybuchu: błąd człowieka, wada materiału wybuchowego lub zaburzenie w budowie geologicznej złoża, np. duża szczelina.
Jacek Berkowski, prezes kopalni, czasowo wstrzymał wydobycie w tym miejscu. - Robotami wiertniczo-strzałowymi zajmuje się specjalistyczna firma, która została przez nas wynajęta. To na niej spoczywa odpowiedzialność za naprawienie szkód - tłumaczy prezes.
Mieszkańcy otrzymają rekompensatę finansową lub ich domy zostaną naprawione. Komisja oceniająca szkody już pracuje w Ogorzelcu. Kopalnia nie wstrzyma wydobycia. Zamierza jedynie przenieść się na górę Pliszkę, która znajduje się w większej odległości od wsi.
Dołącz do nas na Facebooku!
Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!
Kontakt z redakcją
Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?