Nasza Loteria SR - pasek na kartach artykułów

Prawny zakaz bicia dzieci już obowiązuje

Małgorzata Moczulska, Magdalena Kozioł
Mikołaj Nowacki
Od wczoraj obowiązuje prawny zakaz bicia dzieci. Czy łez i bólu będzie mniej?

Czteroletnia Magda spod Bystrzycy Kłodzkiej była ślicznym, pogodnym i bezbronnym dzieckiem. Była... Skatował ją konkubent jej mamy. Nie miała szans się bronić. Nie rozumiała, dlaczego jest bita. Mężczyzna twierdził, że dziecko przeszkadzało mu w remoncie domu. Dlatego zadał jej kilkanaście ciosów pięścią w głowę i brzuch. Gdy upadała, brutalnie kopał. Dopiero gdy straciła przytomność, wezwał pomoc. Było za późno. Magda umarła w szpitalu.

Jej historia wstrząsnęła całą Polską, i - co przyznają politycy - stała się kolejną, drastyczną motywacją do tego, by zmienić prawo. By obowiązywał u nas prawny zakaz bicia dzieci. By czarno na białym było napisane, że jeden klaps, to też przemoc i że nie wolno go stosować jako metody wychowawczej.

Od wczoraj taki zakaz obowiązuje. Czy jednak coś zmieni? Czy ofiar przemocy będzie mniej? - Czas pokaże, ale musimy zrobić wszystko, by tak się stało - mówi Marek Michalak, rzecznik praw dziecka, który od blisko dwóch lat zabiegał o zmianę ustawy o przeciwdziałaniu przemocy w rodzinie. Udało się.

Niestety, zakaz bicia dzieci to tylko zapis, bez konsekwencji karnych dla tych, którzy będą go łamać. Za klapsa nikt nikogo do więzienia bowiem nie zamknie.

Sędzia rodzinny Agata Kotuła, prezes Sądu Rejonowego dla Wrocławia-Krzyków, przekonuje jednak, że wpisanie do ustawy zakazu bicia dzieci jest potrzebne. - To silny przekaz dla rodziców, którzy mogli uważać, że to, co nie jest zakazane, jest dozwolone - wskazuje Kotuła. - Nigdy nie było przyzwolenia na bicie dzieci.

- Teraz przed nami zadanie jeszcze trudniejsze, na wiele, wiele lat. Trzeba ten zakaz wprowadzić do polskiej mentalności. Tak, by dla każdego dorosłego było naturalne, że dzieci bić nie wolno - dodaje Michalak.

To zadanie trudne, bo jak pokazują badania Fundacji Dzieci Niczyje, blisko 70 procent Polaków stosuje kary cielesne wobec własnych dzieci.

Za klapsy do więzienia nie zamkną, ale bite dzieci odebrać Ci mogą

- Bezstresowe wychowanie się nie sprawdza. Dostawałem od ojca lanie i wyrosłem na porządnego człowieka - tak najczęściej tłumaczą się dorośli, którzy karzą fizycznie swoje dzieci. Inni dodają: - A co, gdy kilkuletnie dziecko na ulicy histeryzuje, tupie nogami, płacze i krzyczy? Każdemu puszczą nerwy. Wtedy klaps się należy.

Takie postawy nikogo nie dziwią, bo bicie dzieci to w naszym kraju chleb powszedni. Według badań fundacji Dzieci Niczyje, blisko 70 procent dorosłych przyznaje, że stosuje wobec dzieci kary cielesne. Część mówi o klapsie, inni - blisko 20 procent - bije za pomocą pasa. Dodatkowo, co trzeci Polak deklaruje, że był w dzieciństwie bity.

- Najczęściej podnosimy rękę na dzieci wtedy, kiedy sami czujemy bezsilność, jesteśmy przemęczeni, rozdrażnieni. Dlatego warto nauczyć się wyłapywać moment, kiedy czujemy, że jeszcze chwila, a wybuchniemy i wtedy np. wyjść z pokoju, policzyć do 10, 50, 100. Jak się uspokoimy, porozmawiajmy z dzieckiem, zapytajmy go, dlaczego coś zrobiło, próbujmy wczuć w jego sytuację - mówi Magdalena Cymanowska z fundacji Dzieci Niczyje. - Bicie nie rozwiąże problemu. Jest złe!
Nowelizacja ustawy o przeciwdziałaniu przemocy, która wczoraj weszła w życie, jednoznacznie stwierdza, że bicie dzieci jest prawnie zakazane. Nie przewiduje jednak żadnych sankcji prawnych za klapsa. Stąd rodzice, którzy w domowym zaciszu stosują takie metody wychowawcze, nie muszą się obawiać, że dzieci zostaną im odebrane. Chyba, że nie kończy się na klapsie.

