Nasza Loteria SR - pasek na kartach artykułów

Edyta Bartosiewicz wystąpi w Warszawie. To będzie Szok'N'Show?

Marta Wróbel
Mało kto na polskiej scenie potrafi w taki sposób  generować emocje jak Edyta.
Mało kto na polskiej scenie potrafi w taki sposób generować emocje jak Edyta. Fot. Robert Kwiatek
- Nareszcie! - piszą internauci i mówią koledzy po fachu. W sobotę Edyta Bartosiewicz wystąpi podczas Orange Warsaw Festival. A do końca roku ma wydać pierwszą od 12 lat płytę.

Na brzmienie imienia i nazwiska artystki wszyscy moi rozmówcy, jak jeden mąż, nie kryją entuzjazmu. Mimo że w polskim show biznesie na temat perfekcjonizmu Edyty Bartosiewicz i jej trudnego charakteru krążą legendy, nie pada na jej temat ani jedno złe słowo. Zamiast tego każda osoba odmienia przez przypadki słowa "artystka kompletna" i "wielka artystka". Czym Edyta Bartosiewicz zasłużyła sobie na taki status?

Tyle nieposkładanych jest we mnie myśli
W 1992 r., kiedy Bartosiewicz wydała pierwszą solową płytę "Love", na polskiej scenie muzycznej był deficyt kobiecych świeżych głosów i wyrazistych osobowości. Dopiero rok później miały ukazać się "Fire" Heya z Kasią Nosowską, dwa lata później "Emu" Varius Manx z Anitą Lipnicką i świetny, wyprodukowany przez Grzegorza Ciechowskiego, debiut Kasi Kowalskiej "Gemini", a trzy lata potem "Dotyk" Edyty Górniak.

"Love" nie sprzedało się co prawda w oszałamiającym, jak na tamte czasy, nakładzie (70 tysięcy egzemplarzy - dziś byłby to ogromny sukces), ale zwrócił uwagę szerszej publiczności na muzyczną Zosię-Samosię, która napisała teksty, muzykę, zaśpiewała chórki i zagrała na krążku na gitarze akustycznej. Album z anglojęzycznymi tekstami do dziś cieszy się statusem kultowego, nie tylko wśród fanów wokalistki. Pojawiła się nowa jakość.

- Mało kto na polskiej scenie potrafi w taki sposób generować emocje jak Edyta. To wyjątkowe - mówi Titus, wokalista Acid Drinkers, zespołu, z którym Bartosiewicz zaśpiewała "Seek & Destroy" Metalliki i który później nagrał piosenkę "Hats Off (2 This Lady)", będącą hołdem dla artystki.

Mało kto na polskiej scenie potrafi w taki sposób generować emocje jak Edyta

Na "Love" są piękne, melodyjne kompozycje, jest umiejętność bardzo plastycznego operowania głosem i dużo aranżacyjnej przestrzeni, przypominającej momentami utwory U2.
Sukces płyty przypieczętował Bursztynowy Słowik na Festiwalu w Sopocie i nagroda dla wokalistki roku. Wtedy myśli artystki były już na tyle poskładane, żeby wiedziała, że muzyką zajmie się na poważnie.

Wcześniej nie miała tej pewności. Mimo że od dzieciństwa grała na gitarze, którą dostała od ojca i już wcześniej marzyła o śpiewaniu, poszła na "bezpieczne" handlowe studia w Warszawie. Studiów jednak nigdy nie skończyła. Po kilku miesiącach w Londynie (gdzie grała z zespołem The Blue Airplanes) wydała z grupą Holloee Poloy krążek "The Big Beat" (1990 r.). Z nimi zajęła pierwsze miejsce na Mokotowskiej Jesieni Muzycznej.
Gdy do przodu zegar rwie, Ty ustaw się na nie
Bartosiewicz nigdy nie interesował pęd do kariery i udziały w programach rozrywkowych typu "Taniec z gwiazdami". Od czasu wydania 12 lat temu krążka "Wodospady" nikt nie był w stanie zmusić jej do wydania nowego materiału. Jedni składali tę zwłokę na karb jej perfekcjonizmu, inni na problemy osobiste i niemożność pozbierania się po rozwodzie z realizatorem dźwięku Leszkiem Kamińskim, odpowiedzialnym za brzmienie jej wcześniejszych albumów (mają jednego syna), a potem śmierć menadżera i wielkiego przyjaciela - Jacka Nowakowskiego.

W pierwszym od sześciu lat wywiadzie udzielonym niedawno Piotrowi Metzowi w TVN24 powiedziała:
- Bardzo się zmieniłam przez te lata. Opowiem o tym, jak ukaże się moja płyta. Jestem to winna swoim fanom.

