Nasza Loteria SR - pasek na kartach artykułów

Reszta jest milczeniem

Paweł Pluta
Jeśli ostro trenuję, to wiadomo, że muszę dobrze zjeść - mówi Artur Michalkiewicz
Jeśli ostro trenuję, to wiadomo, że muszę dobrze zjeść - mówi Artur Michalkiewicz Michał Pawlik
Zapaśnik Śląska szlifuje formę do Pekinu. Mistrz Europy wie, po co jedzie na igrzyska.

- Nie stosuję żadnej specjalnej diety. Owszem około lutego zapaśnikom reprezentacji Polski zafundowano wizytę u dietetyczki. Jednak aby przygotować się do takiej imprezy jak igrzyska, to rozpiskę o tym, co powinniśmy jeść, powinniśmy dostać 2-3 lata wcześniej, a nie na kilka miesięcy przed imprezą - mówi Artur Michalkiewicz, 30-letni zawodnik Śląska Wrocław.
Pytany o cel na olimpiadzie odpowiada wprost:
- Wiem czego chcę i po co tam jadę. Reszta nich będzie milczeniem.

- Nagłe zmiany w diecie sportowca mogą coś zepsuć, więc ja z tych porad nie korzystam i sam utrzymuję wagę. Oczywiście żadnych fast foodów, ale jeśli ostro trenuję, to wiadomo, że muszę dobrze zjeść - dodaje.

Artur Michalkiewicz zaczynał przygodę z zapasami, w 1988 roku w SP 113 na Nowym Dworze, która do dziś jest szkółką Śląska.
- Moim pierwszym trenerem był Jan Strojny i to jemu zawdzięczam to, że zostałem przy tej dyscyplinie sportu - wspomina sześciokrotny mistrz Polski oraz mistrz Europy (2006 r.) w zapasach. - Wiem, że teraz będzie mnie dopingował przed telewizorem, podobnie jak moja rodzina, która jest moim największym wsparciem oraz trener Jerzy Adamek, który ukształtował mnie w Śląsku - dodaje.

"Moje dzieciaki" - tak mawia major Adamek o swoich wychowankach. Michalkiewicz jest jednym z nich. Osiem lat temu pojechał na igrzyska w Sydney.
- Byłem wtedy na otwarciu, zobaczyłem, jak takie święto sportu wygląda od kuchni. Zająłem 9. miejsce. Do Aten nie zdołałem się zakwalifikować jako jedyny z reprezentacji, ale taki jest sport. Teraz wiem już, że można wyciszyć się od tego całego zgiełku wioski olimpijskiej - wspomina.

Do Chin Michalkiewicz nie pojedzie po raz pierwszy. Dwa lata temu walczył w Guangzhou podczas mistrzostw świata.
- Pod względem organizacyjnym imprezę wspominam pozytywnie. Owszem, tam trudniej oswoić się z różnicą czasu, niż np. w USA. Pamiętam te nieprzespane noce. Na dodatek podczas tamtych MŚ nabawiłem się kontuzji i zająłem dopiero 7. miejsce. Mimo wszystko lubię jednak chińszczyznę - mówi zapaśnik.

Teraz Artur Michalkiewicz czuje się dobrze przygotowany do zmagania o medale w Pekinie.
- Już w maju, podczas pierwszego turnieju kwalifikacyjnego do igrzysk w Rzymie uzyskałem awans i to pozwoliło mi na pewną ulgę psychiczną - mówi zawodnik Śląska.
Potem kadra szlifowała formę podczas zgrupowań w Wałczu i Zakopanem.
- Najpierw pracowaliśmy nad ogólnorozwojówką, a potem nad siłą, wbiegając to raz na Giewont, to znów na Kasprowy i rozpoczęliśmy ćwiczenia na macie - opowiada Michalkiewicz.

Kolejnym sprawdzianem naszych zapaśników był turniej w Niemczech, jeszcze jeden obóz, tym razem w Spale i już tradycyjnie o tej porze roku Memoriał im. Władysława Pytlasińskiego.

- Podczas tych zwodów wywalczyłem pierwsze miejsce. Następnie mieliśmy 5 dni wolnego i kolejne zgrupowanie w Cetniewie. Tam odbywaliśmy już tzw. walki zadaniowe i sparingi. Ostatniego dnia lipca rozpoczynamy ostatni obóz w Spale. Tam muszę zrzucić 6 kilogramów (do wagi 84 kg - red.), bo 5 sierpnia czeka nas ślubowanie w siedzibie PKOl-u, a następnego dnia wylot do Pekinu - relacjonuje zapaśnik.

Pierwszą walkę na igrzyskach Artur Michalkiewicz stoczy 14 sierpnia. W swojej wadze ma "tylko" 19 rywali.
- To elita, bo podczas MŚ walczy ponad 50 zawodników, a do Pekinu pojechali najlepsi z nich. Niedawno dowiedziałem się, że z IO wykluczyli Iran, a tam zapasy to sport narodowy. Mimo to w Chinach czekają na mnie bardzo wymagający rywale - mówi zapaśnik.

Mistrz Europy sprzed dwóch lat przyznaje, że 8 lat temu w Sydney nie był w szczycie formy. Teraz czuje, że jest dobrze, ma chęć do walki.
- Oczywiście jak w każdej dyscyplinie sportu, także w zapasach potrzebna jest odrobina szczęścia. Zawsze człowiekowi coś dolega, coś boli, ale w końcu to nie szachy - kończy Michalkiewicz, powtarzając raz jeszcze, że wie, po co jedzie na igrzyska.

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!
Wróć na gazetawroclawska.pl Gazeta Wrocławska