Nasza Loteria SR - pasek na kartach artykułów

Zaczynał od handlu na polowym łóżku

Agata Grzelińska
Kalendarz układa pod imprezy sportowe. Jest na każdym meczu koszykówki
Kalendarz układa pod imprezy sportowe. Jest na każdym meczu koszykówki fot. Piotr Krzyżanowski
Osiągał sukcesy jako kolarz. Teraz w szalonym tempie robi niewiarygodne pieniądze. Dariusz Miłek z Polkowic mówi, że ma wszystko. O jednym z najbogatszych Polaków na forach internetowych piszą: "zarozumiały". Ale jaka to wada, skoro hojnie wspiera sport i kulturę? - pisze Agata Grzelińska.

W ubiegłym tygodniu większość lokalnych mediów odnotowała ranking stu najbogatszych Polaków, który co roku publikuje tygodnik "Wprost". Emocje w Zagłębiu Miedziowym budzi jedno nazwisko - Dariusz Miłek. Zajmuje 9. miejsce. Jego majątek, według gazety, szacuje się na 1800 mln zł. Na tę niewyobrażalną dla zwykłego śmiertelnika sumę składają się galeria handlowa Cuprum Arena i nieruchomości w Kielcach i Olsztynie, na których biznesmen będzie budował kolejne galerie. Są wyceniane na 600 mln zł.

Podstawowy biznes Miłka to handel butami. Jest główym udziałowcem (55 procent akcji) spółki NG2, zarządzającej sieciami obuwniczymi CCC, Boti i Quazi. Jak podaje "Wprost", NG2 w 2008 roku sprzedała 14 mln par butów i przyniosła 103 mln zysku. Poza tym przedsiębiorca jest posiadaczem wartego kilkadziesiąt milionów złotych pałacu wraz parkiem w Łącku koło Płocka. Niedawno kupił też zabytkowy, zrujnowany pałac w Chróstniku. Według planów gminy Lubin ma tam powstać obiekt hotelowy. Miłek ma też stworzoną z Piotrem Adamczykiem, znanym aktorem, spółkę produkującą filmy. Kilka dni temu jeden z tabloidów napisał, że Miłek zamierza kupić klub sportowy - Korona Kielce.

Na zdobycie tak oszałamiającego majątku Dariusz Miłek potrzebował zaledwie 20 lat. Urodził się w 1968 roku. Był rok 1991, gdy zaczynał przygodę z handlem. Najpierw na lubińskim bazarze rozstawił łóżko polowe, a na nim wyłożył towar. Buty. Z czasem kupił tzw. szczęki (młodszym Czytelnikom wyjaśniamy, że to rodzaj bazarowego kiosku). Interes się kręcił, więc postanowił rozwinąć skrzydła i założyć hurtownię. Swoje szczęki wydzierżawił i zajął się zaopatrzeniem. Z czasem stworzył sieć sklepów z tanimi butami "Żółta Stopa". Jeden z nich stał tuż obok wrocławskiego akademika "Dwudziestolatka".

Miłek był już wtedy uznanym w Polsce kolarzem. Do sekcji kolarskiej Górnika Polkowice zapisał się, gdy miał 13 lat. Jeździł 11 lat. Do 1992 roku był żakiem, młodzikiem, juniorem młodszym, juniorem i seniorem. Miał ogromny zapał, upór, ale i niemałego pecha. Wygrywał sporo wyścigów, ale co jakiś czas miewał poważne kontuzje. To one zdecydowały o zakończeniu kariery sportowej.

- Pamiętam go jako świetnie zapowiadającego się kolarza. Był bardzo szybki i raptem zniknął - wspomina Andrzej Sypytkow-ski, były kolarz, który po latach namówił Miłka, by jego firma CCC sponsorowała drużynę kolarską. - Zniknął, a po jakimś czasie usłyszałem o jego sklepach. Kiedy mu zaproponowałem, byśmy stworzyli drużynę, mówił, że ma jeszcze za mało pieniędzy, a mimo to nie odmówił. Dziś nie byłby to dla niego żaden wysiłek, a wtedy ogromny. Myślę, że zadziałał sentyment do kolarstwa. Czuł niedosyt wyścigów, drużyna na nowo rozbudziła jego zamiłowanie do ścigania. Do dziś jeździ przecież na większość wyścigów.

