Nasza Loteria SR - pasek na kartach artykułów

Pałac i żyrandol to byłaby polityczna emerytura

Radosław Solarz
fot. Tomasz Hołod
- Wiadomo, że premier jest zwolennikiem systemu parlamentarno-gabinetowego. I choć już taki mamy, to dąży on do dalszego ograniczenia kompetencji prezydenta - mówi w rozmowie z Hanną Wieczorek Radosław Solarz.

Z dr. Radosławem Solarzem, politologiem z Uniwersytetu Wrocławskiego, rozmawia Hanna Wieczorek

Dlaczego Donald Tusk nie zdecydował się na start w wyborach prezydenckich?
Argumenty, które przedstawiał, tłumacząc, że nie podejmie startu w wyborach prezydenckich, wskazują na niesamowicie ambitną strategię. Platforma miała wygrać w przedbiegach wybory prezydenckie. Proszę pamiętać, że sondaże wskazywały wówczas jedynie kilkuprocentowe poparcie dla Lecha Kaczyńskiego. Jak rozumiem, pan Donald Tusk celował już wtedy w nadchodzące wybory parlamentarne. Wydaje mi się, że Platforma Obywatelska liczyła nie tylko na większość w Sejmie, ale nawet na zdobycie większości konstytucyjnej. Wtedy nie byłoby już żadnych problemów ze zmianą konstytucji.

A co Tusk chce zmienić w konstytucji?
Wiadomo, że premier jest zwolennikiem systemu parlamentarno-gabinetowego. I choć już taki mamy, to dąży on do dalszego ograniczenia kompetencji prezydenta. Sprowadzenia go jedynie do funkcji stricte reprezentacyjnych. Stąd jego słowa: "Po tym, jak nowy prezydent mówi słowa przysięgi, jest tylko prestiż, zaszczyt, żyrandol, pałac i weto". A prezydent z PO zmianom w konstytucji nie będzie się przeciwstawiał. Co zabawne, w samej Platformie nikt nie protestuje przeciwko wyborom powszechnym prezydenta. Choć już dzisiaj są one mocno na wyrost. To dało się zauważyć w kampanii wyborczej. Właściwie nikt nie wiedział, o co pytać kandydatów. Bo co mieliśmy usłyszeć? Że będą ładni i mili? A jedyna polityka, o której można by podyskutować z kandydatami, to polityka orderowa, ponieważ do tego jednego nikt im się nie może wtrącić.

W Platformie nie ma przeciwników wyborów powszechnych na prezydenta? Ale to właśnie PO zapowiadała zmianę i wybór głowy państwa przez Zgromadzenie Narodowe.
Tak, ale politycy PO szybko się z tego wycofali. Okazało się bowiem, że nie wiedzieć czemu Polacy uwielbiają wybierać prezydenta w wyborach powszechnych.

Czy wybór Tuska na prezydenta nie byłby dla niego polityczną emeryturą?
Wybór na prezydenta byłby jednoznaczny dla niego z końcem wpływu na decyzje polityczne. Prezydentura w Polsce to koniec drogi politycznej. Dzieje się tak dlatego, że obowiązki i kompetencje głowy państwa przykrojono pod temperament i potrzeby konkretnego człowieka - Aleksandra Kwaśniewskiego.

I jak, Pana zdaniem, przykrojono prezydenckie kompetencje?
Żeby było miło i sympatycznie, prezydent dużo jeździ, pokazuje się, ale tak naprawdę za nic nie odpowiada. Co ciekawe, wydaje się, że wytworzył się taki układ, iż prezydenta wybieramy na 10 lat. Urzędująca głowa państwa musiałaby się bardzo starać, by nie wygrać wyborów. Tak, jak w pewnym momencie robił to Lech Kaczyński. Ale kiedy przestał się starać, od razu sondaże poszły mu w górę.

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!

Materiał oryginalny: Pałac i żyrandol to byłaby polityczna emerytura - Gazeta Wrocławska

Wróć na gazetawroclawska.pl Gazeta Wrocławska