Nasza Loteria SR - pasek na kartach artykułów

Dlaczego na świecie jest trochę za mało Dolnoślązaków

Arkadiusz Franas
Fot. Paweł Relikowski
Jak podaje spopularyzowana w kampanii wyborczej Wikipedia: "Dolnoślązacy - termin, którym, określa się mieszkańców historycznego Dolnego Śląska lub obecnie województwa dolnośląskiego. Współcześni Dolnoślązacy należą w przeważającej większości do polskiej grupy narodowościowej (...). Obecni Dolnoślązacy w zdecydowanej większości posługują się literackim językiem polskim". Koniec cytatu, początek irytacji.

A do jasnej ciasnej, jakim mamy się posługiwać? Ja rozumiem, że w Warszawie, do której tak trudno stąd dojechać, niektórzy są przekonani, że u nas co drugi mówi po niemiecku (nie wymyśliłem sobie tego, kilka razy spotkałem się z podobnymi opiniami), ale sądziłem, że to mało zobowiązująca teoria. Inni znowu są przekonani, iż większość znowu mówi mniej więcej w ten sposób: O mowu rudzinna, o bałaku lwowski,/ Dźwienczny jak harmonia, jak metal dzwunioncy./ Na bruku kamiennym mojij Łyczakoskij,/ Tu ruzlewni wolny, to z szwungin pyndzoncy...

Ktoś jeszcze tak potrafi? Poza tym, może przy okazji po raz tysiąc dwieście czterdziesty czwarty trzeba przypomnieć wszystkim, iż w gronie około 2 milionów przesiedleńców, którzy w latach 40. ubiegłego wieku zamieszkali na Dolnym Śląsku, przybysze z Kresów stanowili mniejszość. Choć oczywiście wcale nie taką małą, bo kilkusetysięczną. Ale poza nimi pojawili się Wielkopolanie, warszawiacy, krakusy czy kielczanie. Jednym słowem przedwojenna Polska w pigułce.

Ślązakom nie przeszkadza, że kilku nosiło nie ten mundur co trzeba. Nawet dopisują do swojej listy ludzi urodzonych w Liegnitz

I to by było na tyle rozważań historyczno-językowych. Więc dlaczego takie komunały wypisuje się o nas? Bo sami nie potrafimy o siebie zadbać. Proszę zerknąć, ile jest we wspomnianej Wikipedii o Śląsku. A znani Ślązacy? Proszę bardzo, kilkaset nazwisk. Od Ryszarda Riedla (nieżyjący wokalista zespołu Dżem) po Wojciecha Korfantego. Nie wstydzą się się również niemieckich nazwisk, pamiętają, że Miroslav Klose też spośród nich. Teraz proszę w Wikipedii wrzucić hasło Dolnoślązacy - i co? Podobnie jak w cytowanych w dzisiejszej gazecie badaniach wyskakuje odpowiedź: figa z makiem.

Ludzie! Przeraża mnie, że nie jesteśmy w stanie wskazać wybitnych osobowości urodzonych czy żyjących od lat na naszej ziemi. Przeraża mnie również to, że gdy wejdzie się na strony miasta Wrocławia czy urzędu marszałkowskiego, to ze świecą by szukać zakładki z listą nazwisk wybitnych mieszkańców regionu czy tylko stolicy Dolnego Śląska.

Oczywiście pamiętajmy, że wybitny matematyk Hugo Steinhaus przybył do Wrocławia ze Lwowa, ale przecież przez ponad 30 lat żył i pracował właśnie tu. Podobnie jak wielu innych, z jakichś powodów często zapominanych twórców czy naukowców, jak Ludwik Hirszfeld, Stanisław Tołpa, Wiktor Bross, Alfred Jahn, Marek Hłasko czy Maurycy Moszkowski. Przestańmy się zastanawiać, kto i gdzie się naprawdę urodził i jak długo żył w naszym regionie. Jeśli ktoś z jakichś powodów żył na tej ziemi, to po prostu był "nasz". Chodził po tych drogach, odwiedzał te same kościoły, wspinał się na naszą Śnieżkę, odpoczywał w dolnośląskim Karpaczu, pijał kawę czy wódkę we wrocławskich knajpach. Bo jak śpiewał inny znany Dolnoślązak Roman Kołakowski: "Dziś, gdy pobieżny remont skończony/ metraż zwiększony urząd nam przyznał,/ w polskim Wrocławiu niemieckie domy/ to właśnie moja ojczyzna./ A Lwów to dla mnie zagranica...". I przestańmy czasami tak bardzo przeżywać, że na przykład Henryk Tomaszewski przez jakiś czas współpracował. Nie mnie to oceniać. I tylko nieliczni są w stanie odpowiedzieć, czy rzeczywiście kogoś skrzywdził. Przyszło mu żyć w czasach, gdy świat nie cały był piękny, a Polska Ludowa wymagała nie zawsze najuczciwszych zachowań. Wielu na pewno jest jednak w stanie powiedzieć, jak bardzo spopularyzował Wrocław jeżdżąc po całym świecie z swym legendarnym Teatrem Pantomimy. Ślązakom jakoś nie przeszkadza, że kilku z nich nosiło nie ten mundur co trzeba. A poza tym cwaniacy nie wahają się dopisywać do swojej listy ludzi urodzonych w Liegnitz czy Ober Salzbrunn (Szczawno-Zdrój), że nie wspomnę o licznych breslauerach. Brońmy swoich!

Apeluję do tych wszystkich, co znają potęgę internetu i zgłębili tajemnice Wikipedii. Stwórzmy tam wreszcie kategorię znani Dolnoślązacy i dopisujmy kolejnych. Jeśli sami nie zadbamy o siebie, to nikt inny tego za nas nie zrobi. Bo jak napisał Adam Lizakowski w wierszu "Dolny Śląsk": Dolny Śląsku kraino krosien tkackich, kopalń/ pól uprawnych, ludzi pięknych, mądrych, pracowitych.
To zobowiązuje... No to do roboty.

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!

Materiał oryginalny: Dlaczego na świecie jest trochę za mało Dolnoślązaków - Gazeta Wrocławska

Wróć na gazetawroclawska.pl Gazeta Wrocławska