Nasza Loteria SR - pasek na kartach artykułów

Joanna Krupa - wywiad z najpopularniejszą polską modelką

Justyna Kościelna
Asia Krupa - USA już podbiła, teraz czas na Polskę
Asia Krupa - USA już podbiła, teraz czas na Polskę Fot. Janusz Wójtowicz
- Jak pojawiam się w nowym towarzystwie, od razu próbuję pokazać, że jestem nie tylko ładna, ale i fajna. I że nikt nie może po mnie "jechać" bez powodu - mówi robiąca furorę w USA modelka Joanna Krupa. Rozmawia Justyna Kościelna

Jak oceniasz polskie dziewczyny?
W Stanach Zjednoczonych wszyscy robią wszystko, żeby tylko zostać zauważonym. Tu dziewczyny są dużo bardziej skromne. Podchodzą, robią słodkie, zmieszane minki - łatwo je polubić, bo są jak spłoszone kotki.

Nie trzeba być specem od mody, żeby zauważyć, że wiele dziewczyn, które przychodzą na casting do programu "Top model. Zostań modelką" nie spełnia podstawowych kryteriów. Może lepiej od razu im powiedzieć, że pukają nie w te drzwi?
Ale ja bym nie umiała tego zrobić. Każda z tych dziewczyn ma marzenie. Nie mogę go jednym słowem przekreślić.

Ty też zaczynałaś od marzeń?
Moja droga była bardzo ciężka i długa. Nie jestem bardzo wysoka i wiele agencji zamykało mi drzwi przed nosem. Ale nigdy nie zwątpiłam. W zasadzie od dziecka wiedziałam, że chcę być przed kamerą. Zaczęłam od baletu, później był modeling.

Kiedy zniknęła trema?
Szczerze? Nigdy. Do dziś, jak chodzę na castingi, stresuję się.

Co od razu przekreśla szansę na karierę?
Odpadają dziewczyny, które nie umieją chodzić w szpilkach - to wbrew pozorom wcale nie takie łatwe. Jak bieganie w obcasach nie przychodzi naturalnie, zaczyna się kłopot. Poza tym liczy się osobowość.

A niby po co tym pięknym dziewczynom osobowość?
Niektóre modelki są śliczne, ale jak tylko otworzą buzię, cały czar pryska - gadają jakby miały pięć lat. A dla mnie to właśnie osobowość jest pięknem. Nawet jeśli modelka się nie odzywa, jej charakter zapisuje się na zdjęciach - w mimice, geście. Dziewczyna musiałaby więc mieć naprawdę niesamowitą buzię i figurę, żeby zrobić w tym zawodzie karierę bez charyzmy.

Ty ją masz?
Tak, mam fajną osobowość. Jak idę na spotkanie, to zawsze wszyscy mnie kochają - jestem normalna, lubię żartować. Można powiedzieć, że osobowość daje więcej możliwości - jak jesteś na jakimś castingu i zaczniesz się wygłupiać, rozrabiać, to nawet jak nie dostaniesz pracy, będą cię pamiętać. A później może komuś polecą albo zatrudnią przy innym projekcie.

Od zawsze byłaś zdeterminowana, żeby iść w tę stronę?
Tak, chociaż były krytyczne momenty, jeszcze do niedawna. To naprawdę bardzo ciężki biznes i nigdy nie wiadomo, czy osiągniesz sukces. Jest wiele przykładów tego, jak można stać się wielką gwiazdą - jedna dziewczyna zna producenta, inna, jak Gisele, staje się z dnia na dzień wielką modelką, bo chodzi z Leonardem di Caprio. A ja? Nie mam żadnych układów, znanego chłopaka ani bogatego ojca...

To jak Ci się udało?
Ciężko na to pracowałam, razem ze swoją menedżerką z Los Angeles. To ona zawsze mnie motywowała, czuwała nade mną i we mnie wierzyła. Gdy miałam dość, mówiła: "weź się w garść, będzie dobrze". I było. Już dawno bym sobie dała z tym wszystkim spokój, gdyby nie ona.
A Twoja mama?
Tak, ona też od samego początku mnie wspierała. Wiedziała, co chcę w życiu robić, i pomagała mi w tym, jak tylko mogła. Jak miałam 13 lat, zapisała mnie do szkoły dla modelek, chociaż nie byliśmy wtedy bogaci. Do tej pory mi szkoda, że wydała tyle pieniędzy. Dziś mówi: "OK - może to nie dzięki temu zrobiłaś karierę, ale wiele się tam na-uczyłaś i to ci na pewno pomogło". Nie do końca się z tym zgadzam, ale niech sobie tak mówi, skoro wydała tyle pieniędzy. Później, jak postanowiłam, że wyjeżdżam z Chicago do Los Angeles, pojechała ze mną. Nie miałam wtedy nic oprócz długów. Mama jest moim przyjacielem.

