Nasza Loteria SR - pasek na kartach artykułów

Po bandzie

Wojciech Koerber
Fot. Paweł Relikowski
Trzy tygodnie temu wyszli z grupy, wczoraj zagrali finał. Kto powinien był wygrać dla dobra sportu? No więc Kaczyński obiecał nam już letnie igrzyska Warszawa 2024. Czyli nikt nie da ci tyle, ile obieca prezes Kaczyński.

Dziś możemy już jednak usłyszeć, że jesteśmy dziady i winniśmy spieprzać z tymi igrzyskami. Że chleba nam potrzeba, nie igrzysk. Na razie mamy tor kolarski w Pruszkowie, nieopodal stolicy. Stoi i miesiąc w miesiąc woła o 150 tysięcy złotych na utrzymanie. Komorowski? Jeśli faktycznie chodzi na pasku Tuska, to... dobrze. Premier świetnie operuje futbolówką, sprawny jest, wybiegany etc. Wie, że sport to zdrowie, choć nie ten wyczynowy, rzecz jasna.

Pamiętacie, jak bardzo uaktywnili się politycy przed igrzyskami w Pekinie? Wielu nawoływało, by je zbojkotować, tacy obrońcy Tybetu. Przypomnieli sobie w 2008 roku. A przecież to państewko - kiedyś niepodległe - zajęła chińska armia już w 1953. No więc czy można, ot tak, powiedzieć sportowcowi - nie lecisz na igrzyska?! Czy w jednej chwili można odebrać mu szansę, na którą pracował latami? Która kosztowała go krew, pot, łzy i masę wyrzeczeń?! Czy można pozbawić go sławy i tego, o czym od zawsze marzył? Zapłaty za ciężką pracę? Czy wreszcie można odebrać mu szansę na dożywotnią olimpijską emeryturę? Nie można, bo to też zwykła zbrodnia. Porównywalna z tymi, do których dochodziło w Tybecie. A jednak to przez politykę cierpiało mnóstwo niedoszłych medalistów olimpijskich.

No więc czy sport winien być wolny od polityki? Oczywiście, że nie

Choćby nasza wrocławska Danuta Bułkowska. Pech chciał, że jej szczyt formy przypadł na 1984 rok, zresztą wtedy właśnie ustanowiła do dziś aktualny (!) rekord Polski w skoku wzwyż (197 cm). Tuż po igrzyskach pokonała w Kolonii wszystkie medalistki olimpijskie z Los Angeles. Sama medalu jednak nie ma, emerytury również. Cztery lata później mieliśmy igrzyska w Seulu. Tam zabrakło m.in. Kuby, więc i pewnego złota Javiera Sotomayora nie było, żeby tego skoku wzwyż się już trzymać. To nasi politycy wpadli jakiś czas temu na absurdalny pomysł, by próbować zabronić prezesury w związkach sportowych dłużej niż przez dwie kadencje. A jeśli związek działa prężnie i dyscyplina rośnie w siłę, to co? Zmieniamy szefa na gorszego, bo tak chce regulamin? To ja mam propozycję dla panów posłów - niech wprowadzą zapis, w myśl którego posłować można jedną, góra dwie kadencje. Który jest za?

No więc czy sport winien być wolny od polityki? Oczywiście, że nie. Bo politycy mogą się sportowi świetnie przysłużyć. Tacy też się zdarzają. No i to oni dzielą kasę. Naszą! Nie swoją własną.

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!

Materiał oryginalny: Po bandzie - Gazeta Wrocławska

Wróć na gazetawroclawska.pl Gazeta Wrocławska