18+

Treść tylko dla pełnoletnich

Kolejna strona może zawierać treści nieodpowiednie dla osób niepełnoletnich. Jeśli chcesz do niej dotrzeć, wybierz niżej odpowiedni przycisk!

Nasza Loteria SR - pasek na kartach artykułów

Recenzja gry Torchlight - godny następca Diablo 2

Adrian Dampc
materiały prasowe
10 lat - tyle gracze musieli czekać na godnego zastępcę Diablo II. Przez ostatnią dekadę niejeden tytuł starał się o to miano, ale udało się to dopiero Torchlight. Gra niewielkiego studia Runic Entertameint, stworzona została m.in. przez byłych pracowników firmy Blizzard North.

Fakt, iż część twórców maczała palce przy serii Diablo jest tutaj bardzo widoczny. Rozgrywka bardzo przypomina tą z gier Blizzarda. Nic dziwnego, to przecież typowa gra hack&slash.

Więcej o grach zawsze na giernik.pl

Było nas trzech
Przed rozpoczęciem zabawy wybieramy jednego z trzech bohaterów oraz towarzyszącego nam zwierzaka (psa lub kota). Po dokonaniu wyboru i krótkiej wizycie w mieście Torchlight trafiamy do pobliskiej kopalni magicznego surowca Ember. Naszym zadaniem jest odkrywanie kolejnych poziomów podziemi. Po drodze walczymy ze szkieletami, duchami, ogromnymi pająkami i setkami innych paskudnych stworów starających się nas powstrzymać. Oprócz setek mieczy, łuków, eliksirów czy zbroi, za każdego pokonanego przeciwnika dostajemy punkty doświadczenia. Przeznaczamy na naukę nowych umiejętności oraz poprawienie statystyk (np. siły lub zręczności).

Wybór klasy bohatera wygląda z pozoru ubogo. Możemy zdecydować się na Niszczyciela -najskuteczniejszego w walce z użyciem siły, Alchemika -władającego magią lub Zdobywczynię - specjalizującą się w broni dystansowej. Niewielka ilość herosów rekompensowana jest wieloma unikalnymi umiejętnościami każdego z nich. Nasza postać, podobnie jak w Diablo, posiada dwa ważne współczynniki: czerwony (określa żywotność, która pokazuje ile obrażeń może jeszcze przyjąć nasz wojownik) oraz niebieski (mana, niezbędna do rzucania zaklęć oraz używania specjalnych umiejętności).

Prócz odpowiedniego rozwoju postaci, o naszym powodzeniu zadecyduje także odpowiednio dobrane wyposażenie. Sprzętu jest tu mnóstwo, a możliwości modyfikacji zwiększają jeszcze specjalne klejnoty. Pozwalają one bowiem na poprawę parametrów wybranych przedmiotów. Wprawdzie praktycznie wszystkie te elementy widzieliśmy już w Diablo lub innych grach z gatunku hack&slash, lecz nie przeszkadza to w zabawie.

Rysunkowe psy i koty
Może się wydawać, że dość prosta rozrywka szybko staje się nudna. Nic bardziej błędnego! Świetne wyważenie gry powoduje, że możemy spędzić całe godziny na z pozoru monotonnych czynnościach. Szczególne pochwały należą się za zbalansowanie trudności. Na poziomie "normalnym" gra jest wymagająca, lecz nie irytuje. Mimo to, możemy obniżyć lub podwyższyć trudność wedle własnego uznania.

Świetny pomysłem jest wprowadzenie do gry towarzyszącego nam zwierzaka. Kompan nie tylko wspomoże nas w walce, lecz także przyda się w… handlu. Gdy nasz ekwipunek pęka w szwach, wystarczy oddać zwierzęciu niepotrzebne przedmioty i wysłać go do miejskiego handlarza. Po chwili zwierzęcy przyjaciel wróci bez rupieci, ale z otrzymanym od sklepikarza złotem. Jest to potrzebne, bo miejsca na ekwipunek jest niewiele, a ilość znajdowanych przedmiotów - ogromna.

Akcję obserwujemy z kamery umieszczonej wysoko nad postacią. Grafika ma zabawny, kreskówkowy styl. Mimo iż większość przygód przeżyjemy w kopalniach, to kolejne etapy wcale nie wyglądają tak samo. Zarówno lokacje jak i postacie są miłe dla oka, choć przy większym zbliżeniu widać ich prostotę. Ma to jednak swój cel. . Dzięki temu, gra działa nawet na starszych laptopach, co w dzisiejszych czasach jest rzadkością. Warto także wspomnieć, że polskie wydanie doczekało się kinowej lokalizacji. Kwestie mówione pozostały w języku angielskim. Jest ich jednak tak mało, że nieznajomość języka Szekspira nie będzie przeszkodą w zabawie. Cieszy także rezygnacja z antypirackich zabezpieczeń, które w teorii chronić mają przed nielegalną dystrybucją, a w rezultacie najbardziej irytują uczciwych graczy.

Największym mankamentem jest brak trybu multiplayer, który w dużym stopniu zaważył na popularności Diablo. Gra wydaje się wręcz stworzona do wspólnego odkrywania kolejnych poziomów. Twórcy odpuścili rozgrywkę w sieci, ponieważ pracują nad kolejną grą w świecie Torchlight, w której zabawa będzie toczyć się za pośrednictwem Internetu. To jednak nie tłumaczy rezygnacji z trybu, który mógłby znacząco wydłużyć zabawę z tytułem.

Torchlight nie jest produkcją rewolucyjną, lecz twórcy nie mieli wcale takich ambicji. Tytuł miał wykorzystywać najlepsze pomysły z innych gier hack&slash i to udało się perfekcyjnie. Zabawa wciąga na długie godziny. O jego jakości może świadczyć fakt, iż początkowo autorzy nie planowali wydać swojego dzieła w wersji pudełkowej (wersja elektroniczna dostępna jest już od września 2009), lecz ogromna popularność gry i głosy fanów skłoniły ich do tego kroku. Cieszy także cena, która wynosi ok. 70 złotych. Wszyscy fani hack&slash nie muszą już niecierpliwością wyczekiwać Diablo III - wystarczy dać się wciągnąć w świat Torchlight.

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!
Wideo

Materiał oryginalny: Recenzja gry Torchlight - godny następca Diablo 2 - Dziennik Bałtycki

Wróć na gazetawroclawska.pl Gazeta Wrocławska