Nasza Loteria SR - pasek na kartach artykułów

Dyskusja o tym krzyżu poszła w złym kierunku

Michał Karnowski
Fot. Polskapresse
Ta dyskusja zabrnęła w najgorszy z możliwych, ślepy zaułek. Tym gorszy, że przez ton w jakim się toczy, rani uczucia nas wszystkich - te religijne i te odnoszące się do pamięci o ofiarach smoleńskiej tragedii. A już niewyobrażalnie musi dotykać ludzi, którzy stracili 10 kwietnia swoich bliskich.

A przecież, nie ma sfery w naszej kulturze bardziej wrażliwej, bardziej delikatnej, niż pamięć o zmarłych, niż sacrum śmierci. Ludowe porzekadło głosi, że - poza skrajnymi wypadkami - o zmarłych nie mówi się źle. Powszechny obyczaj nakazuje godne zachowanie na cmentarzu i w Kościele.

Dlaczego teraz zachowujemy się inaczej? Dlaczego pozwalamy, by nasze emocje rozbijały prawo ofiar tragedii samolotu do dobrej pamięci, do spokoju? A ich bliskich do godnej, niezakłócanej polityką, żałoby?

Niesmak, o którym piszę, chyba najlepiej jest widoczny pod samym krzyżem stojącym przed Pałacem Prezydenckim, gdzie nakręcona przez polityków dyskusja, przechodzi między ludźmi, gapiami i turystami w ostre dyskusje, a często i w zwykłe pyskówki. Gdzie ujawniają się złe emocje. Po obu stronach. Gdzie nocą odnajdują miejsce do wyładowania energii podpici młodzieńcy.

Źle się stało i już chyba nikt nie przyzna się do błędu. Ani Bronisław Komorowski, który mógł poczekać z decyzją na konsultacje z rodzinami i przyjaciółmi ofiar.
Ani Jarosław Kaczyński, który zareagował mocno za ostro. Ani Kościół, który uznał, że to nie jego sprawa, choć wszyscy czujemy, że tutaj akurat jego głos byłby potrzebny.
Trudno. Jakoś musimy z tego wyjść. I wydaje się, że pierwszy krok został zrobiony. Bo choć decyzja prezydenta elekta Bronisława Komorowskiego o przesunięciu ostatecznej decyzji w tej sprawie na czas powakacyjny przemknęła zupełnie bez echa, to ma jednak ona swoją wagę. Daje szanse na wygaszenie emocji, nadzieję na mądry kompromis.
Teraz czas na kolejny ruch - jasną deklarację, że jest pole do rozmowy. Powinni ją złożyć wszyscy zainteresowani - i prezydent elekt Bronisław Komorowski, i lider największej partii opozycyjnej, prezes PiS Jarosław Kaczyński. Ale także rodziny ofiar i harcerze, którzy krzyż postawili.

A Kościół mógłby taką dyskusję zorganizować, wystąpić w roli mediatora. Apelowali o to na naszych łamach wczoraj i Jarosław Gowin z PO, i Jacek Kurski z PiS.
Apeluje, jak słyszę, choć z pełną nieśmiałością, większość tych, którzy boją się powtórki z kłótni o krzyż na żwirowisku przy obozie Auschwitz, w Oświęcimiu. Tam w pierwszym etapie dyskusji zabrakło obu stronom wrażliwości, a potem było już za późno. I trzeba było wielkiego wysiłku, zarówno księdza prymasa Józefa Glempa, ówczesnego premiera Jerzego Buzka i wielu środowisk katolickich, by w finale żadna wrażliwość ani chrześcijańska, ani żydowska nie była urażona.
Teraz jest jeszcze czas. Jest jasne przecież dla wszystkich stron, że jakiś znak pamięci o ofiarach i wspólnocie Polaków w dniach po 10 kwietnia powinien w okolicach Pałacu Prezydenckiego stanąć. Jest jasne, że decyzja w tej sprawie należy do Bronisława Komorowskiego. Choć rozwaga nakazywałaby, by nie podejmował jej sam.

Nikt już chyba nie przyzna się do błędu. Ani Bronisław Komorowski, ani Jarosław Kaczyński, ani Kościół, który uznał, że to nie jego sprawa

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!

Materiał oryginalny: Dyskusja o tym krzyżu poszła w złym kierunku - Gazeta Wrocławska

Wróć na gazetawroclawska.pl Gazeta Wrocławska