Nasza Loteria SR - pasek na kartach artykułów

Wrocławska pielgrzymka dotarła na Jasną Górę

Jacek Antczak
fot. Biuro Prasowe Jasnej Góry/M.Kępiński
Wrocławscy pielgrzymi dotarli wczoraj rano na Jasną Górę. Przed klasztorem 2,5 tys. pątników powitał ks. biskup Edward Janiak. Pielgrzymi wędrowali od początku sierpnia. Pokonali 220 km.

- Jak to trzydziesta pielgrzymka? Moja już pięćdziesiąta - uśmiecha się starszy wrocławianin na 220 kilometrze pielgrzymki (czyli tuż przed wejściem do jasnogórskiego klasztoru). 86-letni Henryk Rzeźniczak zaliczył jeszcze piesze wyprawy z Wrocławia do Rzymu, Wilna, Lichenia, Trzebnicy... - Bóg zapłać za życzenia, ale czuję się świetnie - po najstarszym wrocławskim pielgrzymie nie widać zmęczenia, podobnie jak po idącej obok niego (ale najczęściej jadącej), 2,5-letniej Dominice, dla której to była pierwsza wyprawa do Częstochowy.

Droga
Godzina 8.30. Idę... na łatwiznę. Dołączam do pielgrzymów z Wrocławia już w Częstochowie. Na skrzyżowaniu alei Najświętszej Marii Panny i ulicy Śląskiej. 1030 metrów od celu. Przejdę więc z 2500 pielgrzymami (wśród których są nie tylko Dolnoślązacy, ale też Ukraińcy, Niemcy, Amerykanie) podzielonymi na 15 grup 1/200 trasy.

Pielgrzymów już słychać. Grają na gitarach, skandują, każda grupa śpiewa inną pieśń, niektóre się modlą. Zmęczenia nie widać, choć już 11. dzień są w drodze. - Nie jest tak łatwo. Czasem wstawaliśmy i ruszaliśmy o 4.30. Ale dziś wszyscy czują bliskość celu, poza tym na ostatni dzień wyznaczyliśmy tylko pięciokilometrowy odcinek - ks.Tomasz Płukarski sprawia wrażenie, jakby wiedział wszystko o wszystkich uczestnikach. Ma dopiero 36 lat, ale to jego 15. pielgrzymka. Jeszcze jako nastolatka namówił go na wyruszenie w trasę ks. Maliński, słynny wrocławski duszpasterz.

Wylicza, że z pielgrzymami idzie ponad 55 duchownych, 220 porządkowych i wolontariuszy. Są lekarze, dwóch policjantów w nieoznakowanych radiowozach (nie musieli interweniować), samochody z prowiantem i bagażami, no i chyba najważniejszy, jedyny w Polsce pojazd pielgrzymkowy - meleks Orzecha.

Główny przewodnik pielgrzymki ma dziś fory - gdy mamy jeszcze 500 metrów do murów jasnogórskiego sanktuarium, ks. Stanisław Orzechowski, bez którego rekolekcji nikt nie wyobraża sobie wrocławskiej pielgrzymki, jest już na górze i z "tarasu-ołtarza" pod obrazem Matki Boskiej Jasnogórskiej wita, prezentuje i dziękuje każdej grupie z osobna. Pierwsza dociera tam Julia idąca (a właściwie jadąca) na czele grupy "zero", czyli "porządkowej". Z Julią o wrażeniach z trasy nie pogadam. Jest najmłodsza - ma 13 miesięcy.

Wspólnota
- To jedna z najbardziej radosnych grup - trochę sprzeczają się ze mną pielgrzymi z grupy pierwszej "pokutnej", choć nawet Orzech dziękował jej uczestnikom za wprowadzenie wyciszenia i refleksji do rozśpiewanej, żywiołowej pielgrzymki. Po kilku minutach grupa "salwatoriańska" jakby wywołana do tablicy unaoczniła (a właściwie unauszniła), o czym wspominał ksiądz Orzechowski. Wchodząc na plac jasnogórski wyciągnęli... wuwuzele i zaczęli ogłuszająco i rytmicznie trąbić, niczym na stadionie piłkarskim w RPA. - Zaraz się mury jasnogórskie zawalą - uciszał ich Orzech.
- Może pan napisać, że Maciej Młynarski, o którym było głośno we Wrocławiu, po raz trzeci idzie w pielgrzymce, kończy studia, ma firmę, żonę i dziecko i dobry kontakt z Gracjanem, synem Moniki, i jej rodziną, która go kiedyś nienawidziła - tuż pod Jasną Górą jeden z młodych ludzi zaczepia mnie, choć nie wiem, o co mu chodzi. Okazuje się, że to człowiek, który 5 lat temu przejechał samochodem we Wrocławiu młodą kobietę. Gdy policja aresztowała go w drodze na Jasną Górę, sądząc, że się ukrył wśród wiernych, prasa pisała o nim "fałszywy pielgrzym". - Staram się pokazywać moim życiem, że naprawdę tak nie było - tłumaczy student psychologii.

Msza
Godzina 11, rozpoczynając mszę przeor zakonu paulinów kilkakrotnie podkreśla jubileusz wrocławskiej pielgrzymki. Największe oklaski dostają Orzech i... grupa "paulińska", choć zakonnicy z Jasnej Góry ze śmiechem uciszają wiernych... "Tu nie ma kumoterstwa". Biskup wrocławski Edward Janiak (dziś przyjechał, ale na koncie ma pięć pielgrzymek) przyznaje, że pytał księdza Orzechowskiego, o czym mówić w kazaniu do tak utrudzonych drogą ludzi. - "Nie za trudno i nie za długo", poradził mi ksiądz prałat - mówi.

I biskup zastosował się do rady. W imieniu kościoła wrocławskiego podziękował za trud fizyczny, wysiłek duchowy i to, że przynieśli na Jasną Górę miłość i życzliwość - do Boga, Matki Najświętszej i innych ludzi. Prosił, żeby po powrocie dzielili się tym z innymi ludźmi.

220 km mieli do przejścia uczestnicy 30. Jubileuszowej Pielgrzymki Wrocławskiej

- Kiedy dowiedziałem się, jaki klimat zrozumienia i życzliwości panował na trasie, wydaje mi się, że tu jest inny świat. Młodzi ludzie modlili się za powodzian z Dolnego Śląska, z Bogatyni, przyszli tu w intencji swoich rodzin albo prosząc Boga o pomoc w rozwiązaniu kłopotów osobistych - opowiadał bp Janiak, zastanawiając się z kolei nad intencjami młodych ludzi z Warszawy, którzy z butelkami piwa w dłoniach chodzą pod Pałac Prezydencki i naśmiewają się z krzyża. - Tam wolność przekształca się w swawolę, co pokazują media na okrągło. Was nie pokazują, dobro nie jest efektowne, ale jesteście potrzebni Panu Bogu i innym ludziom, żeby dawać świadectwo miłości - nawiązał do hasła pielgrzymki wrocławskiej: "Bądźmy świadkami miłości".

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!

Materiał oryginalny: Wrocławska pielgrzymka dotarła na Jasną Górę - Gazeta Wrocławska

Wróć na gazetawroclawska.pl Gazeta Wrocławska