Szósty w jej dyskografii album ma, według planu ukazać się jeszcze w tym roku i będzie nosić tytuł "Tam, dokąd zmierzasz". Mają się na nim znaleźć kompozycje piosenkarki, które napisała jeszcze w 2002 i 2007 r. Ma się ukazać, bo osiem lat wcześniej też był plan wydania kolejnego krążka. Pojawił się nawet jego tytuł ("Inna"), a w stacjach radiowym promował go singiel ("Niewinność"). Ale krążek, do dzisiaj nie wiadomo dlaczego, nie ukazał się.

Edyta nigdy nie zrobiłaby popeliny, tylko po to, żeby zarobić

W tak zwanym międzyczasie Bartosiewicz nagrała w duecie z Krzysztofem Krawczykiem spory przebój "Trudno tak..." i kilkakrotnie pojawiła się na scenie, m.in. w towarzystwie Krawczyka (Sopot Festival) jak i Artura Rojka z Myslovitz z okazji 10-lecia zespołu.
- Edyta nigdy nie zrobiłaby popeliny, tylko po to, żeby zarobić. Jeśli uważa, że rezultat jej nie zadowala, nie wypuści piosenki na rynek - zapewnia Bodek Pezda z grupy Agressiva 69, z którą artystka nagrała utwór "Egoiści" do filmu Mariusza Trelińskiego o tym samym tytule.
Co w jej głowie siedzi, wiem tylko ja
Legendy o perfekcjonizmie Bartosiewicz nie są zapewne przesadzone. Krzysztof Krawczyk chwali sobie współpracę z artystką, mimo że utwór nagrywali... ponad 50 razy.

Anja Orthodox z Closterkeller nie krytykuje jej, mimo że Bartosiewicz piosenkę "Cisza w moim domu", którą produkowała dla zespołu, zmieniła diametralnie. Podobnie było przy "Egoistach". Jak wspomina Bodek Pezda, artystka wszystko przerobiła i dopisała własny tekst. Jednak to dzięki temu kompozycja trafiła na pierwsze miejsce listy przebojów radiowej Trójki.
- Edyta to prawdziwy fenomen na naszym rynku: jest wokalistką, kompozytorką i producentką. To artystka kompletna - potwierdza dziennikarz muzyczny, Hirek Wrona.

Wiele periodyków pisze o "zniknięciu" Bartosiewicz w sensacyjny sposób, nie wspominając o tym, że w czasie bez płyt i koncertów pisała piosenki dla innych (m.in. fantastyczna kompozycja "Nie proszę o więcej" dla Edyty Górniak) i je produkowała. Powody 12-letniej przerwy między wydaniem albumów są najlepiej znane jej samej, ale fani i stacje radiowe nie dają nam o niej zapomnieć.

"Tatuaż" i "Koziorożec" z płyty "Sen" (1994), "Ostatni" z "Szok'N'Show" czy "Jenny" z krążka "Dziecko" (1997) wciąż są bardzo często grane przez stacje radiowe. Te albumy sprzedały się razem w nakładzie 800 tysięcy egzemplarzy. A Bartosiewicz przez lata otrzymała mnóstwo nagród, w tym Fryderyki, "Paszport Polityki" i tytuł Osobowości Dziesięciolecia "Tylko Rocka".

Powody 12-letniej przerwy między wydaniem albumów są najlepiej znane jej samej

A czemu by nie? Choć raz się otworzyć
Poprockowe, śpiewane pełnym emocji głosem ballady z autobiograficznymi tekstami, które ludzie wciąż pamiętają Bartosiewicz mogłaby za grube pieniądze wyśpiewywać na różnego typu festynach. Nigdy jednak tego nie zrobiła. Nie chce i nie musi. Bo jako jedna z niewielu polskich artystek, nie dość że Zosia-Samosia (podobnie jak Kayah), to jeszcze ma nosa do przebojów. Może więc spokojnie żyć z tantiemów i robić to, co chce.

W Polsce osiągnęła właściwie wszystko. Nie powiodły się tylko próby zrobienia kariery na Zachodzie. A jedyną przeszkodą do ponownego otwarcia się na publiczność, wydaje się być ona sama. Oby tym razem ta przeszkoda znów nie okazała się być nie do przeskoczenia.

***
Śródtytuły są cytatami z piosenek Edyty Bartosiewicz "Nie proszę o więcej", "Zegar", "Jenny" i "Szał".

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!
Wróć na gazetawroclawska.pl Gazeta Wrocławska