Nasza Loteria SR - pasek na kartach artykułów

Kłódki na moście Tumskim nie podobają się księżom

Marcin Torz
fot. Janusz Wójtowicz
Nie wszystkim podobają się kłódki na moście Tumskim. Swoją dezaprobatę wyrażają księża. To zabobony - mówią,

Równo rok temu pisaliśmy o nowej tradycji rodzącej się we Wrocławiu. To wtedy na moście Tumskim, łączącym Ostrów Tumski z wyspą Piasek, pojawiły się pierwsze kłódki, zapięte tu przez zakochanych. Policzyliśmy. Do dziś zawisło ich tam już dokładnie 3995. Most z kłódkami stał się kolejną turystyczną atrakcją Wrocławia.

Nie wszystkim jednak to się podoba. - Kłódki powinny zostać zdjęte. Ich zaczepienie to zwykły zabobon i nie pasuje do takiego miejsca, jak Ostrów Tumski. Poza tym psuje to estetykę - mówi ks. Stanisław Pawlaczek, proboszcz parafii Najświętszej Marii Panny na Piasku. Świątynia ta bezpośrednio sąsiaduje z mostem Tumskim. - Pół biedy, jeśli ktoś zapinanie kłódek traktuje jako zabawę. Ale jeśli już wierzy w ich moc, w to, że zapewnia tak stałość swojej miłości, popełnia grzech - tłumaczy kapłan. - Im ktoś mniej wierzy w Boga, tym bardziej jest podatny na takie zabobony.

Podobnego zdania jest wielu innych księży. - Naprawdę nie rozumiem młodych małżeństw, które po ślubie idą na most, by przyczepić tam kłódkę. Przecież to ma podobna wartość, co wywieszanie podkowy - mówi ksiądz Piotr Rafacz z parafii pw. Opatrzności Bożej na Nowym Dworze.

Oficjalnie wrocławska kuria sprawy komentować nie chce. - Nie zajmujemy żadnego stanowiska 0 ucina jej kanclerz ks. Leon Czaja.

Tymczasem żadnych przeciwskazań do wieszania kłódek na XIX-wiecznym moście nie widzi Katarzyna Hawrylak-Brzezowska, miejska konserwator zabytków. - Ani nie urągają wyglądowi przeprawy, ani nie niszczą mostu. Mogą zostać.

To samo usłyszeliśmy w Zarządzie Dróg i Utrzymania Miasta, który jest właścicielem przeprawy. - Kłódki nie szkodzą mostowi. Nie ma zagrożenia, że od tego się na przykład zawali - mówi Ewa Mazur ze ZDiUM.

Kłódkowy interes zwietrzyli już nawet przedsiębiorcy. We Wrocławiu jest kilka firm oferujących kłódki z wygrawerowanymi imionami, idealnie dopasowane do konstrukcji zabytkowego mostu. Jedna kosztuje od 29 do nawet 60 złotych. - Ostatnio mamy prawdziwy boom - mówi Marcin Klekotko z firmy Kambit. - Tradycja roznosi się zresztą poza Wrocław, bo dostaję coraz więcej zamówień z innych miast. Najwięcej zamówień mamy przed walentynkami. No i w miesiącach z literą "r" w nazwie, bo to wtedy odbywa się najwięcej ślubów.

Wrocławski most Tumski, jeszcze zanim narodziła się tradycja zapinania tutaj kłódek, nazywany był mostem miłości. Dawniej wieszano na nim jemiołę, pod którą zakochani mogli się całować. Legenda głosi, że aby szczęśliwie się zakochać, należało pójść pod katedrę, tam pogłaskać po głowie posąg lwa, a następnie przejść mostem. Pierwsza napotkana osoba od razu miała szturmem wedrzeć się do serca.

Ale dopiero po pojawieniu się kłódek most zyskał prawdziwą popularność. Okazuje się, że co chwilę ktoś tu przystaje, aby zrobić zdjęcie. - I bardzo dobrze - cieszy się Krzysztof Brzozowski, wrocławski przewodnik. - Można więc powiedzieć, że most Tumski z jego kłódkami wpisał się już w szlak wycieczek po Wrocławiu.

Nie ma również dnia, aby na moście nie pojawiła się ze swoją kłódką kolejna zakochana para. - Mam nadzieję, że dzięki temu będziemy razem do końca życia - mówił Krzysztof Waluś z Wrocławia, którego na moście spotkaliśmy wczoraj z narzeczoną Kamilą. - A ja nie jestem taka pewna mocy kłódek. Bo Krzysiek rok temu zaczepiał już tutaj kłódkę. Z tym że z inną dziewczyną - śmiała się Kamila.

Czy cztery tysiące kłódek wiszących na zabytkowym moście są bezpieczne dla jego konstrukcji? - Nic mu nie grozi - uspokaja profesor Jan Biliszczuk, specjalista od mostów z Politechniki Wrocławskiej. - Przeprawa na pewno się nie zawali. Każdy jej metr kwadratowy można obciążyć nawet 500 kilogramami - zapewnia.

- Przed laty po moście Tumskim przejeżdżały tiry, więc nawet kilka tysięcy kłódek nie stanowi dla niego problemu - podkreśla Ewa Mazur, rzeczniczka prasowa Zarządu Dróg i Utrzymania Miasta.
Mostowi nie grozi również rdza, która pojawiła się już na niektórych kłódkach. Został bowiem pokryty specjalną warstwą antykorozyjnej substancji.

Kłódkowe szaleństwo powoli przenosi się w inne miejsca we Wrocławiu. - Widziałam je również na moście Grunwaldzkim - mówi Ewa Mazur.

Inni też mają taką tradycję

Zwyczaj wieszania kłódek na moście nie narodził się we Wrocławiu.
Zakochani pieczętują w podobny sposób swoje uczucia także w Rzymie, Pradze, Wilnie czy Rydze. W tym ostatnim mieście kłódek jest chyba najwięcej, bo w łotewskiej stolicy pojawiają się na większości mostów w centrum miasta.

Władzom Rygi wcale się to jednak nie podoba. Mają dość karkołomny sposób na walkę z tradycją. - Raz na dwa miesiące specjalna grupa pracowników przeprowadza inspekcje
i odcina wszystkie kłódki - opowiada nam Martems Sproies z przedsiębiorstwa
odpowiadającego za stan mostów w Rydze. Tłumaczy to troską o estetykę, ale i o to, by przeprawy nie korodowały. - Niestety, mosty od kłódek są wolne tylko przez parę dni, a zakochani nie chcą zrozumieć, że cierpi na tym miasto - przekonuje. PWR

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!

Materiał oryginalny: Kłódki na moście Tumskim nie podobają się księżom - Gazeta Wrocławska

Wróć na gazetawroclawska.pl Gazeta Wrocławska