I wiernym kibicem.
Tak. Chociaż pewne moje wybory jej się nie podobają, akceptuje je i zawsze mnie wspiera. A jak jej się coś nie podoba, to mówi na przykład: "Aśka, w coś ty się ubrała, przebierz się!".

Po polsku?
Tak, zazwyczaj rozmawiamy po polsku. Na angielski przechodzimy wtedy, gdy nie mogę znaleźć jakiegoś słowa.

Jak pojawiam się w nowym towarzystwie, od razu próbuję pokazać, że jestem nie tylko ładna, ale i fajna.

Teraz, po długiej przerwie, wróciłaś nad Wisłę i będziesz gwiazdą programu w TVN. Krępuje Cię, że nie zawsze mówisz poprawnie po polsku?
Miałam 5 lat, jak wyjechałam, myślę więc, że moja znajomość polskiego jest OK, zważywszy na te okoliczności. Niektórzy emigranci w ogóle nie mówią w swoim ojczystym języku. Oczywiście denerwuję się, gdy nie do końca wszystko wiem, ale to kwestia wprawy. Z dnia na dzień powinno być lepiej, bo jak już się czegoś podejmę, to staram się być w tym dobra. Pamiętaj, że w Polsce nie byłam aż 17 lat.

Ale w USA wszyscy wiedzą, skąd jesteś?
Jestem dumna, że pochodzę z Polski, i często o tym mówię. Gdy brałam udział w amerykańskim "Tańcu z gwiazdami", wyemitowali filmik, w którym moja mama opowiadała o losach naszej rodziny. Wyjechaliśmy, bo mama chciała być bliżej swojej rodziny. Kocha Polskę i wszystko, co jest stąd. Ostatnio, jak przyjechała, była zła, że i tu zamerykanizowało się jedzenie - ona zapamiętała zupełnie inny smak potraw. A teraz wszystko jest z mrożonek.

Wchodzisz właśnie w świat polskich celebrytów. Śledzisz zza oceanu, co się dzieje nad Wisłą? Znasz Dodę, posła Palikota i Jolę Rutowicz?
O Dodzie opowiadała mi moja młodsza siostra, która też jest piosenkarką. A mama ma satelitę, ogląda polskie seriale i programy, jest więc na bieżąco i też czasami zdaje mi relacje. Uwielbia znaną z ciętego języka Karolinę Korwin-Piotrowską, z którą teraz pracuję. Zaklinała się, że Karolina nigdy w życiu nic złego na mnie nie powiedziała, a poza tym kocha zwierzęta, więc nie obawiałam się konfrontacji z nią.
No właśnie, kocha zwierzęta, podobnie jak Ty. Z tej Twojej miłości powstała niedawno kontrowersyjna sesja, o której mówiło pół świata.
Z PETA (People for the Ethical Treatment of Animals, czyli Ludzie na rzecz Etycznego Traktowania Zwierząt - przyp. JK) współpracowałam dwukrotnie. Pierwsza sesja nawoływała ludzi do tego, by nie używać zwierzęcych skór. Druga - ta kontrowersyjna, z krzyżem, który trzymam naga, była po to, by ludzie chcieli adoptować bezdomne zwierzęta. W Ameryce za-wrzało, ale taki był efekt. Najpierw zdjęcie pokazałam mamie. Powiedziała: "Mój Boże, wiesz, że będzie z tego afera". Odpowiedziałam, że wiem i że właśnie po to to robię. Bo bez terapii szokowej ludzie nie zwrócą na to uwagi. A ja nie mogę przejść obojętnie obok faktu, że ktoś zdziera żywcem skórę z kotów albo obcina ręce gorylom, by mieć efektowną popielniczkę.

Robisz coś dla zwierząt poza udziałem w sesjach?
Opiekuję się bezdomnymi psami, szukam dla nich dobrych właścicieli. Ostatnio miałam ich w domu sześć, teraz została piątka. Najlepiej relaksuję się, wychodząc z nimi na spacer. Jak byłam młodsza, to zamiast przygarniać, kupowaliśmy psy. Teraz mi z tego powodu głupio. Nie miałam pojęcia, jak straszne są przytułki. Dziś moim największym marzeniem jest stworzyć wielki ośrodek, gdzie mogłyby trafiać wszystkie niechciane zwierzaki.

A więc Joanna Krupa ma nie tylko piękną buzię, ale też piękne serce. Ale tego akurat nie widać. Co robisz, gdy ludzie postrzegają Cię stereotypowo?
Jak gdzieś wchodzę, od razu zaczynam gadać. I szybko próbuję pokazać towarzystwu, że nie tylko jestem ładna, ale też fajna. I że nikt nie może po- mnie "jechać" bez powodu.

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!
Wróć na gazetawroclawska.pl Gazeta Wrocławska