Nasza Loteria SR - pasek na kartach artykułów

Z Wrocławia do Afryki

Tomasz Targański
Emin Pasza był, przede wszystkim, geografem i etnografem
Emin Pasza był, przede wszystkim, geografem i etnografem
Urodził się w Opolu w rodzinie żydowskiego kupca jako Eduard Schnitzer. Studiował we Wrocławiu medycynę. Jednak to Afryka była jego domem. A służył trzem różnym imperiom kolonialnym - pisze Tomasz Targański

Narada toczyła się przy wieczerzy, na którą emir zaprosił tak-że Stasia i Nel. Ja - mówił do Hatima - muszę wkrótce wyruszyć ze wszystkimi ludźmi na daleką wyprawę na południe przeciw Eminowi Paszy, który siedzi w Lado, mając tam parowce i wojsko". Ten fragment powieści Henryka Sienkiewicza o "siedzącym w Lado" paszy tak naprawdę mówi o człowieku, który urodził się 170 lat temu w Opolu jako Isaak Eduard Schnitzer.

Biografia Schnitzera, który wyznanie zmieniał trzykrotnie i służył trzem różnym imperiom, wystarczyłaby, aby obdarować parę osób.

Lekarz, poliglota, podróżnik, geograf i etnograf pochodził z jednej z najbardziej szanowanych żydowskich rodzin Opola. Jego przodkowie mieszkali tam od dwóch pokoleń. Jego dziadek Josef Abraham osiadł w mieście w 1799 roku i szybko stał się ważną postacią w gminie. Parę lat później otrzymał on - wraz z dziesięcioma innymi Żydami opolskimi - obywatelstwo pruskie.
Gmina opolska była prężna, choć niezbyt liczna: w 1825 r. było ich ledwie dwustu, co stanowiło 3,5 proc. ogółu mieszkańców. Szybko założyli własną szkołę elementarną, bractwo pogrzebowe oraz stowarzyszenie historii i literatury. Doczekali się również własnej synagogi, która mieściła się przy obecnej ul. Szpitalnej 2. Budynek poświęcił zaproszony specjalnie na tę okazję rabin z Wrocławia, Abraham Geiger.

Dziadek Emina Paszy poślubił Margaliot Pappenheim, córkę szanowanego nauczyciela. Z ich związku narodziło się pięciu synów i córka. Najmłodszym z gromadki synów był Louis - ojciec Eduarda. Podobnie jak jego bracia ukończył opolskie gimnazjum Na Górce i po maturze wyjechał do Wrocławia, by kształcić się w zawodzie kupieckim.

W stolicy Dolnego Śląska trafił do składu prowadzonego przez Heymanna Lassalle'a. Jako młody praktykant widywał być może syna swojego pryncypała - Ferdinanda, który przeszedł do historii jako założyciel pierwszej w Prusach partii robotniczej (pod nazwą Powszechny Niemiecki Związek Robotniczy). Louis Schnitzer opuścił Wrocław i wrócił do rodzinnego miasta. Przyznano mu pełnoprawne obywatelstwo Opola. Założył tam manufakturę i skład tekstylny. Wziął za żonę Paulinę Schweitzer. Ich pierworodny syn, którego świat pozna jako Emina Paszę, przyszedł na świat 28 marca 1840 roku w nieistniejącym już domku nad Młynówką, czyli starym korytem Odry w centrum Opola. Nazwa - po niemiecku Mühlgraben - pochodziła od działających na obydwu brzegach młynów: miejskiego, od strony ul. Szpitalnej, oraz zamkowego.

Rodzina Schnitzerów nie zagrzała tam długo miejsca. Rok po narodzinach Eduarda ojciec zlikwidował swoje interesy i z całą rodziną wyjechał do Nysy. Tam też zmarł niespodziewanie w 1845 roku, w wieku 38 lat. Owdowiała Paulina musiała wychowywać dwoje dzieci - oprócz Eduarda była jeszcze Melania.

Po upłynięciu żałoby po mężu poślubiła więc protestanckiego kupca. Zadecydowała jednocześnie, że mały Eduard porzuci judaizm i zostanie ochrzczony w kościele protestanckim. Miało to zapewne ułatwić życie chłopcu, a jednocześnie wpisywało się w silny wówczas proces asymilacji mniejszości żydowskiej do niemieckiej tożsamości narodowej.

Przyszły gubernator Sudanu uczył się w prestiżowym nyskim liceum Carolinum, tam też zdawał maturę. Jako miejsce studiów wybrał Wrocław i wydział medycyny na miejscowym Uniwersytecie. Podczas studiów żył w niedostatku, ponieważ większość pieniędzy wydawał na pasje przyrodnicze oraz literaturę podróżniczą. Naukę kontynuował na uczelni w Berlinie i Królewcu. W 1864 roku uzyskał tytuł doktora.