Nie bał się ryzyka.Miał wielką odwagę, której innym brakowało

Krzysztof Korsak, prezes CCC Polkowice mówi więcej.
- On układa swój kalendarz pod imprezy sportowe. Jest na każdym meczu koszykówki, na większości wyścigów - opowiada Korsak. Znają się bardzo dobrze, jeszcze z czasów, gdy Dariusz Miłek jeździł w Górniku Polkowice. - To nie jest sponsor, który daje pieniądze i się nie interesuje. Ma wymagania, ale w pracę trenerów się nie wtrąca. Raczej pilnuje wizerunku zawodników i klubu. Bardzo dba o markę. Jest detalistą. Widzi rzeczy, które większości umykają.

Gdy sklepy ze słynnym znaczkiem żółtej stopy były już znane w całej Polsce, ich właściciel postanowił podnieść jakość sprzedawanego towaru. W 1999 roku zastąpił "Żółtą Stopę" siecią CCC. Dziś nie każdy już pamięta, że to skrót od hasła "Cena Czyni Cuda". W polkowickiej specjalnej strefie ekonomicznej otworzył fabrykę butów...

Wiosną 2007 roku, w miejscu, gdzie stawiał pierwsze kroki w biznesie, na terenie bazaru, zaczął budowę galerii Cuprum Arena. Otworzył ją dwa lata później.

Dziś nie tylko lubinianie mówią, że okrągły obiekt stał się centrum górniczego miasta. Nowoczesna, wysmakowana, zaprojektowana przez tych samych architektów, którzy tworzyli poznański Stary Browar, galeria zdobyła wyróżnienie w międzynarodowym konkursie European Shopping Center Award 2010. Skupiła w sobie życie 76-tysięcznego miasta. Ludzie żartują, że jeśli chcą spotkać dawno niewidzianych znajomych, idą do galerii. Całe rodziny nie tylko robią tutaj zakupy, ale też jedzą, spacerują, oglądają mecze piłkarskie, bokserskie, pokazy mody, słuchają koncertów. Jest tak, jak od początku planował biznesmen.

- Wiedziałem, że on przetnie przestrzeń - mówi metaforycznie jego nauczyciel z technikum górniczego Ludwik Gadzicki i wyjaśnia: - To znaczy, że zostawi po sobie jakiś ślad. Nie był typem człowieka, który chce przemknąć niezauważony. Miał spryt i nieprawdopodobną siłę w nogach, był świetnym kolarzem. Myślę, że ta siła potem przełożyła się na jego działania.
Polonista wspomina też, że młody Dariusz Miłek był niesamowicie, wręcz horrendalnie uparty i że nie bagatelizował spraw. Żadnych.

- Przeciętnych się nie zapamiętuje - dodaje Gadzicki. - Mo-gę o nim mówić w samych superlatywach. Cenię go najbardziej za to, że bez fanfar i bez krzyku zmienił spory fragment lubińskiej przestrzeni i wymusił na otoczeniu trochę piękna.
Wpływ Miłka na lokalne życie doceniają samorządowcy.

- Od czasów kopalni to największy w Lubinie inwestor - przypomina Robert Raczyński, prezydent miasta. - To miłe, że kieruje się lokalnym sentymentem i inwestuje tutaj swoje wielkie pieniądze.
- Jest dowodem na to, że warto wspierać małą przedsiębiorczość. Nigdy nie wiadomo, jaka fortuna z niej wyrośnie - dodaje kupiec Mariusz Wawrynowicz z Lubina. Inny kupiec, dawny znajomy z czasów bazarowych szczęk, pamięta wielką odwagę Miłka.

- On się nie bał ryzyka. Miał nieprzeciętną smykałkę do handlu. Ciągle potrzebował więcej. To był dobry czas na robienie pieniędzy, ale większości z nas zabrakło takiej odwagi - mówi lubinianin. - Często rozmawialiśmy, mieliśmy obok siebie stoiska. Jak mi kiedyś powiedział, jaki wziął kredyt, to się za głowę złapałem, a on na to, że chciał trzy razy więcej, ale mu nie dali.

Dawny handlarz dziś nadal jest kupcem. Z podziwem patrzy na karierę bazarowego sąsiada.
- To, co on zrobił, to mistrzostwo świata. Chłopak bez wielkich szkół, sam do wszystkiego doszedł. Rockefeller ˜- podsumowuje kupiec. - Podziwiam go. Tak samo zaczynaliśmy, a w jak różnych miejscach dziś jesteśmy. A przy tym nadal jest normalny. Nie zgrywa wielkiego milionera.
To samo mówi o nim Krzysztof Korsak: - Otwarty, życzliwy, ze swoimi żelaznymi zasadami. Umie pomóc, ale oczekuje profesjonalizmu - wylicza znajomy. Co innego można wyczytać na forach internetowych, gdzie anonimowi, rzekomi pracownicy malują portret biznesmena jako "zarozumiałego".

