Nasza Loteria SR - pasek na kartach artykułów

Nikt nie ostrzegł Bogatyni

Andrzej Grzemielewicz
Fot. Janusz Pawul
- Staramy się, jak możemy. Klasy w szkole zamieniliśmy na sypialnie - są w nich łóżka polowe, materace i śpiwory. Na parterze szkoły jest prowizoryczna stołówka, gdzie powodzianie mogą zawsze coś zjeść i się napić - mówi o sytuacji w mieście burmistrz Bogatyni Andrzej Grzemielewicz.

Co jest w tej chwili najważniejsze dla miasta?
To pomoc dla kilkudziesięciu rodzin najbardziej poszkodowanych przez powódź. Nie mamy wcale bieżącej wody do picia, a butelkowanej jest dramatycznie mało. Apelujemy do każdego, kto może przywieźć wodę do Bogatyni, aby to zrobił.

Czy 150 powodzian, którzy przebywają w Szkole Podstawowej nr 3, ma zapewnione podstawowe środki do życia?
Staramy się, jak możemy. Klasy w szkole zamieniliśmy na sypialnie - są w nich łóżka polowe, materace i śpiwory. Na parterze szkoły jest prowizoryczna stołówka, gdzie powodzianie mogą zawsze coś zjeść i się napić. Jest też punkt przyjęć odzieży i środków codziennego użytku. Przyjmiemy każdą pomoc, a zwłaszcza środki czystości i higieny osobistej. Można je przywozić do szkoły przez całą dobę.

Kto teraz pomaga powodzianom?
Przez pierwszą dobę byli zdani praktycznie sami na siebie. Woda opadła i odsłoniła pobojowisko. Teraz dopiero widać, jaka tu wydarzyła się tragedia. Kilka domów przestało istnieć, wiele jest takich, do których ludzie nie będą mogli już wejść. Myślimy o wszystkich i robimy wszystko, co jest konieczne, ale sami nie damy rady. Przy odgruzowywaniu i porządkowaniu potrzebujemy pomocy setek strażaków, którzy dojechali do nas wczoraj w południe. Strażakom pomogą żołnierze. Zapewniam, że każdy poszkodowany mieszkaniec Bogatyni uzyska pomoc, jednak nie jesteśmy w stanie pomóc wszystkim naraz.

Czy służby miejskie miały jakiekolwiek informacje o zagrożeniu powodzią?
Mieliśmy informacje tylko o obfitych opadach. Ale te zdarzały się u nas już nieraz i nigdy nie było nawet sytuacji zagrożenia powodzią. Nikt nas nie ostrzegł, że woda może być tak duża i zniszczyć miasto. Jest mi z tego powodu szczególnie przykro. O rwącej Miedziance niszczącej miasto dowiedzieliśmy się dosłownie na ulicy. Wszyscy byliśmy sami, skazani tylko na siebie.

Jakie będą najbliższe godziny i dni w Bogatyni?
Nadal bardzo trudne - sukcesywnie przywracany jest prąd. Wczoraj wieczorem nie miało go jeszcze 4000 osób. Czekamy też na wodę pitną, która już dociera do miasta.

Powódź na Dolnym Śląsku - relacja na żywo

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!

Materiał oryginalny: Nikt nie ostrzegł Bogatyni - Gazeta Wrocławska

Wróć na gazetawroclawska.pl Gazeta Wrocławska