Uzyskawszy dyplom, Eduard decyduje się zerwać z życiem zasymilowanego niemieckiego Żyda. Wyjeżdża, opuszcza znany sobie świat w poszukiwaniu nowego. Co go do tego popchnęło? Nie wiadomo. Żyłka podróżnika? Pasja badacza? Zamiłowania etnograficzne?

Faktem jest, że Eduard Schnitzer zgłasza się na służbę do sułtana tureckiego. Początkowo służył jako lekarz. Asymilując się, przyjmuje wiarę muzułmańską i staje się ważną osobą w hierarchii, a z czasem zarządcą Albanii. Chrześcijanie konwertyci byli od wieków elitą urzędniczą w imperium otomańskim. Schnitzer zniknął, a na jego miejsce pojawił się Emin Pasza.

W latach 70. XIX wieku losy rzuciły go do Egiptu, a potem Sudanu. Kiedy oba te kraje przeszły spod protektoratu tureckiego pod protektorat Imperium Brytyjskiego, Emin Pasza zastąpił zielony sztandar otomanów angielskim Union Jackiem. W tym momencie był już dwukrotnym konwertytą religijnym i politycznym najemnikiem, który przysięgał wierność kolejno Berlinowi, Stambułowi oraz Londynowi.

Emin Pasza wszystko podporządkował swojej pasji, czyli geografii i etnografii. Afryka zaś była dla niego niewyczerpanym źródłem inspiracji. Nieznane ludy, rzeki, góry i pustynie, czekające na swojego odkrywcę. Czy może być coś bardziej ekscytującego dla żydowskiego chłopca z Opola?
Zarządca całego Sudanu, Brytyjczyk, gen. Charles Gordon (nazywany Gordon Paszą), który zlikwidował w tym kraju niewolnictwo, w 1878 roku mianował Schnitzera gubernatorem Ekwatorii, najdalej na południe wysuniętej prowincji Sudanu. Stolicę swojego kawałka Afryki Emin ustanowił w forcie Lado nad Nilem. Oddawał się wówczas swoim pasjom: poznawał kontynent jako geograf i etnograf, podejmował wyprawy botaniczne. Gordon Pasza wysyłał go z misjami dyplomatycznymi na południe do ugandyjskiego królestwa Bugandy, gdzie panował Mutesa I. Schnitzer posługiwał się tam miejscowym językiem luganda, czym zyskał sobie uznanie wśród tubylców. Nawiązywał kontakty z miejscowymi plemionami, nierzadko też - w walce z nimi - chwytał za broń. Tubylcy nazywali go Bwana Emin. To już trzecie imię, jakie Schnitzer przybrał w swoim życiu. W poznawaniu kontynentu pomagała ma znajomość języków obcych: według relacji znał on (poza niemieckim) turecki, arabski oraz języki afrykańskie. Wobec tubylców nie był brutalny ani okrutny. W swojej prowincji założył pierwszy szpital dla ludności tubylczej.

Nie był to, niestety, czas spokoju. Sudanem wstrząsa największy od stuleci bunt. Przywódcą rebeliantów ogłosił się niejaki Mohammed Ahmed, każący nazywać się Mahdim, czyli zbawcą. Mahdi, zgromadziwszy wokół siebie potężną armię, zajmował Sudan kawałek po kawałku. W styczniu 1885 roku jego wojownicy, nazywani derwiszami, zdobyli stolicę kraju - Chartum. Miasta bohatersko bronił gen. Gordon. Jego głowę zwycięscy mahdyści obnosili wokół murów stolicy. Imperium Brytyjskie doznało najbardziej upokarzającej w tym stuleciu klęski.

Sudan wydawał się stracony. Tymczasem do Zanzibaru dotarł kurier z wiadomością, że Emin Pasza trwa na swoim stanowisku i aby utrzymać tę najgłębiej położoną część kraju, żąda przysłania posiłków.

Londyn wahał się. Jednak kilka wielkich spółek handlowych potraktowało prośbę Paszy jako okazję do zorganizowania ekspedycji, która może przywrócić ich wpływy w tej części świata. O objęcie dowództwa poproszono gen. Henry'ego Stanleya. Wyprawę mającą na celu uratować śląskiego Żyda opisał w swojej książce "Wytępić całe to bydło" Sven Lindqvist.

Stanley wyruszył w 1887 roku. Jego trasa wiodła od ujścia rzeki Kongo poprzez Ituri, czyli budzący trwogę las śmierci, gdzie jeszcze nie stanęła noga białego człowieka. Tymczasem Emin Pasza odpierał szturmy derwiszów na Lado. Podczas jednego z nich, 25 listopada 1888 roku, mahdyści stracili ponad 200 żołnierzy. Armia Mahdiego musiała wycofać się jak niepyszna, pokonana przez nubijskich żołnierzy Żyda z Opola.