- To zawiść. Wiem, że paru osobom podał rękę w potrzebie - ujawnia handlowiec z bazaru.
Ludziom, którzy znają milionera tylko z prasy, faktycznie nie musi się wydawać miły. Nie musi budzić powszechnej sympatii ktoś, kto mówi np.: "Nie mam marzeń, bo psują człowieka. Żyję tym, co przynosi kolejny dzień. Mam pieniądze. Mogę mieć wszystko, co tylko zechcę. Jak będę marzył, przestanę pracować. Mogę tęsknić za świętym spokojem, ale go nie chcę. Jestem pracoholikiem. Żyję pracą i sukcesem, bo mnie uskrzydla" ("Gazeta Lubuska").
Praca to na pewno podstawa, ale trzeba jeszcze talentu.

- Dariusz Miłek jest fenomenalnie zdolny i kreatywny - mówi Emilian Stańczyszyn, były burmistrz Polkowic. - Sposób, w jaki doszedł do tak wielkiego sukcesu, efekty, jakie osiągnął, są świetnym przykładem dla młodych, którzy marzą o biznesie i dobrej przyszłości.
AAG

Na liście stu najbogatszych w Polsce wg tygodnika "Wprost" są ludzie związani z Wrocławiem

Przemysław (na zdjęciu) i Radosław Koelnerowie
Sześćdziesiąte dziewiąte miejsce na liście z majątkiem o wartości 300 mln zł. Najpierw była ciężka praca matki braci Koelnerów, Krystyny, która zaczynała działalność gospodarczą w branży tworzyw sztucznych w 1982 r. Firma produkowała mocowania i narzędzia budowlane. W 2004 r. zadebiutowała na warszawskiej giełdzie. Rok później kupiła szkockiego producenta wkrętów Rawlplug. Następnie przejęła Śrubex z Łańcuta. Potem, gdy akcje traciły na wartości, Koelnerowie musieli zamknąć fabrykę w Szkocji. Przenieśli maszyny do Polski. Zreorganizowali spółkę Koelner SA i znów notowania zaczęły rosnąć. Cena akcji skoczyła nawet do ponad 70 zł.

Zygmunt Solorz-Żak
Drugie miejsce. Jego majątek szacowany jest na 6600 mln zł. Założyciel i większościowy udziałowiec Polsatu, wycenianego na 1,7 mld zł. Kupił klub piłkarski Śląsk Wrocław. Ma połowę udziałów w Zespole Elektrowni Pątnów-Adamów-Konin (PAK). Zaczynał w latach 80. od firmy przewożącej paczki z Niemiec do Polski. Potem importował samochody z NRD i Rumunii. Ma firmę Elektrim, Port Praski (38 ha gruntów inwestycyjnych blisko centrum Warszawy) i udziały w Invest-Bank, Grupie ATM (największy w Polsce producent telewizyjny), Powszechnym Towarzystwie Emerytalnym "Polsat" i Towarzystwie Ubezpieczeń na Życie "Polisa-Życie". Przychody z elektrowni PAK, Polsatu i Cyfrowego Polsatu przekroczyły w 2008 r. 4 mld zł.

Leszek Czarnecki
Trzecia fortuna w Polsce, szacowana na 4300 mln zł. Ma udziały w Getin Holding, Noble Banku i LC Corp SA. W skład Getin Holding wchodzą m.in. Getin Bank, DomBank, Open Finance. Pod koniec 2008 r. Czarnecki utworzył Introbank, bez oddziałów, wyspecjalizowany w obsłudze małych i średnich firm oraz samorządów. Buduje we Wrocławiu apartamentowiec Sky Tower, najwyższy w Polsce budynek mieszkalny. Początki kariery Czarneckiego to rok 1986 rok. Założył Przedsiębiorstwo Hydrotechniki i Inżynierii TAN SA, które specjalizowało się w prowadzeniu robót pod-wodnych. Potem zajął się leasingiem, w 1991 r. założył Europejski Fundusz Leasingowy. Sprzedał go po 10 latach za 900 mln zł. Jest doktorem nauk ekonomicznych.

emisja bez ograniczeń wiekowych
Wideo

Strefa Biznesu: Co dalej z limitami płatności gotówką?

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!

Polecane oferty

Materiały promocyjne partnera
Wróć na gazetawroclawska.pl Gazeta Wrocławska