Nasza Loteria SR - pasek na kartach artykułów

Po bandzie

Wojciech Koerber
Janusz Wójtowicz
Miałem ostatnio przyjemność gościć w znanym programie "Sportgame+", prowadzonym przez Piotra Pietraszka na antenie Telewizji Dolnośląskiej. A że rozprawialiśmy o lekkiej atletyce, to red. Pietraszek, znany z kabaretowych zaszłości, wyraźnie zaczął sobie ze mnie dworować.

Zapytał np., czy nie mam może w planach stanięcia na starcie wrześniowego Hasco-Lek Maratonu Wrocław. No więc na starcie to ja mogę stanąć, tylko co dalej?! Zresztą, jak kojarzę - oczywiście wyłącznie z opowieści starszych kolegów - dziennikarską domeną od lat był nie maraton, a sztafeta. Specyficzna jednak. Nie chodzi bowiem o standardowe 4x100 metrów, a o 4x100 gramów. Wbrew pozorom, z długimi dystansami miała ona jednak wiele wspólnego. Sztafeta ta częstokroć przeistaczała się bowiem w istny maraton. A co ciekawe, szczyt formy wielokrotnie osiągali zawodnicy po czterdziestce, pięćdziesiątce nawet. Tak, każda sztafeta rządzi się swoimi prawami, jak głosi znane sportowe pustosłowie.

No więc niektórzy wciąż powtarzają, że trudno nie uciekać się do sztafety, patrząc na naszą futbolową kadrę. Że bez wódki tego nie razbieriosz, jak mawiają fachowcy ze wschodu. Swego czasu selekcjoner Smuda powiedział zdaje się, że jeśli ktoś ma pecha, to i w drewnianym kościele spadnie mu cegłówka na głowę. Nie pamiętam, kogo miał na myśli, lecz siebie chyba nie bardzo. Przecież Franek to zwyczajnie los na loterii wygrał. Płacą mu 40 tysięcy euro za doglądanie tego drewna. Miesiąc w miesiąc! I tu dochodzimy do sedna problemu. Do mentalności przepłaconego polskiego piłkarza. On nie chce być najlepszy, lecz chce najlepiej zarabiać. A zarabia u nas świetnie, gdy przez przypadek kopnie prosto piłkę. Żeby była jasność - ja nikomu nie wróg, wszelako zarobki muszą być adekwatne do prezentowanych umiejętności. I dlatego ten nasz Małysz winien zarabiać krocie. Bo sam jeden rozruszał w kraju dyscyplinę, to on pobudował skocznie, on zachęcił sponsorów, dzięki którym cały PZN to teraz pączki w maśle. I niech sobie skacze jak długo zechce, wbrew frustratom, od lat każących mu z tym kończyć. Niech sobie skacze dla przyjemności.

Dziennikarską domeną od lat nie był maraton, lecz sztafeta. Jaka? 4x100 gramów

Choćby tylko swojej, nie naszej, jeśli komuś się nie podoba. I niech sobie skacze też dla pieniędzy. A co z futbolem naszym? Wyleczyć najpierw trzeba. W Gdańsku nie dopingują Lechii i na trybunach cisza, bo klub Murzyna sprowadził. Znaczy, kibice się obrazili. W Lubinie nie wpuszczają na stadion ojca z dziećmi, kibiców Śląska, a sprzedają bilety chuliganom. W Warszawie po wykupieniu karty kibica Legii nie ma się już wstępu na mecze Polonii. To ja mam pytanie - ten system eliminuje bandytów czy może wyzbywa się normalnych?

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!
Wróć na gazetawroclawska.pl Gazeta Wrocławska