Nasza Loteria SR - pasek na kartach artykułów

Dobry wieczór we Wrocławiu

Krzysztof Kucharski
Marek Grotowski
Chyba jestem ostatnim dziennikarzem, który dotąd nie wydziergał jeszcze z siebie jakiegoś słowotoku o legendzie wrocławskich neonów. Było ich przynajmniej kilka. Tych neonów legendarnych. Nigdy bym tego też nie napisał, bo w końcu nie neony mi w głowie, a artystyczne kreacje, ale...

W każdym razie na cześć tych ostatnich (kreacji) peany chciałbym układać ku chwale entuzjastów greckiego Apolla. Nie tylko tych zapatrzonych w jego ciało i kuśkę.

Jakaś zła energia sprawiła, że z niedzieli na poniedziałek miałem idiotyczny sen. Może to dlatego, że przed meczem Argentyna - Meksyk (3:1) włączyłem na kilkanaście minut zapowiadaną natarczywie debatę w trzech czy czterech telewizyjnych kanałach. Skąd się biorą takie głupie się nieistniejący wrocławski neon nad dawnym Klubem Dziennikarza (dziś DH Podwale) - "Uśmiech za uśmiech". Z jednej strony była rozdziawiona gęba naburmuszonego Jarka, a z drugiej wąsata facjata Bronka. Parodia rzeczywistości i pięknego hasła.

Sen ten - z tymi twarzami polskiej polityki - wzmocnił we mnie przekonanie, że Polacy nie umieją się szczerze uśmiechać. Jak ci panowie - in spe niby prezydenci - to potwierdzają. Choć muszę być sprawiedliwy. Bronka jeszcze sobie wyobrażam szczerze uśmiechniętego, nie tylko na bronkobusie, ale Jarka tylko na jarkobusie. W poniedziałkowy ranek przypomniała mi się za to uśmiechnięta twarz pierwszego szefa wrocławskiego Klubu Dziennikarza - Lucjana Sochy. To on, patrząc na tamtą szaroburą rzeczywistość PRL-u, wymyślił taką bezinteresowną reklamę. Uśmiech za uśmiech.

Bronka jeszcze sobie wyobrażam szczerze uśmiechniętego, nie tylko na bronkobusie, ale Jarka tylko na jarkobusie

Czy to coś złego? A złego, złego... bo tej reklamy wzajemnej życzliwości, która tak nam jest potrzebna - nie ma. A różnych komercyjnych i głównie złodziejskich reklam naokoło miliardy. Gdy już przywołałem z nieba redaktora Sochę, to dodać trzeba obowiązkowo, że to był człowiek z werwą, akurat w klubie żurnalistów było to widać i warto to podkreślić wężykiem. Nawet tablicy nie ma w tym mieście spotkań. To w jego głowie zrodził się koncept Święta Kwiatów na początku lat sześćdziesiątych ubiegłego wieku. Kwiaty rządziły w najpopularniejszych miejscach, klubach, galeriach sztuki, pod którymi ustawiały się kilometrowe kolejki. Tak, tak, żeby oglądać odurzające w zapachu kwiatowe kompozycje. Przez lata był to wrocławski znak rozpoznawczy. Tego dnia - 22 lipca - nawet "Dziennik telewizyjny" nie zaczynał się jak zawsze od słów: "Pierwszy sekretarz Komitetu Centralnego..." - tylko od kilkuminutowego obrazka ze Święta Kwiatów. Wieloletnią tradycję pochowano razem z obrzydliwą "komuną". Dziś mniej się wstydzimy nawet nazistowskich czasów Wrocławia niż czasów jego peerelowskiej historii. Paradoks? Nie. Ciemnogród, bo historia ma tylko jeden wymiar - wymiar prawdy. Nie wolno nic nadrabiać po bokach. A niektórzy bardzo nadrabiają. Z ignorancji, pychy, nieuctwa i zaślepienia - dzielą historię na po swojemu słuszną i niesłuszną.

Powróćmy jednak do naszych baranów, to znaczy neonów. Dziś wydają się trochę staroświeckie, a nawet kiczowate. Pierwsze neony pojawiły się we Wrocławiu w drugiej połowie lat trzydziestych ubiegłego wieku. Nowa neonowa moda zaczęła się w latach sześćdziesiątych też w poprzednim stuleciu. Wrocław w niej brylował. Hobbistycznie historią neonów zajmuje się u nas dr inż. Bogusław Molecki z Zakładu Logistyki i Systemów Transportowych Politechniki Wrocławskiej i on z całą pewnością wie najwięcej na ich temat. Zmierzam do tego, że wyjątkowy pietyzm wobec neonów mógłby nasze miasto wyróżniać, ale gdy przyglądam się najnowszej historii neonu przed Dworcem Głównym "Dzień dobry we Wrocławiu" (zaświecił w roku 1962), to widzę jak na dłoni, że więcej teraz technokratów niż ludzi z fantazją, jak kiedyś Lucjan Socha.

Współczesny Szatan by podpowiedział: - I zjedzą was wasze pieniądze i żądze.

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!
Wróć na gazetawroclawska.pl Gazeta Wrocławska