W tym czasie gen. Stanley w duszącym skwarze posuwa się dalej. Wreszcie "wyniszczeni, wygłodzeni, śmierdzący, z wysoką gorączką i wrzodami, docierają w końcu nad brzeg Jeziora Alberta. Był tam Emin na swoim parowcu. Przyjmuje ich wystrojony w paradny, lśniąco biały mundur. Jest zdrowy, spokojny i wypoczęty. Kto więc przybył na odsiecz komu?" - pisze Lindqvist.
Pogłoska o ekspedycji Stanleya sprowokowała Mahdiego do reakcji. Derwisze nacierają na wysunięte placówki Emina Paszy ze zdwojoną siłą. Gubernator przenosi więc swoją stolicę do fortu Wadelai. Staje się on miejscem ostatecznego oporu. Misją Stanleya jest ewakuowanie Emina Paszy. Ten jednak nie chce uciekać. Prosi Brytyjczyków, by pozwolili mu zostać w swojej prowincji i podjąć próbę jej obrony. Czy chciał skończyć jak Gordon, zabity na schodach własnej rezydencji, zamiast broni trzymający trzcinę w ręku?

Cokolwiek zamierzał gen. Stanley, nie mógł na to pozwolić, gdyż w ten sposób jego niepowodzenie wyszłoby na jaw. Ponadto jego nazwisko mogło okryć się chwałą, gdyby podpisał się pod wysłaną w świat depeszą: "Emin uratowany". Emin był jego trofeum.

Gubernator został więc zdegradowany i siłą wcielony do ekspedycji powrotnej zmierzającej w kierunku portu Bagamoyo. Czwartego grudnia 1889 roku Stanley triumfalnie wjechał z Eminem do miasta.

Prasa w Europie grzmiała od hołdów składanych mu jako bohaterowi cywilizacji. Tymczasem Emin Pasza leżał zapomniany w szpitalu w Bagamoyo. Podczas uczty powitalnej u gubernatora Niemieckiej Afryki Wschodniej (czyli dzisiejszej Tanzanii) Emin "niepostrzeżenie odszedł od stołu, po czym został znaleziony na ulicy, pod balkonem, z głową roztrzaskaną o bruk" - opisuje Lindquist. Do dziś nie wiadomo, czy skoczył sam, czy ktoś go wypchnął. Może kierowała nim rozpacz i żal po utracie ukochanej Ekwatorii, czy też któryś z podkomendnych Stanleya chciał pozbyć się niewygodnego świadka nieudolności swojego dowódcy?

Kiedy triumfalny pochód Stanleya kroczył dalej, głucha cisza zapadła nad rozgoryczonym Eminem Paszą. Kiedy uleczył rany, zdecydował się przejść na służbę w kolonialnej administracji cesarza Niemiec. Było to już trzecie imperium, któremu przysięgał wierność. Nie wrócił jednak do nazwiska, pod którym się urodził - dalej był Eminem Paszą. Teraz mógł odnowić swoje przyrodnicze pasje. Znów stał się badaczem Czarnego Lądu, choć cały czas marzył o powrocie do swojej prowincji, nad Jezioro Alberta.

Wraz z niemieckim zoologiem i odkrywcą Franzem Stuhlmannem wybrali się w kierunku Jeziora Wiktorii, gdzie założyli stację Bukoba, które dziś jest stutysięcznym miastem. Emin podjął następnie szereg wypraw w rejonie wielkich jezior afrykańskich. Jego celem i obsesją było dotarcie, jako pierwszy biały człowiek, do źródeł Nilu. Nie odnalazł ich jednak. Zaczął więc badać florę i faunę majestatycznych gór Ruwenzori.

Na początku 1891 roku dotarł do brzegów jeziora Edwarda na południu dzisiejszej Ugandy. Brak żywności i nieprzyjazna postawa tubylców zmusiły go do odwrotu w kierunku Konga, które było wówczas prywatną posiadłością króla Belgii Leopolda II. W szeregach odkrywców wybuchła ospa. Emin Pasza wysłał towarzyszącego mu Stuhlmanna - z częścią karawany - z powrotem. Sam, chory i niemal zupełnie ślepy, pozostał przy chorych.

Śmierć dosięgła Emina Paszę w październiku 1892 roku w Kongu, ponad 100 km od siedmiu wodospadów na rzece Lualaba, nazwanych imieniem gen. Stanleya, niefortunnego wybawcy Emina. Zamordowali go arabscy handlarze niewolników, przeciw którym walczył, gdy był gubernatorem Ekwatorii. Parę lat wcześniej ocalenie Emina Paszy wywołało w Europie euforię, teraz na jego śmierć nikt nie zwrócił uwagi... TARG

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!
Wróć na gazetawroclawska.pl Gazeta Wrocławska