Bijących dzieci rodziców ma wychwytywać specjalny "zespół interdyscyplinarny". Będzie on złożony z pracownika socjalnego, policjanta, przedstawiciela oświaty (może to być nauczyciel lu pedagog) i lekarza bądź pielęgniarki. Docelowo takie zespoły mają powstać w każdej gminie.

Dziecko ma być rodzicom odbierane tylko w przypadku, kiedy zagrożone będzie jego życie i zdrowie. Tak było też do tej pory. Nowością jest to, że odebrany maluch nie trafi do pogotowia opiekuńczego czy policyjnej izby dziecka, ale np. babci lub cioci, a dopiero w przypadku jej braku - do rodziny zastępczej albo placówki opiekuńczo-wychowawczej.

Ale i rodzice nie zostaną bezbronni. Ustawa przewiduje, że już w momencie odbierania dziecka rodzic, niezgadzający się z tą decyzją, może na ręce pracownika socjalnego złożyć zażalenie. Ten ma obowiązek przekazać je do sądu w ciągu 24 godzin, a sąd w takim samym czasie ma obowiązek zażalenie rozpatrzeć.

- Ta ustawa chroni ofiarę, a nie, jak dotąd, sprawcę - mówi Marek Michalak, rzecznik praw dziecka.
Rzeczywiście, ustawa ma wzmocnić ochronę ofiar przez skuteczną izolację sprawców (zakaz zbliżania do ofiary); wprowadza również bezpłatną obdukcję i przewiduje obowiązkową terapię dla sprawców przemocy. Będzie też można wyrzucić z domu agresywnego domownika, nawet jeśli to on jest właścicielem mieszkania.

Czy w związku ze zmianą prawa policja będzie pracować inaczej? Kamil Rynkiewicz z biura prasowego dolnośląskiej policji twierdzi, że nie. - Interweniujemy zawsze, widząc sytuację noszącą znamiona przestępstwa. Tak było i tak będzie - mówi.

Klaps jest zły
Klaps i inne kary fizyczna są nieskuteczne wychowawczo - uważa Małgorzata Ohme, psycholog rozwojowy z Wrocławia. Dziecko dostaje klapsa i nie rozumie, co zrobiło źle.

Owszem, boi się go, ale nie jest w stanie zmienić swojego zachowania. Ma jedynie poczucie poniżenia. Potem samo, np. na podwórku czy w szkole, bije słabszych od siebie. Uczy się, że przez przemoc likwiduje się konflikty. Co ciekawe, często ci, którzy mają problemy wychowawcze, zarzekają się, że nigdy dzieci nie uderzyli. Skąd więc się biorą ich problemy? Psycholodzy wskazują na inny repertuar kar, którymi zastępowali klapsa. Wielu rodziców zamyka dzieci w pokoju, są i tacy, którzy swoje pociechy pozbawiają za karę np. obiadu.

Tu nie biją
Szwecja już 30 lat temu, jako pierwszy kraj na świecie, wprowadziła zakaz bicia dzieci. Karane jest nie tylko bicie, ale również niezgłoszenie przypadków przemocy. I jak pokazują badania, rokrocznie zwiększa się liczba takich zgłoszeń, co świadczy o tym, że poprawiła się tam świadomość społeczna. Przypadki przemocy, które wcześniej bagatelizowano, teraz są potępiane. Nauczyciele, lekarze i opiekunowie mają obowiązek informowania o wszystkich podejrzeniach. Zmiany doprowadziły do tego, że aż 86 procent 10-12-latków twierdzi, że nigdy nie doznało jakiejkolwiek formy kary cielesnej od rodziców. Tylko kilka procent rodziców uważa, że nadal powinni mieć prawo do fizycznego karcenia dzieci.

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!

Materiał oryginalny: Prawny zakaz bicia dzieci już obowiązuje - Gazeta Wrocławska

Wróć na gazetawroclawska.pl Gazeta Wrocławska